niedziela, 20 lipca 2014

23.Cause I give you all of me and you give me all of you...

Music on


                Dzień jest bardzo ciepły. A chyba najlepsze jest to, że w końcu zapanowała normalna, przyjazna atmosfera. Bądźmy szczerzy, ale wczorajsza noc, jak i rozmowa z Harry’m zmieniła bardzo dużo. W zasadzie nie wiem dokładnie jak mam się zachowywać. Jestem na kompletnym rozstaju dróg, i nie mam pojęcia, którą ścieżką powinnam się kierować. Czy jest w ogóle ktoś, kto zna na to odpowiedź?

- Czy coś się wczoraj wydarzyło? – pyta mnie Shil, w między czasie gdy siedzimy we dwie na werandzie, popijając mrożoną kawę, która przy dzisiejszej temperaturze jest dla nas całkowitym ukojeniem.

- Co masz na myśli?

- No, między tobą, a Harry’m. Jest coś o czym powinnam wiedzieć?

- Cóż, jeśli chodzi ci o seks, to nic z tych rzeczy – uśmiecham się pod nosem, kręcąc głową, bo zdaję sobie sprawę, że korci ją, abym opowiedziała jej o najpikantniejszych szczegółach, ale, że nie mam za bardzo takowej możliwości, ponieważ tylko usnęliśmy razem, obawiam się, że zepsułam jej atrakcję.

- Wcale nie o to mi chodzi… - wzdycha, gdy znów sięgam wzrokiem na jej twarz. – Boję się o ciebie Flo… - kładzie dłoń na mojej ręce, a ja zdaję sobie sprawę, że musi chodzić o coś poważnego, bo nigdy wcześniej nie mówiła do mnie takim tonem i nie patrzyła troskliwym wzrokiem. No, może raz, kiedy Tom  Rider, nasz kolega ze studiów bzyknął mnie, a na drugi dzień udawał, że jesteśmy nieznajomymi. Kompletnie się wtedy załamałam, a Shila jak zwykle przyszła mi z pomocą.

- Boisz się?

- Po prostu… Pogubiłam się w tym wszystkim. Wciąż twierdzisz, że to Zayn jest ci przeznaczony?

- Oh, Shila… Rozmawiamy teraz jak dwunastolatki. Nie sądzę i nigdy tak nie sądziłam. Przeznaczenie… To głupie. Związek trzeba budować i pielęgnować, a nie opierać się na przeznaczeniu. Takie historie są dla małych dziewczynek.

- Cóż.. Jeszcze nie dawno znałam taką jedną, ale o dziwo chyba coś się w niej wypaliło – patrzy na mnie smutnym wzrokiem, kiedy ja sama zerkam w dół. – Zawsze byłaś romantyczką. To ty czekałaś na prawdziwą miłość, a ja zabawiałam się z kim popadnie. Mówiłam ci, że zachowujesz się jak dziecko, ale w głębi duszy ci zazdrościłam… - zatrzymuje się na chwilę i lekko uśmiecha. – Chyba najbardziej tego, że jesteś taka silna w to co wierzysz. Jesteś czysta Flo. Jedyna w swoim rodzaju. Mało w dzisiejszych czasach takich dziewczyn jak ty. Proszę nie zgub tego, bo stracisz coś, co jest najcenniejsze w twojej osobie.

- Chcesz coś zasugerować? – odpowiadam spokojnie, słuchając jej w skupieniu, i co prawda pojedyncze łzy pojawiają się w moich oczach, lecz nie wypływają na zaróżowiałe policzki.

- Chcę powiedzieć, że nawet jeśli masz szansę bycia z Zayn’em, nie daję ci to gwarancji, że będziecie szczęśliwi. Wiem, że przez jakiś czas kreowałaś sobie jego obraz jako idealnego faceta, ale tacy nie istnieją… Znajdź w sobie znów tą siłę, i czekaj na to, na co zasługujesz… - odpowiada i nagle patrzy w przód, gdzie kilkanaście metrów dalej widzimy Harry’ego i Niall’a, którzy w ogromnej radości i uciesze grają w lotki. – Wiesz… Wady wcale nie są takie złe. Każdy je ma. Dlatego w związku najważniejsze jest to, aby pokochać je w drugiej osobie, bardziej niż wszystkie inne najcenniejsze zalety. Pamiętaj, że wady też kreują związek. Niektórzy mają ich więcej, a niektórzy mniej, ale choćby nie wiem jak kochało się tą drugą osobę, z czasem przestają ci przeszkadzać, i zdajesz sobie sprawę, że właśnie bez tych wad, nie kochałabyś tej drugiej osoby tak, jak kochasz ją teraz… - spoziera znów na mnie, gdy patrzę na pięknego, postawnego mężczyznę, który w moich oczach rzeczywiście ma mnóstwo zalet, lecz jeszcze więcej wad. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że kompletnie mi to nie przeszkadza, i w pewnym momencie uświadamiam sobie coś, co nigdy wcześniej nie przyszło mi na myśl.

- On cię kocha, Flo. Dla ciebie jest gotów zrobić wszystko, a to nie zdarza się często. Zaufaj mi. A przede wszystkim… Zaufaj sobie.



                Idziemy z Harry’m w nieznanym mi kierunku, ale wiem, że bez problemu doprowadzi mnie do celu, tudzież jak sam opowiadał, spędził w owym miejscu kawał swojego życia. Zza wysokich drzew mam okazję ujrzeć duże, przejrzyste jezioro, którego widok całkowicie zapiera dech w piersiach.

- Będziemy się kąpać? – pytam głodna szczegółów, bo w zasadzie kąpiel zrobiłaby dużo dobrego, ponieważ czuję, że moje piersi jak i plecy wręcz ociekają potem. Smutne, acz prawdziwe.

- Nie. Będziemy łowić ryby – uśmiecha się szeroko, po czym kieruje do małej, drewnianej chatki, z której po chwili wychodzi z całym sprzętem wędkarskim.

- Nie pamiętam kiedy ostatnio łowiłam ryby… - z łatwością można dojrzeć, iż cała promienieję, ponieważ wątpię czy są więksi miłośnicy łowienia ryb ode mnie.

- A w ogóle kiedyś łowiłaś?

- Pewnie! – wręcz krzyczę, odbierając od niego jedną wędkę. – Zawsze z tatą wybieraliśmy się na przejażdżki, wsiadaliśmy w kajak i wypływaliśmy na środek jeziora, aby trochę połowić.

- Cóż, w takim razie jestem pod wrażeniem.

- Pewnie nie zdawałeś sobie sprawy, że taka dziewczynka jak ja, ma smykałkę do męskich zajęć?

- W prawdzie powiedziawszy miałem nadzieję, że szczegół po szczególe będę ci musiał pokazywać jak to się robi, aby trochę podwyższyć moje ego i okazać się w twoich oczach fajnym gościem, ale jak widać się obejdzie – odpowiada, siadając na krzesełku. Po chwili ja sama dołączam do niego, tak, że stykamy się ramionami. Zagryzam wargę i lekko się uśmiecham, patrząc na piękny zachód słońca.

- Bez tego uważam, że jesteś fajnym gościem.



                Nawet nie mam pojęcia kiedy minęły nam ostatnie cztery godziny, ale zdaję sobie sprawę, że zaczęło się robić ciemno, więc z dalszego łowienia ryb nic nie wyjdzie. To niesamowite jak miło spędziłam czas, i że tak szybko dostosowałam się do sytuacji, która z początku myślałam, iż będzie między nami dziwna i niezręczna, jednak okazało się, że wszystko zostało na swoim miejscu, a ja nie musiałam się o nic martwić. Aż do tej chwili…

- Jutro wracamy… - Harry wzdycha, nie patrząc na mnie w ogóle.

- Tak.

- I znów wszystko powróci do porządku dziennego…

- Tak.. – odpowiadam jak kołek, nie dlatego, bo nie wiem co odpowiedzieć, ale chcę wysłuchać tego, co on ma do powiedzenia, ponieważ sama jestem w tym wszystkim niebywale zagubiona i pragnę zobaczyć, czy rzeczywiście jest minimalna szansa na to, co powiedziała mi dzisiaj Shila.

- Ty znowu będziesz się spotykać z Zayn’em, a ja będę cieszył się z sukcesu aplikacji.

- To wszystko to, czego chcieliśmy, prawda? – zerkam na niego z ukosa, kiedy on automatycznie odwraca się w moją stronę i lekko się uśmiecha.

- Tak… To wszystko to, czego chcieliśmy – odpowiada krótko, i wręcz widzę jak w lustrze jeziora moja twarz przybiera rozczarowanego, jak i smutnego wyrazu twarzy. Spuszczam wzrok na dół, i zadaję sobie jedynie w głowie pytanie, czy naprawdę tak powinno być?

- Tylko nie jestem pewny, czy wciąż tego chcę – z prędkością światła znów podnoszę głowę i spozieram na profil jego twarzy, kiedy on zamyślony patrzy w ciemną przestrzeń.

- Jak to? – mówię, bo chyba to jedyne w miarę normalne pytanie, które przychodzi mi do głowy.

- Po prostu… Nie wiem co mam robić, do licha. Nigdy wcześniej do żadnej kobiety nie czułem nawet ułamku tego, co czuję do ciebie. Ubóstwiam twoje towarzystwo, i wiem, że z pewnością uwielbiam cię także, jako człowieka. Za każdym razem, gdy cię widzę, próbuję zapamiętać każdy szczegół, ponieważ boję się, że pewnego dnia znikniesz, i nigdy już nie będę miał takiej szansy… - kończy, opatulając moją twarz ciepłym i troskliwym wzrokiem tak, że mam ochotę popłakać się jak dziecko, a nawet czuję, że mój koniec jeśli bliski, lecz powstrzymuję się jednak, ponieważ wiem, że wyglądałby to fatalnie. Ale czy w tym momencie powinnam się obawiać takich drobnostek?

- Nigdzie się nie wybieram, Harry…

- Teraz nie. Ale co jeśli jutro znikniesz?

- Może jutro zniknę, lecz w tej sekundzie oddycham. Nie chcę myśleć o jutrze, bo przede mną jeszcze dzisiaj… - znów widzę na jego twarzy ten uśmiech, który za każdym razem jest dla mnie niczym zbawienie. Nie muszę się domyślać, co siedzi w jego głowie, bo doskonale to wiem. On mnie chyba kocha… Może ja też kocham jego?

- Chodź… - mówię, podając mu swoją dłoń. On chwyta ją bez zastanowienia, gdy prowadzę go do drewnianej chatki. Pomieszczenie jest małe, lecz przytulne. Znajduję miękki koc i układam go na podłodze. Stoję parę kroków od niego, nie spuszczając wzroku z jego twarzy. Ściągam z siebie koszulkę oraz spodnie. Odpinam stanik, który po chwili leży wraz z dolną częścią bielizny na podłodze. Stoję przed nim naga, lecz on jedynie na co zerka to moja twarz. Uśmiecham się lekko i podchodzę do niego wolnym krokiem. Czuję jego zapach i pożądanie, które buzuje w naszych organizmach. Stykamy się nosami, kiedy błądzę dłońmi po jego torsie. Odpinam po kolei każdy guzik koszuli, która po chwili dołącza do mojej garderoby. Muskam ustami jego ramiona oraz klatkę piersiową. Brakowało mi tego. Zupełnie jak tlenu. Bez tlenu nie da się żyć, tak jak ja nie mogę żyć bez tego mężczyzny. Odpinam jego spodnie, które wraz z bokserkami zatrzymują się na jego kostkach. Nie potrzebne są nam słowa. Doskonale wiemy czego potrzebujemy i staramy się to dawać.

                Kładzie mnie na podłodze, a jego ciało zwisa tuż nade mną. Muska moje wargi niezbyt mocno, zupełnie tak, jakby nie chciał mnie zranić. Tak, jakby robił to po raz ostatni. Kładzie dłoń na moim policzku i uśmiecha się lekko patrząc mi w oczy.

- Jesteś naprawdę cholernie piękna… - obcałowuje dosłownie każdy milimetr mojego ciała, a ja czuję się zupełnie jak w niebie. Najpiękniejszym raju, z którego nie chcę znaleźć jakiejkolwiek ucieczki. Ale czy jest możliwość, aby ta chwila trwała wiecznie? Wchodzi we mnie delikatnie, zupełnie jak za pierwszym razem. Doskonale wie co robi, a ja nie mam do tego żadnych przeciwwskazań. Czuję, że jest inaczej, że coś między nami się zmieniło, ale czy choć jeden z nas jest w stanie stwierdzić co to jest?

                Pocałunkami wędruje w górę mojego ciała, nie przerywając przy tym swoich posunięć. Zdaję sobie sprawę, że on rozkoszuje się moimi odgłosami, zupełnie tak, jak ja rozkoszuję się całym nim. Składa ostatni pocałunek w miejscu, pod którym  kryje się serce i znów jego oczy spotykają się z moimi. Oboje widzimy w nich coś innego. Wydaję mi się, że ja daję mu znać, iż jestem kobietą, która nie uprawia z nim seksu tylko dla zabawy, a on stara się dać sygnał, jak wielkim uczuciem mnie obdarza. Nagle zakłada kosmyk moich włosów za ucho i przygląda się przez dłuższą chwilę. Znam Harry’ego, i wiem, że w takiej sytuacji czekałby na jakiegoś rodzaju sygnał w głowie, który zaalarmuje mu chęć ucieczki, ale wydaję mi się, że ta chwila nie ma zamiaru nadejść, i on również ma taką świadomość. W tym momencie ja też nie mam ochoty uciekać. Jedyne czego pragnę to przytulenia go jeszcze mocniej. Pragnę kochania się z nim całymi nocami, aż powita nas świt i wspólnej przejażdżki na rollercoasterze, którym jest życie.

- Harry…

- Tak?

- Dziwne na mnie patrzysz…

- Dlaczego tak uważasz?

- Bo nigdy wcześniej nie widziałam, żebyś tak na kogo patrzył – nasze oddechy wciąż są nierównomiernie, ale to zupełnie nie przeszkadza nam w słowach, które pragniemy sobie powiedzieć.

- Wątpię, czy ktokolwiek widział. Ale ty nie jesteś przecież kimkolwiek - całuje mnie w ramię, by po sekundzie znów wrócić do mnie wzrokiem. – Jesteś najbardziej wyjątkową kobietą na świecie. Powinnaś to wiedzieć, prawda? – uśmiecham się smutno i kiwam głową, lecz zdaję sobie sprawę, iż on wie, że kłamię, i dobija go myśl, że wciąż mam multum kompleksów i wad, których za wszelką cenę nie chcę pokazywać, lecz przed nim muszę. Otwieram się przed nim cała, ale on i tak pozostaje przy moim boku.

                Po paru chwilach leżymy wtuleni w siebie, nie przejmując się zupełnie niczym. Opieram głowę o jego klatkę piersiową i czuję dotyk jego palców na moim ramieniu. W takich chwilach jestem szczęśliwa, i cieszę się, że nie ma nikogo, kto jest mi w stanie to szczęście odebrać…

- Drżysz… - słyszę jego głos, gdy ustami dotyka płatek mojego ucha.

- Nie prawda… - chichoczę, kiedy czuję przyjemne łaskotki w owym miejscu. On uśmiecha się i muska nosem mój policzek.

- Tak jest… Nie martw się Flo. Zaopiekuję się tobą.

***

Witajcie kochani!
W końcu napisałam rozdział i cieszę się, że wróciłam z czymś takim.
Na razie mam dość kłótni i zabaw w kotka i myszkę. Chciałam przedstawić wam czarno na białym, jak wielkie uczucie połączyło Harry'ego i Flo, i mam nadzieję, że dałam radę, ponieważ nie pisałam sporo czasu i nie wiem czy to wszystko trzyma się kupy, ale o tym dacie mi znać WY.

KOCHAM!