Siedzę w gabinecie i nie mogę
uwierzyć jak bardzo niezdarnie zaczęłam dzień. Ale przecież to zupełnie
naturalna przypadłość, przecież nie mogłabym rozpocząć go z gracją. Rozwalenie
papierów, a później ten głupkowaty uśmiech do Malika, jak gdyby co najmniej
powiedział, że pięknie dziś wyglądam, a tymczasem zaszczycił mnie zwykłym:
‘Dzień dobry, Summer’. Nic nowego, stara śpiewka. Zdążyłam się już
przyzwyczaić, ale kompletnie nic nie mogę poradzić, że gdy tylko słyszę jego
głos, staję się jedną, wielką, zaślepioną fajtłapą. Jest to dość smutne i
przygnębiające, ale widocznie ludzi mojego pokroju nie da się już zmienić.
Jestem z góry skazana na ogromną porażkę.
-
Witaj Flo, mogę na sekundkę? – o wilku mowa. Malik staje w drzwiach mojego
gabinetu z tym olśniewająco pięknym uśmiechem i nie czekając na moją odpowiedź
wchodzi do środka. Znów czuję jego tłumiący zapach wody kolońskiej i z wrażenia
zaciskam uda.
-
Tak, tak oczywiście prezesie – jestem w uśmiechowym transie i mieszam się lekko, lecz nie wstaję, zupełnie
jakbym się bała, że znów upadnę na fotel.
-
Tylko nie prezesie, proszę… Przecież jesteśmy na TY, Flo! - siada naprzeciwko mnie, szokując mnie
kolejnym razem. – Wszystko w porządku? – pyta, a ja orientuje się, że na chwilę
wstrzymałam oddech. Czuję się jak idiotka, ale to żadna nowość w jego
towarzystwie. Staram się przypomnieć sobie jak się oddycha, a po chwili robię
to w miarę równomiernie.
-
Oczywiście, w jak najlepszym. Przepraszam za bałagan – w szybkim tempie segreguje wszystkie papiery leżące na moim biurku. Cóż za
wstyd.
-
Więc… - odchrząkam, gdy patrzy na mnie z rozbawieniem. – Masz jakąś sprawę? –
siadam ponownie, udając, że robię to niezwykle ponętnie, ale nawet udawanie
wychodzi mi koszmarnie.
-
Dokładnie tak. W sumie to trochę nietypowe, nie wiem czy nie zrobię z siebie
głupka. Może najpierw powinienem cię zaprosić na kawę czy coś w tym rodzaju,
ale nie mogłem się dłużej powstrzymać, żeby ci to powiedzieć - robię wielkie
oczy i słyszę, że moja stopa nerwowo stuka o podłogę.
-
Słucham uważnie – przełykam ślinę i poprawiam starannie włosy, jak gdybym miała
mu się bardziej spodobać.
-
Cóż. Chodzi o randkę, spotkanie… Nazwij to jak chcesz. Chciałem cię zapytać,
czy… - Boże! Albo śnię albo jestem w raju. Na pewno coś z tych rzeczy, bo to
chyba niemożliwe, aby Zayn Malik przejrzał w końcu na oczy i zaprosił na
kolację właśnie mni…
-
Yyy… - zacinam się jak niedołężna i po raz kolejny brak mi tchu. W głowie mam
wizję jak mdleje i upadam wprost na podłogę i już więcej się nie wybudzam.
-
Naprawdę wybacz za to dziwne pytanie, ale muszę się dowiedzieć. Kiedy ostatnio
spotkałem was w centrum handlowym, od razu coś mnie w niej ujęło. Jest naprawdę
piękna, olśniewająca i niewiarygodnie seksowna… - opowiada, a ja mam ochotę się
popłakać. Czy może mnie spotkać jeszcze większy pech? Albo nie, wróć. Wcale nie
zadaje tego pytania, bo zaraz się okażę, iż powie mi coś jeszcze bardziej
osłupiającego, a wtedy na pewno zemdleję.
-
Tak, cóż… Shila jest wspaniała – wzdycham cicho, a na mojej twarzy znika
uśmiech, który ozdabiał ją jeszcze dwie minuty temu. – Ale niestety spotyka się
z kimś od pewnego czasu – mówię usatysfakcjonowana, zdając sobie sprawę, iż
wbijam mu szpilę w dołek pleców. Z jakiegoś powodu jestem tym
usatysfakcjonowana, a z drugiej strony jest mi go szkoda, i nawet nie mam
pojęcia czemu. Powinnam dodać: ‘Ale nie martw się Zayn. Ja jestem w stu
procentach wolna i możesz zrobić ze mną co tylko chcesz’. Powstrzymuje się
jednak i zamykam buzię na kłódkę.
-
Cóż za szkoda… - oznajmia lekko zawiedziony, a po chwili wstaję znów z
uśmiechem, jakby nic takiego się w zasadzie nie stało. – Mówi się trudno.
Dziękuje za wieści. Mam nadzieję, że nie wprawiłem cię w niekomfortową
sytuację? – patrzy na mnie z podejrzeniem, ale i jakiegoś rodzaju troską, gdy
kiwam przecząco głową.
-
Oczywiście, że nie. Naprawdę nic się nie stało. Przykro mi jedynie, że musiałam
cię rozczarować – kłamczucha!
-
W porządku, takie rzeczy się zdarzają. Już więcej ci nie przerywam. Do
zobaczenia, Flo – mówi na odchodne, a następnie wychodzi zostawiając mnie w
całkowitym osłupieniu. Jestem totalnie załamana i w prawdzie nie wiem co ze
sobą zrobić. Czuję, iż ziemia się trzęsie, a po chwili następuje jej
rozwidlenie, a ja akurat stoję po środku i wpadam w ciemną głębinę. Zanim się
orientuje, po moich policzkach spływają gorzkie łzy, a w gabinecie słychać
jedynie gromki szloch. Sięgam po chusteczkę i wycieram nos. Staram się ogarnąć,
bo nie mam ochoty na niespodziewaną wizytę kogokolwiek. W końcu biorę telefon i
wychodzę z pokoju w celu zakupienia jakiejś ogromnej bomby kalorycznej, która i
tak nie do końca pomaga mi w uldze nad całym tym uczuciowym chaosem, ale na
pewno go w jakiś sposób łagodzi.
Chociaż odrobinkę. Z czerwonymi oczami
przechodzę obok kolejnych osób, starając się nie zwracać na siebie uwagi.
Patrzę w ekran telefonu i wybieram numer Shili.
-
Leonardo da Vinci jest gotowy do wysłuchania twojej wiadomości – słyszę jej
ciepły głos, który jak zwykle posługuje się podaniem nazwiska kolejnego już z
listy malarza. Dodam, że posługuje się tym za każdym razem, gdy do niej dzwonię,
więc mam wrażenie, że jestem w tym już obeznana jak nikt inny na świecie.
-
To najgorszy dzień mojego życia – odzywam się załamana, pociągając nosem.
-
Co się stało?
-
To najgorszy dzień mojego życia… - powtarzam jak mantrę i mam świadomość, że
powoli wzbudzam w niej irytację.
-
To już wiem do cholery. Mów, Flo! – oznajmia nerwowo, na co głośno wzdycham
-
Był u mnie Zayn.
-
Jak to u ciebie?
-
No w moim gabinecie, a gdzie indziej miałby być? – pytam głupkowato, na co
zbywa mnie krótkim: ‘mów dalej’.
-
Nie ma nic do gadania! Moje życie przestało mieć jakikolwiek sens, a ja zostanę
wieczną singielką, albo przystąpię do stowarzyszenia sióstr zakonnych –
odpowiadam i głęboko zastanawiam się, czy druga opcja nie byłaby dla mnie
lepsza.
-
Chcę znać szczegóły! Czy ten dupek cię w jakiś sposób obraził? – oznajmia
groźnie, na co prycham. Gdy chcę odpowiedzieć, niespodziewanie słyszę dziwne
odgłosy i dosyć wyraźne jęki. Rozglądam się po korytarzu, ale nikogo na nim nie
ma. Na moment następuje cisza, ale po chwili znów udaję mi się usłyszeć to
samo.
-
Em… - chrząkam. – Pogadamy jak przyjadę – oznajmiam po chwili.
-
Co? Nie ma mowy! Nie po to zaczynałaś temat, żeby teraz… - Shila jeszcze przez
chwilę odmawia swój monolog, ale nic więcej nie udaję mi się zrozumieć ponieważ
szybko ją rozłączam. Podchodzę do mosiężnych drzwi po prawej stronie i
przykładam starannie ucho. Rozglądam się po raz kolejny czy nikt mnie nie
widzi, bo wydaję mi się, że moje zachowanie nie byłoby zbyt dobrze odebrane.
Kiedy widzę, że jestem sama, biorę głęboki wdech i nie wiedzieć czemu zaglądam
przez dziurkę od klucza. To co robię jest karygodne i całkowicie niegrzeczne,
ale jakiś cudem nie potrafię się powstrzymać. Przez chwilę nie widzę nic, ale
zaraz po tym ukazują mi się plecy czarnowłosej kobiety, której ramiączka
biustonosza zsuwają się po opalonych ramionach. Marszczę brwi, gdy po chwili widzę
twarz mężczyzny o zaczesanych w górę brązowych włosach i niesamowicie pełnych
ustach. Jego koszula jest rozpięta, a spodnie zapewne spuszczone w dół, bo
udaję mi się zobaczyć, iż porusza się w przód i w tył właśnie w owej kobiecie.
Moje oczy są wielkości księżyca, a dłonią zatykam rozdziawione usta. Widok
wprawia mnie w całkowite osłupienie i jestem zdziwiona faktem, że właśnie w
takiej firmie ludzie zamiast pracować, najwyczajniej w świecie uprawiają seks
co z pewnością jest całkowicie nielegalne. Mam ochotę wrócić z podkulonym
ogonem do mojego gabinetu, ale jakaś siła zupełnie mnie powstrzymuje i nawet
jakbym chciała, nie mogę ruszyć się z miejsca. Pluje sobie w twarz, bo czuję
się jakbym robiła coś niedozwolonego, ale ja w porównaniu do ludzi, którzy
kochają się namiętnie po drugiej strony drzwi, pozostaje zupełnie bez
jakiejkolwiek winy.
-
Dojdź dla mnie mała – słyszę jego chrypkowaty głos. Mój oddech jest coraz
szybszy, zupełnie tak, jakbym ja była na miejscu ‘małej’, a tymczasem stoję
bezczynnie jak ostatnia idiotka i bawię się w cholernego podglądacza.
-
Jesteś niewiarygodnie wielki – odzywa się piskliwie kobieta i nie wiedzieć
kiedy, z moich ust wychodzi krótkie: ‘O Boże!’. Orientuje się dopiero w czasie,
gdy obydwoje chwilowo słupieją i patrzą w stronę drzwi. Czym prędzej się
prostuję i najciszej jak potrafię, uciekam z miejsca zbrodni.
Z przejedzenia różnego rodzaju
chipsami i lodami waniliowymi boli mnie brzuch i na dodatek muszę słuchać uwag
Shili na temat człowieka, który swoim dzisiejszym zachowaniem całkowicie
zniszczył moje dotychczasowe życie. Brakuje mi łez od płaczu i zdaję sobie
sprawę, że jestem kompletnie beznadziejna. W dresowym, różowym kombinezonie
wyglądam jak przedszkolanka, która uciekła z placu zabaw, a napis ‘LOVE’, który
widnieje na samym środku piersi absolutnie nie dodaje mi otuchy. W tym momencie
mam za złe mojej mamie, że w ogóle kiedykolwiek sprawiła mi taki prezent.
Najchętniej bym go spaliła, a drobinkami, które po nim zostaną, z chęcią
nafaszerowałabym Malika, krzycząc przy tym: ‘Nie widzisz, że moje egzystowanie
bez ciebie nie ma żadnego sensu?’.
-
Twoje życie ma sens i nie powtarzaj mi po raz dziesiąty, że nie mam racji –
słyszę Shile i zdaję sobie sprawę, że rzeczywiście już dziesięć razy nie
przyznałam jej owej racji, ale to tylko dlatego, że ona całe dziesięć razy
powtórzyła to samo zdanie na temat sensu mojego życia.
-
Jest cholernym dupkiem i naprawdę nie wiem dlaczego tak bardzo ci się podoba! –
patrzę na nią z miną mówiącą: ‘To chyba logiczne, że dlatego, iż jest
nieskazitelnie przystojny, inteligentny i po prostu cudowny?”, ale widocznie
nie rozumie tego spojrzenia, bo wciąż na mnie spogląda i oczekuje odpowiedzi.
-
Nie mogę go za nic winić. Jeśli wolał ciebie, przecież nie znienawidzę go ot
tak.
-
A powinnaś! Szkoda, że mnie z nim nie umówiłaś, bo nagadałabym tak dużo, że
przestałby widzieć tylko i wyłącznie czubek swojego nosa.
-
Jeszcze go bronisz! Nie wierzę w ciebie. Potrzebny ci normalny facet, który
zobaczy twoje piękno, a nie jakiś przyjeb, który leci na seksowne dupy –
wywracam oczami i jedna część mojego mózgu przyznaje jej rację, lecz druga za
żadne skarby nie chce się uwolnić od myśli, że będzie mnie jeszcze coś łączyć z
Malikiem. Może nie teraz, ale pewnego dnia w końcu to nadejdzie.
-
Powtarzasz się – komentuje krótko, gdy słyszę pukanie do drzwi. Shila zrywa się
z kanapy i w podskokach idzie do drzwi frontowych. Podejrzewam, że naszym
gościem jest Niall i nie uśmiecha mi się, że nawet on zobaczy mnie w tym
okropnym kombinezonie. Chociaż i tak pewnie uważa mnie za małą smarkulę, więc w
sumie to i tak niczego nie zmieni. Po chwili widzę go w towarzystwie brunetki,
jak zwykle uśmiechniętego od ucha do ucha.
-
Cześć Niall – wzdycham, gdy po jego geście mój kok już całkowicie wygląda jak
gniazdo dla gołębi, ale nie przejmuję się zanadto, bo moje życie tak samo jak i
fryzura, jest już całe jak jeden wielki burdel.
-
Coś ty taka nie w humorze? – pyta, siadając obok, gdy pomimo bólu brzucha i tak
objadam się dalej czekoladą, którą zjadłam już prawie całą.
-
Ja nie w humorze? Coś ty… Wszystko jest w jak najlepszym porządku – na mojej
twarzy pojawia się uśmiech numer pięć, który jest źródłem czystej ironii.
-
Malik jest chamem – z kuchni wychodzi Shila, niosąc w ręku trzy piwa. Czy nie
mogła pomyśleć o alkoholu przed tym, jak skonsumowałam całe jedzenie, które
wyprodukowano w tym kraju? Biorę od niej butelkę i jednym chłystem wypijam do
połowy.
-
To żadna nowość, a co zrobił? – patrzy na nas przemiennie, choć ja i tak nie
mam nic do powiedzenia, ale brunetka jak zwykle mnie wyręcza.
-
Nic szczególnego. Po prostu jest gnojem – oznajmia, a ja jestem zdziwiona, że
nie powiedziała mu całej prawdy.
-
Chciał jej numer – komentuje krótko, na co blondyn obarcza dziewczynę wzrokiem.
-
Twój?!
-
I co z tego? Przecież i tak gówno mnie to interesuje. Boli mnie jedynie to, że
w ogóle miał czelność do niej z tym przychodzić.
-
Skończ już Shill. Zapewne, gdyby wiedział o tym, że mi się podoba, na pewno by
nie przyszedł. Nie jest aż takim chamem.
-
On ci się nie podoba, kochanie – brunetka klepie mnie po ramieniu. – Ty masz na
jego punkcie obsesję.
-
Nie mam obsesji! Jak możesz tak mówić? – pytam już lekko zbulwersowana, gdy w
paradę wchodzi Horan.
-
Ej, ej. Obydwie macie nierówno pod sufitem i na tym zakończmy tę sprawę.
-
Dobra – odpowiada brązowooka.
-
A ty Flo, nie masz się czym przejmować. Wydaję mi się, że w końcu zrozumie co
stracił, a wtedy to ty będziesz patrzyć na niego z góry.
-
Czy wy mnie w ogóle słuchacie? On nawet nie ma pojęcia o tym co stracił, bo nie
powiedziałam mu o moim nietypowym zauroczeniu, więc przestańmy go w końcu
równać z ziemią, bo wina na pewno nie leży po jego stronie.
-
Bez komentarza – wzdycha Shill, a po jej minie widzę, że jest zirytowana do
granic możliwości.
-
Wiecie co? Mam pomysł – odzywa się Niall, a ja już nie mogę doczekać się kolejnej
dawki wrażeń. Przecież miałam ich na dzisiaj tak mało… Patrzymy na niego z oczekiwaniem,
gdy wstaje ze swojego miejsca.
-
Chodźmy się rozerwać. Wypijemy coś, porozmawiamy… A co najważniejsze, nie
będziemy myśleć o twojej dzisiejszej porażce – wskazuje na mnie, gdy uśmiecham
się ironicznie.
-
Oh, dziękuje ci, że znów mi o niej przypomniałeś.
-
Zadzwonię po mojego przyjaciela i wspólnie się zabawimy! – mówi podekscytowany,
gdy brunetka przyznaje mu rację, a ja spoglądam na obydwóch z podejrzeniem.
-
Jeśli chcecie mnie swatać czy coś w tym stylu, muszę was rozczarować, bo wam
się nie uda.
-
Nie chcemy cię z nikim swatać, Flo! Po prostu idziesz na zwykłe przyjacielskie
spotkanie z jeszcze jednym niewiadomym, żebyś nie czuła się niekomfortowo –
przemyślałam jej słowa i w zasadzie popieram ją w owej kwestii. To rzeczywiście
bezsensu, gdybym miała siedzieć w pubie jedynie z zakochaną parą, a za każdym
razem, gdy się całują, odwracać wzrok jak idiotka, spoglądając na telefon lub
na każdego innego w pomieszczeniu poza nimi. Tak to przynajmniej będę miała u
swego boku osobę, która w jakiś sposób mi to uniemożliwi.
-
Okej, niech wam będzie – wzdycham z lekkim uśmiechem, gdy widzę na ich twarzach satysfakcję. Czas na
to, abym choć na jeden wieczór zapomniała o perfekcyjnym brunecie, który
zaprząta moją głowę każdego dnia, i w końcu się rozluźniła. Choć na chwilę. W
końcu jutro również czeka mnie kolejny dzień w pracy, ale o tym pomyślę
później.
***
WITAJCIE
KOCHANI!
Rozdział
pojawia się bardzo szybko, bo tak się wdrożyłam, że nie mogę przestać pisać.
Najchętniej nie robiłabym nic innego tylko pisała ową historię. Nie wiem czy to
przez pomysł, czy przez to, że piszę w czasie teraźniejszym i z taką swobodą i
humorem, ale mam nadzieję, że wena mnie nie opuści.
Chciałam
zrobić trailer już na dzisiaj, ale niestety mi się to nie udało, dlatego dodam
go z kolejnym rozdziałem.
KOCHAM!
Biedna Flo! Chyba bym zabiła Malika, a ona go jeszcze broni. Niby nie wie o jej uczuciach, ale to powinien pójść do Shill. Ciekawe kto będzie tym całym przyjacielem, cos mi się zdaje, że Harry, ale to takie moje przypuszczenia.:D
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny!<3
hahahaha mind blowing shit eksplołżyn po prostuuuuuu <3 im in love, jejejeje
OdpowiedzUsuńnie, no. kocham wszystkich, oprócz ruchacza Heriego i debila Zayna któremu się spodobała. I nie, nie nie wcale nie robi to na mnie wrażenia hhahahah
Niall jaki kochany braciszek dla Ciebie, widzisz, 3 miechy jesteśmy ze sobą, a on już traktuje Cie jak siostre. czy to nie cudowne? :O i jaki pomysłowy - zabiera ciebie i mnie do pubu na spotkanie z jakimś kolesiem. no nie wiem co on tam wymyśla. serio!!!!! :OO
hihihihihi nie wiem co jeszcze mam napisać jak Ci kuzwa cały czas Ci komentuje wszystko na fejsie?! no napisze ze lovki max ciebie i ten blożek <333
Kplejne świetnw opowiadanie x
OdpowiedzUsuńŻyczę weny, kochana!
Nie będę się rozposywała, bo mimo, że to 2 rozdział jest genialny! Jesteś moją ulubioną pisarką ff :)
moją także <3
Usuńbardzo wam dziękuje, dziewczyny! :*
Usuńświetny! (:
OdpowiedzUsuńFenomenalny rozdział! Bardzo mi się podoba. Coś czuję, że tym kolegą Nialla będzie Harry. Jestem tego pewna na sto procent! Ciekawe czy Flo rozpozna w nim osobę, która uprawiała seks w biurze z tą kobietą :o No nic, pozdrawiam, Weronika :) xx
OdpowiedzUsuńMeeega ;)
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że będę uzależniona od tego opowiadania XD Cudowny blog, jak każdy, który piszesz :D Czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńAgan :*
Haha czekam na spotkanie Flo z Harrym(to bedzie on, prawda?) i jej reakcję! To będzie dobre xD
OdpowiedzUsuńMalik ty dziadu! jeszcze ja popamiętasz, coś czuję, ze Flo da mu się we znaki ^^ Oby tak było :D
Oby kolejny rozdział ukazał się równie szybko!♥
Pozdrawiam i życzę weny♥