środa, 30 kwietnia 2014

15.You were the missing piece of my soul, the breath in my lungs, and the blood in my veins.



SUMMER

                Stoję przed drzwiami mojego mieszkania i gapię się w nie jak nienormalna. Wiem, że nie mogę po prostu wyjąć kluczy i ich otworzyć, ponieważ: a) one są już otwarte; b) ktoś już na mnie czeka; c) jestem spocona z nerwów jak nigdy wcześniej. Więc biorąc pod uwagę mój strach i cholernie małe opanowanie – jestem w ciemnej dupie. Brzydko mówiąc. Czuję się jak jakaś dziewica przed swoim pierwszym razem i w sumie tak można też to określić, zwracając szczególną uwagę, iż nie jestem zbyt doświadczona w ‘tych’ sprawach. Jest mi wstyd i chętnie bym stąd uciekła, ale wiem, że Harry byłby bardzo zły. Poza tym nawet już nie chodzi o niego. Ja też tego chcę do cholery! Chcę dotknąć jego twardego ciała, wytatuowanego torsu i poczuć go w sobie tak głęboko, że nie będę w stanie powiedzieć ani słowa. Naprawdę tego pragnę. Zwracając jeszcze uwagę na ilość alkoholu, który dzisiaj wypiłam, to pragnienie ma nawet potrojoną siłę. Oczywiście nie jestem pijana jak Messerschimitt, bo doskonale wiem co się dzieję, a nawet widzę dość normalnie. Poza tym wątpię, że Harry chciałby ze mną uprawiać seks, gdy byłabym wstanie maksymalnego upojenia. Chociaż nie. Chyba źle tu ujęłam. Chciałby na pewno, przynajmniej mam taką nadzieję. Ale raczej z wiadomych przyczyn, zapewne by to tego nie dopuścił, zdając sobie sprawę, iż woli się pieprzyć z kobietą, która jest świadoma swoich czynów, a nie wręcz na odwrót.
                Biorę głęboki oddech, naciskam klamkę i wchodzę do mieszkania. Jest ciemno. Czuję się, jakbym była tu sama, ale wiem, że nie jestem. Zdejmuję wysokie szpilki, od których nogi bolą mnie niemiłosiernie i wchodzę do kuchni, gdzie dostrzegam zaświeconą małą lampkę. Widzę go przy kuchennej ladzie, tak pięknego i męskiego. W dodatku w samych jeansach, bez koszuli, co jeszcze bardziej podkręca mój ‘zwierzęcy’ temperament. Czuję jak gula podchodzi mi do gardła i nie jestem w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa. Cała aż drżę, choć nawet mnie nie dotknął, więc nie wiem co może się ze mną stać, kiedy w końcu tego dokona. Może upadnę?
- Cześć… - słyszę jego ochrypły głos, i mam ochotę jęknąć na sam ten dźwięk, ale wiem, że to byłoby przesadą na całej linii.
- Cześć – odpowiadam zgodnie, chociaż wiem, że wygląda to zapewne dość komicznie. Gdy myślę, że czeka przed nami jakąś długa konwersacja, on podchodzi bliżej mnie, wyciągając dużą dłoń. Chwytam ją, gdy jednym ruchem pociąga mnie do siebie tak, że stoję opierając się o jego klatkę piersiową. Odchylam głowę do tyłu, aby spojrzeć w jego oczy, ale nie widzę w nich nic, co mogłabym odszyfrować. Zupełne zero. Jakbym straciła pamięć i uczyła się wszystkiego od nowa. On nagle spuszcza wzrok i teraz wiem, że to chyba ja muszę zrobić pierwszy krok. Czuję się tak cholernie głupio, że nawet nie potrafię tego opisać. Jestem kompletnie zielona i obezwładniona, ale staram się zrobić cokolwiek, aby on dostrzegł, że mnie również na tym zależy. Wspinam się na palcach, a nasze usta dzieli jedynie kilka milimetrów. Czekam, aż on przyłoży swoje wargi do moich, ale tak się nie dzieje. Zbieram się więc na odwagę i muskam je tak delikatnie, jakbym dotykała płatek róży. Choć prawie nic nie czuję, to doznanie jest tak silne, jak gdyby piorun walnął we mnie ze zdwojoną potęgą. Odchylam znów głowę, i widzę, że jego szczęka jest wyraźnie zarysowana, a pod opuszkami palców na jego klatce piersiowej czuję napięte mięśnie. Mam wrażenie, że jest zły, choć nawet nie mam pojęcia o co. Czy znowu zrobiłam coś złego?
- Harry? – szepczę, ale on kładzie palec na moich wargach, dając znać, abym się nie odzywała. Marszczę brwi, bo teraz już nie mam najmniejszego pojęcia o co chodzi i szczerze, boję się dalszego ciągu, ale jednocześnie podnieca mnie to tak bardzo, że nawet nie potrafię wyrazić tego w słowach. On nagle staje za mną, nawet mnie nie dotykając. Czuję się, jakby za chwilę ktoś miał mi wbić z zaskoczenia nóż w plecy, ale jednak nic takiego się nie dzieję. Moje myśli są naprawdę głupie. Słyszę jego równomierny oddech na płatku mojego ucha, który opatula mnie coraz bardziej z każdą kolejną sekundą.
- Powiedz mi, czego pragniesz? Jest jakiś powód, dla którego to robimy… Chcesz czegoś. Nie zastanawiaj się nad odpowiedzią, tylko ją poczuj… - muska ustami moje ucho, a ja mam wrażenie jakby przeszedł mnie rażący prąd. – A teraz, powiedz mi. Czego pragniesz?
- Dotknij mnie… - mówię tak cicho, że wątpię czy on to słyszy, ale nie mam odwagi na zebranie się na coś więcej.
- Głośniej, Flo. Czego pragniesz?
- Pragnę, żeby mnie dotknął – mówię już pewniej i choć nie widzę jego twarzy, wiem, że pojawia się na niej szeroki uśmiech.
- Gdzie mam cię dotknąć?
- Wszędzie! – chyba jestem zdesperowana, bo słyszę, że mój ton głosu zdecydowanie się spotęgował. On chichocze cicho, i dotyka mojego nagiego brzucha, przez co od razu czuję mrowienie na dole.
- Oh, w takim razie będzie nam potrzebna masa czasu… - nagle oddala się, a ja nie czuję go w ogóle, co zdecydowanie mi się nie podoba. Odwracam się przodem, gdy stoi przy wielkiej sofie i układa na niej poduszki.
- Zdejmij bluzkę, Flo… - biorę głęboki wdech i zaciskam wargi. Okej. Zdejmę bluzkę. To w końcu pierwszy krok do seksu. Zdjąć ubrania. Nie ma sprawy. Chwytam więc za skraj koszulki i pomijam fakt, że musiała mi się zaplątać o włosy, przez co pojawiły się małe trudności. Naprawdę, to nic takiego. Rzucam ją na podłogę i czekam na dalszy ciąg.
- Dobrze… Teraz spodnie. – świetnie! Czy po prostu to on nie mógł mnie rozebrać? Chyba, że robi to specjalnie? Pewnie wie, że samym najmniejszym dotykiem doprowadzi mnie na skraj seksualnej rozpaczy, dlatego daruje sobie rozbieranie. Cóż. Jest dość sprytny. Zdejmuję obcisłe jeansy, co oczywiście przychodzi mi z większą trudnością, zwracając uwagę na fakt, że mój tyłek różni się od małych tyłków tym, że jest nieco większy, a przez obcisłe spodnie jednak trudno przez niego przejść. W końcu mi się udaję, a ja nawet na niego nie patrzę, bo wiem, że na jego twarzy zobaczyłabym wielkie zażenowanie i rozbawienie. Stoję w czarnej koronkowej bieliźnie i mam ochotę przybić sobie piątkę, że wybrałam taki, a nie inny komplet. Sterczę z założonymi rękoma i zapewne wyglądam śmiesznie, ale w tym momencie nie dbam o to za bardzo, bo skupiam się jedynie na jego krokach w moją stronę, i na tym, że jest już coraz bliżej. Stoi naprzeciwko, kładąc dłoń na moim karku. Muska ustami moje czoło, nos, policzki, a później szyję, omijając przy tym usta, czym nie jestem zbyt zadowolona, ale to jeszcze bardziej podsyca moje pragnienie. Zdaję sobie sprawę, że on wie co robi i jest w tym naprawdę cholernie dobry. Gdy ślady jego pocałunków docierają do linii między piersiami, czuję, że uginają się pode mną kolana.
- Spokojnie… Trzymam cię – uśmiecha się, a ja mam ochotę wycałować każdy milimetr jego twarzy tak, jak on przed chwilą robił to ze mną. – Możesz się położyć jeśli chcesz.
- Nie, nie. Tak jest dobrze – odpowiadam, pewna swoich słów. On znów kontynuuje swoje pocałunki, dotykając swoimi dłońmi moich pleców, a po chwili tyłka.
- Masz naprawdę nieziemski tyłek, Flo – mówi, czym lekko się zawstydzam, bo wcale nie jest taki nieziemski. Chociaż w sumie zważając na jego rozmiary, może rzeczywiście jest.
- Jest po prostu… - odchrząkuje, gdy patrzy na mnie wyczekująco. – Większy.
- Mówisz tak, jakby był rozmiarów tyłka Kim Kardashian albo Nicky Minaj.
- Oh, bez przesady! – odpowiadam, patrząc na niego przymrużonymi oczami.
- No właśnie. Więc siedź cicho i nie zwracaj mi uwagi kiedy cię komplementuję.
- Dobrze – posłusznie kiwam głową, jak gdybym była jego poddaną, ale nie zwracam na to zbyt szczególnej uwagi. Teraz mogę być dla niego kim tylko chce, byleby mu pasowało
- Zdejmij mi spodnie, Flo. – drżącymi rękoma sięgam do guzika jego jeansów i jednym ruchem go wyswobadzam. Pochylam się niżej i zsuwam spodnie z jego umięśnionych nóg. Staram się nie patrzeć na OGROMNĄ wypukłość w jego bokserkach, ale to i tak nie daję mi spokoju, więc cały czas sięgam wzrokiem do tego miejsca.
- Coś nie tak? – patrzy na mnie rozbawiony, gdy przenoszę wzrok na jego tęczówki.
- Nie.. To znaczy… - plątam się w swoich słowach, za co mam ochotę walnąć sobie w twarz, ale kto do cholery by się nie plątał, gdyby zobaczył coś takiego?
- Boisz się go? – mówi swobodnie, pokazując na swoje bokserki. Oh, tak! Boję się go i to cholernie.
- Nie… To znaczy… - powtarzam słowa z przed chwili i teraz jestem naprawdę zażenowana. – Jest taki… Wielki. Boże, Harry naprawdę. To w ogóle normalne? – słyszę jego dźwięczny śmiech i pewnie podwyższyłam nieco jego ‘ego’, chociaż ono i tak było masywnych rozmiarów. Zupełnie jak jego… ekhm. Sprzęt.
- Nie wiem, ale chyba tak. Jeśli istnieją naturalne piersi rozmiaru E, to znaczy, że istnieją też duże penisy. To chyba nie kłopot?
- Nie, to nie kłopot – mówię bardziej ożywiona. – Ale zdajesz sobie sprawę z…
- Z tego, że twoja pojemność może go nie przywitać? – mam ochotę zakryć rękoma twarz i stać się niewidzialna. Jak to możliwe, że on jest tak śmiały, a ja wręcz przeciwnie? – Spokojnie… Miałem też do czynienia z całkowitymi dziewicami i poszło jak z płatka, więc nie masz się o co martwić. – oh, cudownie. Ta informacja naprawdę była mi niezbędna do życia. Z iloma kobietami on już uprawiał seks tak w ogóle? Bilionem?
- Super… - komentuje krótko i widzę, że on nie przestaję mi się przyglądać.
- Czas zdjąć tą śliczną bieliznę i pokazać twoje prawdziwe oblicze – tak, ja również mam świadomość, że przyszedł już na to czas i nawet za bardzo się tym nie denerwuję. Sięga do zapięcia od stanika, a po sekundzie moje piersi są już całkowicie odsłonięte. Mam w dupie to, że nie są adekwatne do wielkości mojego tyłka, i mam również w dupie to, że on zapewne jedynie w rękach trzymał właśnie te rozmiaru D czy E. Aż jestem zdziwiona, kiedy stała się ze mnie tak obojętna osoba.
- Uwierzysz mi, jeśli powiem, że cholernie mnie podniecasz? – odzywa się, nie spozierając na moje piersi, lecz oczy, czym ujmuję mnie doszczętnie.
- Teraz tak.
- To dobrze, bo mam zamiar ci pokazać to tak jasno, że już nigdy w to nie zwątpisz – nie wiedzieć kiedy, trzyma mnie w swoich rękach tak, że opatulam nogami jego biodra. Trzymam dłonie na jego karku, gdy on kieruje się bliżej kanapy. Kładzie mnie na niej, a ja czuję się jakbym miała deja-vu po wczorajszym wieczorze. Po chwili on wisi tuż nade mną, a ja czuję jak jego silny palec obrysowuje zarys moich majtek. Odruchowo podnoszę biodra, dając mu jeszcze większy dostęp. Dotknij mnie! – słyszę w głowię, ale nie mówię tego na głos. Jego palec nagle ląduje w środku moich majtek, pieszcząc mnie tak intensywnie, że aż krzyczę z podniecenia.
- Chciałbym to powiedzieć, ale nie wiem czy mogę…
- Mów! Mów co chcesz! – odpowiadam w natłoku myśli, gdy on całuje namiętnie moje usta. Jego ręka w moim dole i wargi na moich ustach to tak doskonałe połączenie, że trudno będzie temu dorównać.
- Jesteś rozkosznie mokra.
- Tak! Jestem mokra. Jestem mokra dla ciebie. Proszę, zrób to co masz zrobisz – odpowiadam w ogromnej desperacji, gdy widzę jego uśmiech. Sama mogłabym się z tego śmiać jak głupia, ale w tym momencie nie mam na to siły.
- Oh, maleńka… To dopiero początek – odpowiada, a ja już wiem, że czyha przede mną wiele męczarni, ale i tak wielki ogrom ekstazy, że nie wiem czy jutro będę potrafiła wstać z łóżka. Ku mojemu zdziwieniu, nie zdejmuje moich majtek, lecz rozrywa je swoją silną dłonią jednym ruchem.
- Kupię ci nowe, obiecuję – odpowiada, i patrzy na mnie swoimi zielonymi oczami tak dogłębnie, że zapewne jest w stanie wyczytać ze mnie absolutnie wszystko. Pod naciskiem jego warg rozchylam usta, aby wpuścić go do środka. Kiedy czuję, że stykamy się językami, które pochłaniają się coraz bardziej, mam wrażenie, że kręci mi się w głowie. Obejmuję go w talii, kiedy on porusza biodrami, abym jeszcze bardziej czuła swoje niewiarygodne pragnienie. Dotyka moich piersi, które idealnie mieszą mu się w dłoniach, powodując tym samym mój jęk.
- Cudowne… - uśmiecha się znów, całując jedną z nich, a później drugą. Moje sutki są twarde do granic możliwości i wiem, że jemu to się podoba.
- Jesteś niesamowita Flo, ale zbyt pusta. Musimy to zmienić… - odzywa się znów, a po chwili czuję jak jego dwa palce wciskają się we mnie, co nawet o dziwo nie sprawia mi bólu. Jestem zadowolona z tego faktu i rozkoszuję się jego okrężnymi ruchami, które drażnią i pieczą moją łechtaczkę. Słysząc moje jęki, pochyla się niżej, zakreślając pocałunkami linie mojego brzucha, docierając do dołu.
- Znów musisz to robić? – pytam, patrząc na niego w dół.
- Owszem, muszę. Naprawdę muszę, Flo. Czyżby ci się nie podobało ostatnim razem?
- Podobało mi się, ale czuję się trochę… Niezręcznie.
- Nic na to nie poradzę, że naprawdę chcę cię skosztować. Zapewniam cię, że to co zrobię, zadziała na ciebie jeszcze bardziej niż wczoraj, więc nawet nie będziesz miała czasu myśleć o wstydzie lub niezręczności. Ufasz mi? – pyta, gdy wciąż spozieram na niego przymrużonymi oczami.
- Ufam.
- Więc się przygotuj – odpowiada, i rzeczywiście mija długa chwila, zanim mogę dojść do siebie. On wręcz mnie pożera, a ja jęczę tak głośno, że cieszę się, iż jesteśmy sami w domu. Jego język penetruje mnie całkowicie, a usta kąsają delikatnie każde najbardziej wrażliwe miejsce. Dodatkowo użył do tego swojego palca, jeszcze bardziej zwiększając poczucie podniecenia. Mam ochotę go błagać, żeby przestał, bo obawiam się, że dłużej nie wytrzymam.
- Boże, Harry, proszę cię.
- O co mnie prosisz?
- Ja… Zaraz…
- Pozwól sobie na to, Flo. Chcę poczuć twój smak – nie liczyłam ile czasu minęło, aż mój orgazm wypłynął na powierzchnie, ale zapewne były to sekundy. Znów wygięłam się w łuk i pozwoliłam sobie rozkoszować się tą chwilą tak długo, na ile to było możliwe. Opadam po chwili na poduszki, wykończona do granic możliwości. Kiepska sprawa, bo wiem, że on ze mną jeszcze nie skończył.
- Twoje zaufanie było godne moich poczynań? – otwieram mozolnie oczy i widzę nad sobą jego twarz. Mam ochotę wycałować go za tą ogromną rozkosz, ale zdecydowanie czekam na więcej.
- Cóż, to zależy co pokażesz za chwilę.
- Wiesz o tym, że stąpasz po kruchym lodzie? Chcę ci uświadomić, że wątpisz w moją sprawność sportowca, która jest naprawdę ogromna.
- Więc musisz się wykazać – odpowiadam, zaciskając wargę, gdy on przybliża się do mnie i najprościej w świecie ją sobie przywłaszcza, ssąc i kąsając tak mocno, że znów całkowicie mnie pobudza do działania.
- Oczywiście, że się wykażę. Pamiętaj tylko, żebyś tego nie żałowała… - znów sięga dłonią do mojego miejsca intymnego, muskając je lekko opuszkami palców. – Chyba jesteś już gotowa…
- Tak…
- Powiedz to Flo. Na głos.
- Jestem gotowa! Jestem gotowa na to, abyś we mnie wszedł. Zrób to kurwa w końcu! – patrzy na mnie zaskoczony i jednocześnie rozbawiony, czemu się wcale nie dziwię, ale ile można czekać do cholery?
- Jak sobie życzysz, maleńka – odpowiada, a po chwili czuję w moim wnętrzu jego ogrom. Zupełnie tak, jakby wsadził ktoś we mnie kij bejsbolowy, ale o dziwo nie jest tak strasznie, jak przypuszczałam. Jest cudownie! I sądzę, że jest to spowodowane tym, iż rzeczywiście jestem bardzo wilgotna i podniecona, co wcześniej przy tego typu stosunkach mi się nie zdarzało.
- Wielki! Jesteś naprawdę wielki.
- A ty ciasna.
- Dziękuje, to naprawdę było niezbędne – odpowiadam na jednym tchu, po czym słyszę jego chichot. Jego ruchy są delikatne, lecz stanowcze. Nagle wycofuje się całkowicie, aby ponownie we mnie wejść i znów zaczyna się poruszać powoli, rytmicznie i pewnie.
- Boże, jesteś zajebiście cudowna.
- Cóż, tobie też nic nie brakuje – zdołam się powiedzieć, mimo braku jakichkolwiek sił. Jego mokre wargi otaczają mnie, ilekroć się we mnie wsuwa. To cudowne, widząc jego twarz tak wspaniałą, u samego szczytu podniecenia. Nagle jego ruchy stają się znów przyspieszone, gdy jego język wypełnia mnie całą dokładnie tak, jak jego męskość. Nasze spocone ciała ślizgają się, a ciszę przerywają głośne oddechy. Nie wierzę, że to robię. I nie wierzę również, że oprócz nas, wie również Shila i Niall, że to robimy, ale w tym momencie jest to najdrobniejszy szczegół, o który mogłabym się martwić.
- Jestem blisko, Harry. Nie mogę uwierzyć, że znowu doprowadzisz mnie do… oh… - czuję jego uśmiech, gdy całuje moją szyję i zatacza biodrami łuk, robiąc to kolejny, kolejny i kolejny raz w nieskończoność. Pragnę, aby nigdy nie przestawał, ale kiedy dochodzi do ostatecznej fazy, z łatwością krzyczę jego imię, pochłaniając się gorącą falą, która zalewa cały mój organizm. Widzę, że on dochodzi zaraz po mnie, zaciskając przy tym wargi. Opada na moje mokre ciało, gdy wracamy do siebie przez dość długi czas. Jedyne co można usłyszeć w salonie to nierównomierny oddech oraz przeciąganie zmęczonych mięśni. On nagle wysuwa się ze mnie swobodnie, zawijając zużytą prezerwatywę i wrzucając ją po chwili do kosza. Opada znów na poduszkę obok mnie, przykrywając nasze ciała kocem. Zaciska mnie w swoich silnych ramionach, opierając swoją brodę o moją głowę, którą trzymam w zagłębieniu jego ramion. Żadnego słowa. One są tu zbędne. Jedynie my. Nic więcej nie potrzeba.

***

YOLO KOTKI!
Tak to się w końcu zdarzyło. Tak, wiem, że czekaliście długo, ale mam nadzieję, że was nie zawiodłam. LOL SCENY ŁÓŻKOWE TO NORMALNIE MOJE PRZEZNACZENIE HAHA. Oczywiście żartuję, ale kto to widział, żeby zajmowały one cały rozdział? Jestem w szoku!
Nie dałam gifów bo stwierdziłam, że nie są potrzebne.
Dajcie znać co sądzicie! Już niebawem nowy! Pojawi się naprawdę szybko, jeśli liczba komentarzy będzie wzrastać oczywiście.
KOCHAM!

niedziela, 27 kwietnia 2014

14.Just come into my arms I won't get you love drunk, we'll be burning pride, us against the world tonight.




HARRY



            To skomplikowane. Bardziej niż kiedykolwiek wcześniej mógłbym przypuszczać. Nawet nie wiem dlaczego doprowadziłem do tego wszystkiego. Ta umowa miała być czysta. W każdym znaczeniu tego słowa. A tymczasem zapewne wyszedłem na upierdliwego zwyrodnialca, który jedynie chce wykorzystać bezbronną dziewczynkę. Kobietę. Bo Flo nie jest już tą samą osobą, którą była wcześniej. Co oczywiście nie oznacza, że jest twarda jak skała i silna jak zawodnicy MMA. Nic z tych rzeczy. Wciąż właśnie widzę w niej tą bezbronność, która doskwiera jej przy każdy kolejnym bardziej odważnym kroku lub decyzji. Ta nieśmiałość i czystość. Jest taka czysta… Naprawdę. W życiu nie spotkałem słodszej i bardziej uroczej kobiety. Jest niczym diament, lśniący przy reszcie zwykłych kamieni. Na początku można jej nie dostrzec, ale kiedy przypatrzy się bardzie, tylko ona rzuca się w oczy. Nikt więcej. Ja także tego nie widziałem. A może i widziałem? Już w biurze, kiedy zobaczyłem ją po raz pierwszy stało się ze mną coś dziwnego. Może nie chciałem długo nad tym myśleć, ani też w żadnym wypadku brać pod uwagi taką opcję, a już na pewno nie mógłbym się przyznać Niall’owi, że w tej dziewczynie rzeczywiście jest coś, co ujmuje mnie doszczętnie. Nie chcę stawiać się w pozycji Zayna. Nie wiem, czy jeśli byłaby i moją podopieczną, również zwróciłbym na nią uwagę, ale cholera! Jak można ignorować coś tak pięknego? Nie. Jednak chcę się postawić w jego sytuacji. Dostrzegłbym ją. Na pewno. Tą cudowną osobowość, nieskazitelny wygląd, który krył się pod czarnymi okularami i stertą ciuchów dla gimnazjalistek. Chociaż wydaję mi się, że nawet gimnazjalistki ubierają się o stokroć odważniej, ale to akurat nie jest ważne w tym momencie. Ważne jest to, że Zayn jest kretynem i to bez wątpienia. Nie mam nawet pojęcia dlaczego ona dalej chce w to brnąć, skoro ma tyle innych możliwości. Mogłaby mieć kogo tylko zechce. Każdy facet padłby do jej stóp bez większego zastanowienia. Ale nie. Ona chce Malika. Człowieka, który wprawdzie miał na nią wyjebane do granic możliwości, i co najgorsze, faceta, który chciał się umówić z jej najlepszą przyjaciółką! Więc jeśli naprawdę ona wciąż go pragnie, to albo rzeczywiście z nią jest coś nie tak, albo to ja już całkowicie postradałem zmysły. Choć zdecydowanie stawiam na to pierwsze. A może to rzeczywiście ja postradałem zmysły? Czuję się jakbym musiał o coś walczyć, jedynie odciągając od siebie swój cel na każdy możliwy sposób. Chcę walczyć, ale i tak jej pomagam. Chcę walczy, ale pragnę by jej się udało. To byłoby egoistyczne z mojej strony, gdybym tego nie chciał. Jednak wciąż czuję jakąś nutkę niepokoju. Wolałabym już znaleźć jej jakiś inny obiekt pożądania. Tylko nie Malik. Ale jeśli mnie ma się udać aplikacja, dlaczego jej ma się nie udać wyznaczony cel? Przecież tego właśnie pragnie. Więc w żaden sposób nie mogę ingerować w coś, co sama sobie wyznaczyła. Jeśli naprawdę chce Zayn’a, muszę to zaakceptować. Później się rozstaniemy i każdy będzie szczęśliwy.

            A dzisiaj chcę się chyba dobić już całkowicie, jeśli naprawdę mam z nią uprawiać seks. Tyle, że ja naprawdę tego chcę. Wiem, że mógłbym wykonać tylko jeden telefon do innej kobiety (niekoniecznie Amber) i dostałbym wszystko, czego zapragnę. Ale czy to rzeczywiście byłoby wszystko, czy jednak tak naprawdę wielkie nic? Już nawet nie chodzi o seks, ale o wszystkie uczucia, które przy nim doskwierają. Gdy robię to z innymi, nic innego się nie liczy. Nie muszę rozmawiać, nie pytam co mam robić, bo doskonale wiem co robić. Nie pytam czego ode mnie oczekują, ponieważ sam i tak daję im więcej, niż są w stanie sobie wyobrazić. Więc dlaczego z Flo jest inaczej? Czemu za każdym razem gdy ją dotykam, gdy ją całuje i pieszczę, jedyne o czym myślę jest to, czy robię to dobrze. Czy jej nie ranię. Czy ona czuję się spełniona i czy nie uważa, że pozwalam sobie na zbyt wiele. Delektuje się każdym najmniejszym dotykiem, ale i tak w głowie kłębi mi się tak wiele myśli, że nie potrafię się skupić na jednej rzeczy. Widzę tylko ją. Bezbronną, nieśmiałą, niedoświadczoną i piękną. W każdym możliwym calu. Każdym milimetrze ciała. Bo taka właśnie jest Flo. Perfekcyjna. I choć wcześniej w żadnym wypadku nie potrafiłem znaleźć definicji tego słowa, teraz znam ją doskonale…





            Jadę z Niall’em do jakiegoś pubu. To znaczy, dokładnie wiem, co i kogo tam zastanę. Inaczej zapewne bym nie jechał. Chciałbym się tylko dowiedzieć, czy Flo aby na pewno nie zmieniła swojej decyzji odnośnie dzisiejszej nocy. Tak tylko dla jasności.

- Wiesz, czego jestem ciekaw? – odzywa się Horan, w drodze samochodem do baru.

- Nie, ale pewnie zaraz mi powiesz.

- Na co ci potrzebna cała ta farsa? Tak, tego zdecydowanie jestem ciekawy – wzdycham na jego słowa, wywracając oczami. Znów zaczyna się ta sama gadka, którą powtarzamy w kółko od tygodnia ilekroć się widzimy.

- Powtórzę to jeszcze raz, choć mówiłem ci to jakieś no nie wiem… milion? Ale wezmę się w garść i powtórzę po raz milion jeden. NIC. CI. DO. TEGO.

- Aleś ty się zrobił niemrawy człowieku. Kiedyś wszystko mi mówiłeś. Nawet szczyciłeś mnie swoimi najmniejszymi szczegółami seksualnymi, ale teraz co? Nie jestem ci w ogóle potrzebny.

- To było dawno temu – patrzę na niego z miną głupka, na co chichocze, chociaż nie mam pojęcia z czego. To naprawdę było BARDZO dawno temu i do tej pory się tego wstydzę.

- Nie boisz się, że cała ta sytuacja wymknie ci się spod kontroli? – marszczę brwi, bo nie mam pojęcia w jakim znaczeniu użył owych słów.

- Niby co masz na myśli?

- No nie wiem… Co jeżeli za jakiś czas seks z Flo nie będzie ci wystarczał? Co jeśli właśnie przez ten seks poczujesz do niej coś więcej? Wiesz o tym, że ona pragnie tylko Malika. Jeśli wpadniesz, to złamie ci serce…

- Horan, czy ciebie do końca pojebało? – potrząsam głową chyba ze zbyt dużego natłoku jego głupich monologów. – O czym ty do mnie mówisz? Jakie zakochanie? Jakie złamane serce?

- Już raz to u ciebie widziałem, i nie chciałbym, żeby zdarzyło się ponownie.

- Boże, nie… To co mówisz, to jak porównanie gówna do czekolady.

- Nigdy nie wiesz, kiedy nadejdzie moment kiedy zakochasz się po uszy. Jestem doskonałym tego przykładem.

- Oh, a o kim teraz mówisz? O Shili czy mojej siostrze? – mówię z ironią, i wiem, że w tym momencie przesadziłem na całej linii, lecz nie daję po sobie tego poznać. Gdy widzę zarys jego szczęki, wiem, że jest zły i mam ochotę walnąć się pięścią w twarz, bo mam świadomość, że chciał dobrze, ale ja i tak jak zwykle zrównałem go z ziemią bez jakichkolwiek skrupułów.

- Naprawdę jesteś kutasem, Styles. – tak. Bardzo dobrze o tym wiem.






            Wchodzimy do pubu, który zupełnie różni się od tych, w których bywam. Światła są o wiele jaśniejsze, panuje dość rodzinna atmosfera i widzę nawet stół do bilarda oraz tablice do grania w lotki. Za ladą stoi starszy facet, a wszyscy klienci to jedynie osoby w podeszłym wieku, nie licząc czwórki młodych ludzi, którzy są właśnie zajęci grą w lotki. Moim oczom ukazuje się jedynie świetna sylwetka blondwłosej dziewczyny, przez co nie mam żadnej potrzeby patrzenia na pozostałą trójkę. Flo ma w sobie jakiegoś nowego ducha, którego nigdy wcześniej nie widziałem. Jej zmiany zewnętrzne rzucają się w oko tak bardzo, iż pewnie ktoś kto jej nie zna, nigdy nie pomyślałby, że mogła być tak skromną dziewczynką, jaką była kiedyś. Widzę rozbawienie i całkowite rozluźnienia na jej twarzy. Jest szczęśliwa. Naprawdę szczęśliwa. Tak bardzo cieszy mnie owy widok, że nawet nie mam ochoty tam pójść i to zepsuć. Mógłbym tak stać i patrzeć na ten obraz do białego rana i jestem pewien, że ani na chwilę nie mrugnąłbym okiem.

            Mija chwila, gdy stoję tak bezczynnie, w trakcie gdy Niall zamawia dla nas napoje. Ta chwila jednak decyduje całkowicie o początku mojego zdecydowanie niezbyt miłego humoru. Widzę jak jeden z mężczyzn (chyba ten, który był w drużynie razem z Flo) bierze ją w uciesze na ręce, po czym składa na jej ustach szybki pocałunek, któremu ona w żaden sposób nie odmawia. Widzę nawet, że jest z tego zadowolona, w porównaniu do mnie, bo w tym momencie ja nie jestem z niczego zadowolony. Mimowolnie zaciskam pięści i zęby. Czuje jak paznokcie wbijają mi się w skórę i jestem tym faktem zaniepokojony.

            Nie czekam na Niall’a i pewnym krokiem idę w kierunku czwórki. Wiem, że reaguje zbyt irracjonalnie i idiotycznie, ale nie dbam o to w żadnym wypadku. W pubie jest tłok, i z trudnością przeciskam się przez całe towarzystwo. Widzę, że Flo jest skierowana w inną stronę, dlatego mnie nie widzi, za to Shila patrzy na mnie rozpromieniona i wydaję mi się, że jest już dość pijana, bo za moment słyszę jej radosny pisk.

- Harry! Cieszę się, że też wpadłeś! – Flo odwraca się powoli i widzę zaniepokojenie na jej twarz. Stoi teraz wyprostowana, a nawet lekko zesztywniała. Czy naprawdę mój widok tak bardzo zepsuł jej wieczór, czy jest to raczej jakieś zaniepokojenie, choć nawet nie wiem z jakiego powodu? Wiem, że ona zupełnie nie cieszy się na mój widok, co zapewne jest spowodowane towarzystwem jej nowego wielbiciela.

- Co ty tu robisz, Harry?- odzywa się nagle, przełykając ślinę. Zmuszam się na arogancki uśmieszek numer cztery i grzecznie odpowiadam.

- Wpadłem z Niall’em zobaczyć jak się kręci impreza. Widzę, że jest lepiej niż przypuszczałem – spozieram to na nią, to na gościa, który jeszcze przed chwilą szczycił ją swoimi czułościami. Teraz zresztą też stoi zadowolony, trzymając swoje cholerne łapsko na jej ramieniu. Mam ochotę wykręcić mu tą rękę, a najlepiej uciąć, aby nigdy już nie odważył się na owy gest. Wiem, że to cholernie dziwne i pokręcone, ale naprawdę mam taką ochotę i coraz bardziej mnie to niepokoi.

- Poza tym, przyszło mi do głowy, że może mnie unikasz, bo denerwujesz się przed naszą dzisiejszą ‘kolacją’, dlatego chciałem się upewnić, czy wszystko w porządku – mówię to na głos i dopiero po chwili zdaję sobie sprawę jak głupi i nieprzemyślany był ten krok. Ona zamiast się skulić i zarumienić, co przeczuwałem, że zrobi, patrzy na mnie pewnie z uniesioną brodą.

- Oh, kolacja! Kompletnie zapomniałam. Wybaczysz mi ten niefart? Tak dobrze się bawiłam, że przestałam o tym myśleć. Ale jeśli wciąż jest aktualna, chętnie się skuszę – jestem w wielkim szoku, ponieważ nigdy nie przypuszczałbym, że odważy się na taką reakcję, ale czuję też pewne zadowolenie i satysfakcję. Widzę, że się zmieniła, i sądząc po zszokowanej minie jej najlepszej przyjaciółki, mało osób jeszcze do końca nie wierzy w jej przemianę.

- Świetnie – komentuje krótko, z diabelskim uśmieszkiem na ustach. Czuję się podle, bo możliwe, iż zniszczyłem jej ‘randkę’ lub coś w tym stylu i naprawdę mam wyrzuty sumienia, ale czy mógłbym postąpić inaczej? Nagle przychodzi Niall, i cała reszta zajmuje się rozmawianiem o pierdołach, gdy ona podchodzi do mnie powoli, zarzucając dłonie na biodra.

- Co to było?

- Cholera, strasznie mi przykro Flo. Nie chciałem, żeby tak wyszło. Nagle mi coś odwaliło. Jeśli myślisz, że… - odchrząkuję, bo choć mam zamiar powiedzieć te słowa, to jednak wymagają one ode mnie dużej determinacji. – Że z tym facetem może wyjść ci coś fajnego, to bardzo się cieszę i samodzielnie wyjaśnię tę sytuację… - tak naprawdę nie chce nic wyjaśniać i w dupie mam jego opinie, ale nie chce jej tego mówić, żeby nie okazać się już totalnym dupkiem i zerem w jej oczach.

- Harry… To co mówisz, jest naprawdę bardzo miłe, ale na tej sali nie ma chyba żadnego faceta, z którym mogłoby mi wyjść coś fajnego… - słysząc jej słowa po raz pierwszy, jestem trochę zdruzgotany, bo w końcu ja również znajduję się w tym pomieszczeniu, ale po dogłębnej analizie, staję się coraz bardziej zadowolony, a mój humor zmienia się diametralnie.

- Ale… On cię przecież całował, Flo. A ty nie wyglądałaś na zbytnio zaskoczoną – widzę rozbawienie na jej twarzy, a po chwili już całkiem wybucha śmiechem tak, że zwraca tym uwagę pozostałej czwórki.

- Bo on mnie całuje bez przerwy. Nie tylko mnie. Shilę również! - mówi to takim tonem, jakby całkowicie chciała wyjaśnić sytuację, a w końcu wcale nie musi mi się tłumaczyć. Ponadto jej słowa zostawiają w moim mózgu wielką dziurę, i przypuszczam, że teraz już nic nie wiem.

- Chodź… - bierze moją dłoń i prowadzi do miejsca, z którego się przenieśliśmy. Cała czwórka patrzy na nas wyczekująco, gdy Flo skina głową na szatyna, który przed chwilą ją całował. – Harry… Poznaj Alex’a. Najlepszego odpowiednika męskiego przyjaciela. Alex, Harry to mężczyzna, z którym pracuję oraz… eee… trenuję – kącikiem oka dostrzegam psotny wyraz na twarzy Flo, z czego chcę mi się śmiać, ale pozostawiam to jednak bez żadnej reakcji. Najwyraźniej ona jest bardzo zadowolona z tego, jakiej użyła strategii gry, by opisać naszą dość… skomplikowaną relację. Jest naprawdę sprytna. Alex wyciąga do mnie dłoń, na co ściskam ją, przypuszczam, że zbyt mocno. Daję mu chyba tym samym do zrozumienia, aby zostawił moją kobietę w spokoju, zanim wyrwę mu głowę i dam na pożarcie dzikim królikom. Ale zaraz… Jaką MOJĄ KOBIETĘ? Chodziło o Flo. Tak. Tylko Flo.

- A to Josh – odzywa się znów blondynka. – Partner Alex’a.

- Partner w firmie? – pytam, ze zmrużonymi oczami, gdy po chwilę słyszę dźwięczny śmiech całej piątki, z Niall’em na czele.

- Nie, stary. Nie załapałeś - odzywa się tym razem rozbawiony Josh. – Jesteśmy partnerami w innej formie tego twierdzenia.

- Innej? – Shila już zwija się ze śmiechu i zdaję sobie sprawę, że nie jest to tylko spowodowane liczbą procentów, które dzisiaj zażyła.

- Josh i Alex są kochankami – odzywa się Niall, a mnie szczena opada tak nisko, że chyba nawet mam problem, aby się po nią schylić. Spoglądam na blondynkę, aby jeszcze raz potwierdzić tą informację. Z uśmiechem kiwa głową, gładząc przy tym moje ramię.

- Cholera, stary! – po raz kolejny podaję dłoń Alex’owi. – Przepraszam. Po prostu myślałem, że…

- Że staram się poderwać naszą słodką Flo? Rozumiem. Gdybym był na twoim miejscu, też bym się wkurzył. Ale już teraz mogę ci powiedzieć, że prędzej zacząłbym podrywać ciebie niż ją – widzę niegrzeczną iskrę w jego oku i mam szczerą nadzieję, że jednak żartuje, choć jeśli woli poderwać mnie zamiast Flo, to zdecydowanie bardziej bezpieczne. Tak mi się wydaję. Widzę, jak Josh przybiera wyprostowaną postawę, patrząc na Alex’a wymownie.

- Oh, ostrożnie, bo zaraz staniesz się wilkołakiem – staram się rozluźnić atmosferę, aby moja życiowa wpadka poszła jakimś cudem w zapomnienie.

- Wiem. Alex lubi kiedy jestem zazdrosny – odzywa się zadowolony blondyn i teraz wszyscy chichoczemy. Oficjalnie zwracam honor Alex’owi.

- Ej blondyna! – słyszę nagle głos jakiegoś starszego faceta przy barze, który patrzy radośnie na Flo. Ona nagle wypija jednym chłystem połowę piwa i widzę na jej twarzy determinację do walki.

- Trzecia runda! Trzymajcie za mnie kciuki – mówi znów tak samo szczęśliwa, gdy widziałem ją po raz pierwszy w wejściu do pubu.

            Usadawiam się przy najbliższym stoliku z butelką wody w ręce i mogę jedynie podziwiać z jaką zgrabnością i gracją blondyna gra w lotki. Znów jestem zadowolony, bo za każdym razem, gdy ona czeka na swoją kolejkę, nie zdaje sobie chyba nawet sprawy, że ustawia się pomiędzy moimi kolanami, sprawiając mi tym samym niemałą przyjemność, jeszcze bardziej podwyższając mój temperament i podniecenie, które jest związane z dzisiejszą nocą.

            Widzę jak się wzdryga kiedy głaszczę ją po plecach, ale jednak nie odwraca się i nie każe mi przestać, co cieszy mnie ze zdwojoną siłą. Trzyma dłonie na moim kolanie i pod materiałem spodni czuję wbijające się jej paznokcie. Mam wrażenie, że bez mrugnięcia okiem, mógłbym ją wziąć do ubikacji i kochać się z nią tak mocno, że nawet sobie tego nie wyobraża. Wiem, że ona również nie miałaby temu nic przeciwko, ale raczej wolałabym, aby nasz pierwszy raz (jak to cholernie dziwnie brzmi?) był w bardziej intymnym miejscu. Gdy po chwili siada pomiędzy moimi nogami, przykładam usta do jej ucha, muskając jeden płatek.

- Teraz wezmę z kieszeni twoich spodni klucze od waszego mieszkania. Przynajmniej będę miał powód, aby dotknąć twojego cholernie seksownego tyłka – robię tak jak mówię, lecz ona wciąż się nie odwraca, bo zapewne nie chce pokazać reszcie, że pomiędzy nami coś się dzieję, ale i tak słyszę jej nierównomierny oddech i podoba mi się to coraz bardziej. – Niebawem do mnie dołączysz i opuścisz ich pod pierwszą lepszą wymówką. Wiem, że jesteś pomysłowa. Na pewno coś wymyślisz. I musisz się pośpieszyć. Chyba zdajesz sobie sprawę, że nie jestem zbyt cierpliwym facetem? – teraz przechyla głowę lekko w moim kierunku, tak że od naszych ust dzielą jedynie milimetry. Oddycha we mnie, a ja czuję, że moje spodnie robią się coraz bardziej ciasne, co nie jest zbyt dobrym znakiem. Zwłaszcza teraz.

- Pamiętaj, że cierpliwość popłaca – uśmiecha się lekko, gdy odwzajemniam jej gest. Wstaję, po czym żegnam się z pozostałą piątką i wychodzę z pubu, przystając jeszcze na moment w drzwiach. Patrzę na nią po raz ostatni, widząc to cholerne podniecenie i świeżość na jej twarzy. Zagryza dolną wargę i mam świadomość, że doskonale wie, że owym czynem doprowadza mnie na skraj przepaści. Kiwam głową i wychodzę, czekając na noc, która może zmienić wszystko.



***

YOLO KOTKI!

Jak wam się podoba taki przebieg akcji? Widzimy, że Harold chyba lekko wkręcił się w umowę z Flo, choć sam sobie temu zaprzecza. Tylko co czuję nasza bohaterka? Czy aby na pewno to samo? Już niebawem kolejny rozdział, który będzie poprzedzał nasze przyjęcie biznesowe, gdzie w końcu będzie bardzo dużo Malika.

Czekajcie cierpliwie i komentujcie !



KOCHAM!