W firmie panuje jakiś dziwny chaos.
Albo wszyscy są bardzo podekscytowani z powodu sukcesu osiągniętego przez dział
numer trzy (dział Harry’ego) albo ta firma dostała jakiegoś kompletnego bzika.
Właśnie w tej chwili organizowane jest spotkanie, w którym mają wziąć
przynajmniej dwie osoby z każdego działu. Oczywistą oczywistością jest to, iż w
zebraniu będzie uczestniczył Zayn, bo w końcu to on jest kierownikiem mojego
okręgu. Oczywiste jest również to, że ja na pewno nie wezmę udziału w tym
zebraniu, ponieważ dziwne by było, iż wybrałby właśnie mnie. Kobietę, która
najpierw poszła z nim na randkę, a potem unikała go za wszelką cenę przez
następny tydzień. W sumie nawet się cieszę. Naprawdę nie mam ochoty na tego
rodzaju stracie. Chociaż trochę mi go szkoda. W końcu każdy chyba zasługuje na
jakieś wyjaśnienie? A! Pieprzyć to. Nie mam głowy do wyjaśnień. Zrobiłam z moim
życiem dokładnie to, co chciałam z nim zrobić, chociaż może jeszcze kilka
miesięcy wcześniej okazałoby się to jakąś idiotyczną pomyłką, ale jestem
szczęśliwa i teraz to w tym momencie jest najważniejsze.
Siedzę wraz z Suzie, koleżanką z biura
obok, przy porannej kawie w naszej małej kanciapie i żartujemy o wszystkim co
nam przyjdzie do głowy. Albo na temat każdego kto nas mija. Jakoś od samego
rana mam bardzo dobry humor i za wszelką cenę nie mam ochoty się go pozbyć.
-
Witam drogie panie… - w drzwiach staje właśnie Zayn, jak zawsze przepiękny i
nieziemsko przystojny, w idealnie skrojonym czarnym garniturze, z przyklejonym
na twarzy śnieżno białym uśmiechem. – Dzięki za uświadomienie, że Alice ma sztuczne piersi. Kto by pomyślał? – marszczy czoło
i sama już nie wiem czy jego słowa to jedna, wielka ironia czy rzeczywiście
wtóruje nam w żarcie.
-
Oh, pan Malik. To tylko takie zwykłe gadanie… - Suzie jąka się jak nienormalna,
a mnie jest jej szkoda. I w sumie siebie samej też mi szkoda, bo ja wyglądałam
kiedyś podobnie, albo nawet jeszcze gorzej jeśli chodziło o chwile spędzone w
towarzystwie Zayn’a Malika. Sama nie wiem dlaczego jest tak cholernie
stresujący. Połowa ludzi naprawdę sika w portki jak z nim rozmawia. Nie wiem
czy to dobry znak czy wręcz przeciwnie.
-
Tak, nie wątpię, ale wolałabym, żebyś się jednak wzięła do pracy, a nie
marnowała czas na zwykłe gadanie… - po raz kolejny jej współczuję i jestem
nawet trochę zła. Oczywiście nie na nią, lecz na Zayn’a, bo kim on do cholery
jest, żeby nam rozkazywać? Okej, może i jest szefem działu, ale nie szefem
wszystkich szefów. Rozumiem, że ma pod sobą całą grupę i musi ją doprowadzać do
porządku, ale do tej pory nie wiedziałam, że poranna kawa jest jakimś cholernym
przestępstwem.
-
Wydaję mi się, że trochę przesa… Że trochę pan przesadza…- gryzę się w samą
porę w język, ponieważ nikt tutaj nie wie, że jestem z nim na ty. A może byłam
z nim na ty? Teraz w sumie nie mam pojęcia, zważając na to co między nami zaszło.
Może powinnam mówić do niego Sir? Per Pan? Szefie? Panie Szefie? Cholera jasna
wie.
-
A mnie się wydaję, że nie powinnaś mnie szczycić swoimi racjami Flo, jeśli
chodzi o moje postępowanie… - ma dość groźną minę, a ja już wiem, że powinnam
go nazywać królem. Yhy! Po moim trupie! - Poza tym, dla ciebie też mam zadanie –
oh świetnie. Może panu obciągnąć Panie Malik? Kurwa. I pomyśleć, że jakieś dwa
miesiące temu zajebiście chętnie bym to zrobiła. To znaczy… Boże jest
przystojny jak cholera, teraz też bym to zrobiła… Jakby nie był dupkiem. I
jakbym nie była z Harry’m. Jestem z Harry’m?
-
Oh, jakie? – pytam ze sztucznym uśmiechem, choć na jego twarzy nawet nie widać cienia tego uśmiechu.
-
Idziesz ze mną na zebranie zarządu.
-
Co!? – mój głos jest tak donośny, że przestraszam niechcący Suzie, która wciąż
stoi obok mnie.
-
Słyszałaś. Będziesz prezentowała również nasz najnowszy produkt.
-
Co!? – powtarzam po raz kolejny i nie wiem czy płyta mi się zacięła, czy a) nie
przypuszczałam, że Zayn mnie weźmie na zebranie i jestem w szoku, b) w ogóle się
nie przygotowywałam do prezentacji, ponieważ również to nie ja miałam ją
prezentować i jestem w podwójnym szoku.
-
Naprawdę nie słyszysz, czy to ja mówię mało wyraźnie?
-
Em.. Po prostu jestem w szoku – mówię swobodnie jak rzeczywiście jest. – To przecież
Bill miał mówić o tym produkcie.
-
Tak, ale Bill niestety zachorował więc ty przejmiesz jego rolę. Suzie,
przypomnij mi dlaczego tu jeszcze stoisz? – zwraca się tym razem do rudej, gdy
ta szybko go wymija mówiąc ciche „przepraszam”. – Za mną… - kieruje się do mnie,
a ja dopiero po chwili się orientuję, że jest dość daleko, dlatego sprytnie do
niego podbiegam w wysokich szpilkach, co pewnie wygląda komicznie. Wydaję mi
się, że robi to specjalnie. NA PEWNO ROBI TO SPECJALNIE!!!
-
Co?
-
Chcesz mnie ośmieszyć czy jak?
-
Naprawdę nie wiem o co ci chodzi Summer.
-
O to, że dobrze wiesz, że nie znam tej prezentacji i zrobię z siebie
pośmiewisko. Czy to przez to, że nie dałam ci znać? Przez to, że przestałam się
odzywać? Przepraszam. Naprawdę to nie miało tak wyglądać. Lubię cię, nawet
bardzo, ale w moim życiu pojawił się ktoś inny… - gadam jak najęta, byle tylko
przestał się na mnie wyżywać.
-
Huuu. Zwolnij Flo – podnosi dłonie w celu obrony, po czym patrzy na mnie nawet
dość sympatycznie. Tak mi się zdaję. – Nie jestem na ciebie za nic zły.
Spróbowaliśmy, nie wyszło, trudno. Nie mam zamiaru cię za to obwiniać w
jakikolwiek sposób, a na pewno nie mam zamiaru odgrywać się za coś takiego w
pracy. Po prostu wiem, że jesteś sprytna i sądzę, że na pewno dasz sobie radę z
tą prezentacją – dotyka pocieszająco mojego ramienia, a mnie automatycznie znów
wraca dobry humor.
-
Oczywiście, że tak! Nie masz się o co martwić. W razie czego masz moje
poparcie. A teraz czas na nas… - kiwam posłusznie głową i kieruję się wraz z
brunetem do sali konferencyjnej, gdzie czeka już na nas całkiem spory tłum.
Przy ogromnym stole widzę już Niall’a oraz Harry’ego. Ten drugi robi zdziwioną
minę, bo zapewne również nie przypuszczał, że mnie tu dziś zastanie, ale
widocznie mylił się tak samo grubo jak ja. Widocznie jedynie dla niego wzruszam
ramionami i idę za Malikiem, a po chwili zajmuję miejsce tuż obok niego.
-
Witam wszystkich na posiedzeniu rady zarządu naszej firmy. Na samym początku
chciałbym oddać głos panu Harry’mu, który po raz kolejny on jak i członkowie
jego działu odnieśli poważny sukces w najnowszej aplikacji, zarabiając tym
samym dla naszej firmy ogromne ilości pieniędzy, przy okazji podtrzymując dobre
mienie korporacji. Serdecznie zapraszam… - młody Wenble’y ściska rękę Harry’go,
a ja mam ochotę wstać, zacząć tańczyć na stole i gwizdać z zachwytu, ale wątpię
czy przy ludziach owej klasy byłoby to stosownie zrozumiałe, więc posłusznie
siedzę na swoim miejscu i jedynie klaszczę w dłonie.
-
Dzień dobry wszystkim. Cóż mogę dodać. Bardzo się cieszę, że losy potoczyły się
tak, a nie inaczej. Kiedy wybierano mnie na dyrektora działu, z góry obiecałem,
że zrobię wszystko co w swojej mocy, aby działo się lepiej. Mam nadzieję, że ta
aplikacja jest tego dowodem i rzeczywiście spełniłem swoją rolę, którą z radością
będę dalej spełniał – uśmiecham się jak głupia do sera, gdy nagle Zayn patrzy
na mnie jak na idiotkę, więc odchrząkuje i zaczynam się drapać po szyi, jakby
to miało pomóc twierdzeniu, że nie jestem totalnym debilem.- Chciałbym
podziękować wszystkim ludziom, którzy brali udział w aranżacji projektu oraz
podawali swoją pomocną dłoń – Harry zaczyna patrzeć na mnie, gdy czuję, że
jakimś cudem temperatura w pomieszczeniu staję się o wiele wyższa niż kilka
sekund temu. Czyżby wyłączyli klimatyzację?
- Wydaję mi się, że nauczyłem ich
wiele, a oni nauczyli mnie jeszcze więcej. Może nie do końca zawsze się we
wszystkim zgadzaliśmy, ale w ostatecznej fazie wyszło z tego coś naprawdę
genialnego… - nie wiem dlaczego wydaję mi się, że przez cały ten czas nie mówi
o aplikacji, lecz o nas. O mnie oraz o nim. Bo taka właśnie jest rzeczywistość.
On nauczył mnie tak wiele, że nawet nie jestem sobie w stanie tego wyobrazić.
Począwszy od stylu ubierania się, flirtu, aż po seks, kończąc na całkowitej
samoakceptacji, odnajdowaniu samej siebie oraz miłości… On nauczył mnie
miłości. Wydaję mi się, że ja też go jej nauczyłam, choć tak naprawdę nigdy
sobie tego nie powiedzieliśmy. Zupełnie tak, jakby nie było to nam potrzebne,
bo sami mamy o tym bardzo dobrą świadomość gdzieś w środku. Gdzieś w samym
środku serca. – Dziękuję za uwagę. – kończy uśmiechając się szeroko, gdy po
chwili siada i znów na mnie spogląda, puszczając mi oczko. Zagryzam wargę i
chichoczę cicho, kiedy moją uwagę zwraca głos Wenbley’a.
-
Również dziękujemy, a teraz poprosimy pana Zayn’a Malika oraz jego podopieczną,
aby zaprezentowali nam swój najnowszy wynalazek – robi mi się jeszcze bardziej gorąco,
a moje dłonie stają się coraz zimniejsze i bardziej mokre. Jestem cholernie
zestresowana, ponieważ nigdy nie występowałam przed tak wielkim tłumem. Na
dodatek w tym wielkim tłumie siedzi Harry, dosłownie dwa metry od miejsca, z którego
mam wygłaszać, więc to już kompletnie mnie nie pociesza. Albo i pociesza? Może
jak na niego spojrzę to przypomnę sobie, że mam język w buzi i zacznę mówić
naprawdę sensownie? Ale cóż… Właśnie teraz to robię i wydaję mi się, że już
dawno połknęłam ten język. On również patrzy na mnie niezrozumiale co nie jest
dziwne, bo nie mówiłam mu, że tu będę, a tym bardziej, że mam wygłaszać jakiś
cholerny referat z głowy, zupełnie jak w klasie gimnazjalnej. Czuję się
zażenowana i pragnę, aby ta chwila się już skończyła.
-
Również witam wszystkich bardzo serdecznie – Zayn zaczyna mówić, gdy ja stoję
jak kołek tuż obok niego. – Chciałbym przedstawić pannę Summer Evans, która
opowie troszkę o naszym najnowszym pomyśle, który mam nadzieję również powtórzy
sukces aplikacji działu pana Harry’ego – widzę, że Zayn patrzy na lokowatego z
kpiącym uśmieszkiem, a tamten nie jest mu wcale dłużny. Odczuwam jakąś dziwną
niechęć i rywalizację pomiędzy tą dwójką i nie wiem czy mam po prostu zwidy
przez nerwy czy rzeczywiście tak jest.
-
Zachęcam do wysłuchania – dopowiada Malik, a ja jestem trochę zawiedziona, bo
miałam nadzieję, że nie zostawi wszystkiego na mojej głowie, ale jak widać po
raz kolejny byłam w cholernym błędzie. Naprawdę zbyt dużo tych błędów jak na
jeden dzień.
-
Yhym… - uśmiecham się lekko i patrzę na tłum, zerkając po kolei na Malika,
Niall’a oraz Harry’ego. Wydaję mi się, że w jakiś dziwny sposób każdy z nich
zadaje sobie pytanie co do cholery tutaj robię i w zasadzie mają rację, bo ja również tego nie
wiem.
-
Chciałabym przedstawić jedną z najbardziej nowoczesnych aplikacji na smartfony,
którą jest GPS AND GLOBAL. Jest ona dowodem na to, że każde urządzenie
wyposażone w procesor Spendram, jak najbardziej ma możliwość korzystania w tej
samej chwili z dwóch systemów satelitarnych. – zaczęłam całkiem ładnie, ale
niestety właśnie nastał moment kiedy absolutnie nie wiem co powiedzieć dalej, ponieważ
jak już mówiłam wcześniej Zayn’owi, to nie ja miałam wygłaszać ową prezentację,
a o tej aplikacji pamiętam tyle, co o zeszłorocznym śniegu. – Cóż… To świetna
aplikacja… Naprawdę świetna. Jak najbardziej pomocna i odpowiednia dla każdego.
Jest… po prostu świetna! – widzę jak Wembley patrzy na mnie marszcząc czoło i
tak samo zresztą robi pięćdziesiątka pozostałych osób (tych którzy zastanawiają
się co tutaj robię). Niall opiera swoją głowę o dłoń, zamykając przy tym oczy
(zapewne z żenady), Malik patrzy w dół na swoje stopy, zamiast do cholery
wyciągnąć do mnie pomocną dłoń, natomiast Harry wstrzymuje oddech i zastanawiam
się czy nie zasugerować mu w jaki sposób powinien dalej oddychać. Widzę, że kręci
palcami, nakłaniając mnie tym samym do kontynuacji, ale ja naprawdę nie wiem co
powiedzieć!
-
Na czym mniej więcej polega ta aplikacja? – pyta w końcu Harry. Jestem pewna,
że użył słów ‘mniej więcej’ zamiast ‘dokładnie’, tylko po to, abym nie zdołała się
ośmieszyć jeszcze bardziej. W zasadzie jestem wdzięczna, że powoli nakierowuje
mnie na dany temat, bo widocznie nie mogę liczyć na żadną inną pomoc w tej sali.
-
Cóż, gdy połączymy sieć Global z jej satelitami oraz satelitami sieci GPS,
urządzenie mobilne wyposażone właśnie w procesor Spendram pozwoli nam na
możliwość znalezienia dokładnej, jak i niesamowicie szybkiej lokalizacji.
-
A co z sygnałem dla lokalizacji? Co jeśli znajdziemy się w miejscu, gdy sygnał
ten jest jednak mało dostępny? – Harry znów podnosi głos, a ja jestem mu tak
cholernie wdzięczna, że jakimś cudem zadaje takie pytania, na które do cholery
znam odpowiedź! Tylko po prostu wcześniej o niej zapomniałam. Nie wiem czy ten
człowiek czyta w moich myślach, czy jest jakimś pieprzonym magikiem, ale chyba
kocham go jeszcze bardziej.
-
Największym plusem aplikacji jest fakt, że dostęp do systemu Global daje możliwość
urządzeniom z procesorami Spendram o wiele sprawniejszą od innych konkurencji
lokalizację w miejscach, gdzie ten sygnał jest naprawdę nikły lub obsługa
jednego systemu nie zapewnie wystarczającego sygnału dla w pełni dokładnej
nawigacji. Właśnie dlatego dzięki współpracy tych dwóch sieci zadowoleni
użytkownicy mogą z łatwością zlokalizować swoją pozycję z dokładnością nawet do
jednego metra, nie zważając w jakim miejscu na świecie się przebywa – zakończam
z uśmiechem swój monolog, gdy szef wszystkich szefów z łatwością wstaje i
zaczyna mi klaskać. Za jego śladem idzie cały pozostały tłum wraz z Harry’m na
czele,
a ja widzę tylko jego. Jego roześmiane oczy, jego ogromny,
najpiękniejszy na świecie uśmiech i zachwycające dołeczki w policzkach. Mam
ochotę mu się rzucić na szyję, ale w tym momencie jestem tak bardzo
podekscytowana i dumna z siebie, że zdaję się jedynie na pochlebne kiwnięcie
głowy i powrót na swoje miejsce. Wykonałam swoją robotę, więc nie muszę dalej
stać tam jak tępa krowa. Pokazałam, że potrafię podołać nawet bez pomocy mojego
zasranego szefa i to chyba wartościuje mnie najbardziej, natomiast Pan Harry
Styles dostanie dzisiaj nagrodę. Ogromną nagrodę. I ja może również coś
dostanę?
***
WITAJCIE
KOCHANI!
I
jak wam się podoba?
W
sumie jeden wątek, ale Harcio jest tu tak cudny, że się rozpływam.
Miracle
of the year!
Czekam
na opinie i zapraszam na całkiem nowe opowiadanie, w którym nie jest już takim
słodziakiem i zdecydowanie nie obdarza największej sympatii naszej głównej bohaterki…
STUMBLE-ON.BLOGSPOT.COM
KOCHAM
MOCNO!!!