Wpadłam. Nawet nie jak śliwka w
kompot. To zbyt mało powiedziane. Wpadłam jak bezbronna sarenka wprost do
paszczy wygłodniałego lwa. Co ja sobie w ogóle myślałam? Że ten plan może się udać?
No i jak to wszystko będzie przebiegać? Czy można być bardziej głupszym ode
mnie? Odpowiedź jest niebywale prosta. Oczywiście, że nie do cholery! Zupełnie
nie wiem w jaki sposób mam odkręcić tą sytuację, i czy w ogóle jest takowa
możliwość. Zresztą co ja mówię? Pewnie, że jest! Ta decyzja nie zależy od mojego
życia lub śmierci. A może jednak zależy? Jeśli by się udało, byłabym
najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, a jeśli nie, możliwe, że będzie mi
obojętne czy w trakcie przechodzenia na drugą stronę ulicy wpadnę pod samochód
czy ktoś celowo zepchnie mnie z mostu. Z natłoku bezsensownych myśli uderzam
głową o kierownicę, nie zważając, że ktoś z firmy może mnie zobaczyć. I tak
jestem postrzegana za kompletnego odludka, więc to nie zrobi dodatkowo żadnej
różnicy. Po chwili rozterek wychodzę z samochodu, lecz jaki byłby dzień, gdybym
po drodze nie wdepnęła w wielką kałużę? Żaden dzień, ot co! Lekko zdruzgotana
tym, że nogawki moich spodni są całkowicie pochlapane, idę z opuszczoną głową
do budynku. Jadę windą na trzydzieste siódme piętro i w końcu wychodzę, gdy w
tej samej chwili na mojej drodze staje dziki lew. Staram się udać, że nigdy nie
widziałam go na oczy i szybko mijam, lecz po chwili słyszę jego radosny głos.
-
Ekhm, dzień dobry panie Styles.
-
Oh, proszę. Wczoraj doprowadziłem cię prawie do orgazmu, możesz mi mówić na ty
– robię wielkie oczy i szybko podchodzę do niego zakrywając mu dłonią usta.
-
Powaliło cię?
-
Nie, ale w końcu zachowujesz się jakbyś mnie znała – ironiczny uśmiech wkrada
się na jego usta, a ja mam ochotę wybić mu zęby, choć co prawda to byłoby
naprawdę ogromne marnotrawstwo dla ludzkości. – To od kiedy zaczynamy nasz
plan?
-
Nie ma żadnego planu, wycofuje się – mówię w sposób, jakby ton mojego głosu
pokazywał, że jestem niewiarygodnie pewna siebie i w żadnym wypadku nie zmienię
decyzji.
-
Naprawdę? – patrzy na mnie złowieszczale, a po chwili jego wzrok kieruje się
tuż za mną. – O, Zayn! Chciałbym z tobą na chwilę porozmawiać.
-
Co!? Nie – szepczę, ale nie mam możliwości się wymigać, bo przystojny facet w
cudownym garniturze stoi tuż koło nas. Moje ciśnienie wzrasta, a do gardła
podchodzi wielka gula.
-
O co chodzi? – spoziera na lokowatego, który niebezpiecznie blisko opiera się o
mnie ramieniem, a po chwili zauważa i mnie. Cudownie. – Cześć, Flo. Wy się
znacie?
-
No cóż. Kto by pomyślał, że firma jest taka mała – Harry klepie mnie po plecach
jak najlepszego kumpla, a ja w głowie mam jedynie wizję, kiedy ukręcam mu rękę,
zostawiam na pastwę losu i wraz z Malikiem udajemy się na romantyczną kolację
we dwoje. Kręcę zdezorientowanie głową i spoglądam na Zayna.
-
No tak… Bardzo mała - widzę zakłopotanie
na jego twarzy i dziwny wzrok, który przeszywa mnie z góry na dół.
-
Tak sobie rozmawialiśmy z Flo, i dowiedziałem się, że jest naprawdę świetna w
aplikacjach komputerowych – patrzę znów na niego ze zdziwioną miną i modlę się,
aby Bóg odebrał mu mowę, albo chociaż uciął język. Ma ktoś nożyczki? – Byłaby
dla nas ogromną pomocą, ale problem jest w tym, że pracuje w twoim dziale…
Zapewne nam jej nie oddasz? – patrzy na niego z sarkastycznym smutkiem, gdy ja
stoję jak tyczka i nie odzywam się ani słowem.
-
Niestety, Styles. Summer jest tylko i wyłącznie nasza – niespodziewanie brunet
głaszcze mnie po przedramieniu, a ja na sam dotyk czuję, że w moim całym ciele
aż wrze.
-
W takim razie macie ogromne szczęście mają ją w drużynie – wzdycha teatralnie,
a ja dziwię się, że nie zaprosili go jeszcze na rozdanie Oscarów. – No nic,
mówi się trudno. Tylko tyle chciałem wiedzieć, nie zatrzymuję cię dłużej –
Malik kiwa głową i patrząc na mnie po raz ostatni, odchodzi w kierunku naszego
działu. Spoglądam zdziwiona na Styles’a, który z szerokim uśmiechem krzyżuje
ramiona na klatce piersiowej, jakby oczekiwał od całej załogi firmy, owacji na
stojąco.
-
Jak to zrobiłeś?
-
Mówiłem ci, że jestem mistrzem, a ty mało mnie doceniasz. Dalej chcesz się
wycofać? – patrzę na niego z zastanowieniem i w zasadzie nie mam pojęcia co
mogłabym powiedzieć. Cholera, gówno prawda. Oczywiście, że wiem co powiedzieć.
Szkol mnie ile chcesz, bym tylko dopięła swojego celu.
-
Dobrze, zgadzam się.
-
Nieodwołalnie? – spogląda na moją osobę, gdybym składała zeznanie pod
przysięgą.
-
Nieodwołanie.
-
No i widzisz, czy to było takie trudne? – tarmosi moje włosy, gdy robię
zdegustowaną minę. - A tak poza tym jestem pod wrażeniem twojego swetra. – kieruję
wzrok na dół, gdzie na różowym materiale widnieje ogromna gwiazda w ciemniejszym odcieniu.
-
Serio?
-
Nie! – kręci głową z zażenowania. -Wyglądasz fatalnie.
-
Skończyłeś? Bo jeśli tak, muszę wracać do pracy – patrzę na niego wyczekująco,
gdy wciąż lustruje moją sylwetkę.
-
Twój tyłek wygląda nawet nieźle w tych jeansach, ale czy nosisz coś innego poza
długimi spodniami?
-
Tak… - odpowiadam zadowolona. – Czasem też nosze krótkie spodenki – obdarowuje
mnie żalowym wzrokiem i wzdycha od niechcenia.
-
Buty są obrzydliwe, naprawdę Flo. Gdybyś czasem włożyła szpilki,
na pewno nikt by się nie obraził.
-
Szpilki też czasem noszę…
-
Gdzie? Do kościoła? – prycha.
-
Nie? Na przykład na jakieś okazje, typu święta, urodziny…
-
Tak, i to by było na tyle. Przypomnij mi później, że jutro z samego rana
idziemy do sklepu.
-
Będziesz mnie ubierał?
-
Nie, ale mogę cię rozebrać jeśli chcesz – w jego oczach widzę nutkę kokieterii,
a na ustach niemałe rozbawienie. Uderzam go mocno w ramię i mijam, nie mając
ochoty dłużej konwersować z tym seksualnym podciepem.
-
Widzimy się wieczorem u ciebie! – dochodzi mnie jego głos, gdy z każdym
kolejnym krokiem bardziej ucicha, a gdy wchodzę do gabinetu nie dociera do mnie
już nic. Chociaż nie. Dociera jednak pewna myśl. Ta, że jestem idiotką.
Najtrudniejsze dopiero czyha przede
mną. Muszę oznajmić Shili, aby chwilowo zamieszkała u Niall’a i jak na razie
nie mam pojęcia jakiego mogę użyć do tego pretekstu. Jest mi źle z tym, że
muszę ją okłamać, ale wydaję mi się, że tak będzie lepiej dla wszystkich.
Przecież gdybym powiedziała jej, że musze mieć wolne mieszkanie tylko po to,
aby Harry Styles, przyjaciel jej chłopaka, mógł mnie szkolić do zdobycia
miłości mojego życia, na pewno nie zareagowałaby zbyt entuzjastycznie. Na samą myśl
mam w głowie jej monolog ‘Kompletnie zwariowałaś, Flo! Myślisz, że ci się to
uda? Nawet jeśli on cię zmieni i poderwiesz Malika, to nie ze względu na twoje
prawdziwe ja, lecz nowe wcielenie. Czy naprawdę chcesz, żeby facet był z tobą
dlatego, bo potrafisz go usidlić, czy dlatego, bo jesteś w stu procentach
sobą?’. Później nastąpiłoby chwilowe wycieczenie, a po paru minutach na nowo
usłyszałabym tą samą gadkę. Co prawa Shila na pewno miałaby rację po raz
kolejny, ale nie potrafię się obronić przed tym, że ten plan naprawdę może
wypalić. Nie po to wzdycham do Malika od dwóch lat, żeby teraz zaprzepaścić
takowej szansie, a mam świadomość, że jeśli nie pomoże mi Styles, ja sama
również nie dam rady.
-
Shill… - zaczynam w miarę opanowana, stojąc za skórzaną kanapą, gdzie akurat
siedzi brunetka. – Mam do ciebie sprawę.
-
Dawaj – mówi, nie spuszczając oczu z telewizora, gdzie leci kolejny sezon
‘Nastoletnich ciąż’, czyli jeden z jej ulubionych życiowych programów.
-
Czy mogłabyś się na tydzień wyprowadzić do Niall’a? – odwraca wzrok i patrzy na
mnie zdziwiona.
-
Czemu?
-
Bo… - staram się wymyślić coś na poczekaniu, ale jak zwykle żaden pomysł nie
przychodzi mi do głowy.
-
Twoja mama przyjeżdża? – dziewczyna nieumyślnie wyciąga mnie z opresji, przy
czym wzdycham zadowolona.
-
Dokładnie tak. Wymyśliła sobie, że wpadnie na cały tydzień, a że nasze
mieszkanie jest małe, sama wiesz jak to będzie – gestykuluje dłońmi i uśmiecham
się usatysfakcjonowana.
-
To żaden problem. Kiedy przyjeżdża? Za tydzień? Dwa?
-
Jutro. Więc chciałabym, żebyś przeprowadziła się już dzisiaj. Muszę po nią
jechać z samego rana i nie chcę cię jutro budzić – chwilę się zastanawia, lecz
w momencie kiwa głową na znak zrozumienia i wstaje z kanapy.
-
To zacznę się pakować. Ale nie myśl sobie, że was nie odwiedzę! – kiwa mi
palcem na odchodne, lecz ja jednak w duchu modlę się, aby jej słowa nie okazały
się realiom w czynach.
Nastał późny wieczór. Shila zdążyła
już dawno pojechać do Horana, nad którym ściśle zastanawiam się przez ostatnie
pół dnia. Czy on coś wie? Jeśli tak, czeka mnie kompletny wstyd i
kompromitacja. A co jeśli powie o wszystkim Shili? Czy Harry byłby tak śmiały,
żeby wspomnieć o całej sytuacji swojemu najlepszemu przyjacielowi? W końcu
mieliśmy umowę. Ja nie powiem Shili, więc to chyba logiczne, że on również nie
powie o tym nikomu. Zresztą byłabym zdziwiona, gdyby rzeczywiście to zrobił. W
końcu nie wyglądam jak cycata Amber, którą pieprzył niedawno w swoim gabinecie.
Nie biorę sobie zbytnio do serce jego uwagi, iż wpadnie do mnie wieczorem, bo w
gwoli ścisłości nawet nie ma mojego adresu, dlatego zupełnie odprężona i
zrelaksowana siedzę w moim nie ulubionym różowym kombinezonie z kompletnie
potarganymi włosami i okularami na nosie. Z radością czytam po raz dziesiąty
‘Przeminęło z wiatrem’, jedną z moich najbardziej uwielbianych powieście, jaka
ma okazję zaistnieć i objadam się czekoladowymi kulkami ‘maltesers’, które
mogłabym jeść absolutnie do końca moich dni na śniadanie, obiad i kolację.
Naprawdę bym się nie obraziła.
Nie
mija parę minut, kiedy słyszę głośne pukanie do drzwi. Albo to Shila czegoś
zapomniała, albo po raz kolejny dzisiejszego dnia wyskoczy przede mną
wygłodniały lew. Zszokowana wstaję i poprawiam włosy, choć i tak nawet
najlepszy fryzjer w tym momencie nie zaradziłby kompletnie nic. Podchodzę do
drzwi i otwieram je powoli, jakbym bała się, że stoi za nimi największy
złodziej i morderca w mieście.
-
Pomyłka – odpowiadam, zamykając szybko drzwi, lecz uniemożliwia mi to stopa,
która całkowicie blokuje tą czynność.
-
Serio? Ile ty masz lat, dwanaście?
-
Co ty tu robisz? – sprytnie omijam odpowiedź i patrzę na niego wymownie.
-
Przecież mówiłem ci, że wpadnę, nie powinnaś być zaskoczona. Jestem raczej
słowny w kwestiach.
-
Zauważyłam – odpowiadam drętwo, kiedy on jak gdyby nigdy nic przekracza próg
mieszkania. Mojego mieszkania!
-
Fajna piżamka.
-
To kombinezon.
-
Wszystko jedno – śmieje się, rozglądając po pomieszczeniu. - Ładne mieszkanko…
Małe, ale ładne – komentuje, uśmiechając się lekko, gdy odwracam się do niego
przodem.
-
Po co przyszedłeś?
-
Pytasz, a wiesz – prycha, lecz mnie wcale nie jest do śmiechu.
-
Niezupełnie – spogląda na mnie łobuzerskim wzrokiem
-
Więc? – wzdycham wyczekująco, gdy podchodzi niebezpiecznie blisko, zupełnie
tak, że wręcz czuje na policzku jego oddech.
-
Nazwałbym to raczej… lekcją przed lustrem – robię zdezorientowaną minę i
odsuwam się, by spojrzeć mu w oczy i mam nadzieję, że znajdę w nich jakiegoś
rodzaju żart, ale on patrzy na mnie zupełnie poważnie i tak, jakby zupełnie nie
mógł się doczekać owej chwili. Ale niby dlaczego, skoro nawet nie wiem co
należy do mojego obowiązku?
-
Przebierz się w kostium.
-
Co? – robię oczy wielkości księżyca i nie wiem czy już serio żartuje czy ma
chore urojenia.
-
Kostium.
-
Ale taki odświętny? Typu kostium na przyjęcie czy coś? – staram się zrozumieć,
lecz on patrzy na mnie jak na kretynkę.
-
Kostium kąpielowy! – sylabuje powoli. – Gdy ktoś usłyszy kostium od razu
przychodzi mu na myśl taki do kąpieli. Jesteś naprawdę dziwna.
-
Dzięki, jesteś niezmiernie sympatyczny – ironiczny uśmiech widnieje na mojej
twarzy, i zauważyłam, że coraz częściej naśladuje właśnie jego minę, kiedy to
na jego ustach widnieje tego samego rodzaju uśmiech.
-
Idziemy na jakiś basen czy coś?
-
Nie zadawaj tyle pytań tylko się przebierz – z wielką ciężkością idę do swojego
pokoju i rozglądam się za jakimkolwiek kostiumem kąpielowym. Szukam jak
szalona, ale nigdzie nie mogę znaleźć mojego jednoczęściowego ulubieńca. Co
prawda zakrywał wszystko co miał zakrywać i to odpowiadało mi najbardziej,
dlatego z trudem, ale jakoś pokazałabym się w nim Harry’mu, lecz teraz jestem
zdana na ogromnie marny los. Przysięgam, że jeśli Shila go wyrzuciła, bez
skrupułów obetnę jej włosy we śnie. Z ciekawości zaglądam do jej szafy i
oczywiście znajduję kostium kąpielowy, który wydaję mi się, iż nie mógłby być
bardziej skąpy. Zastanawiam się czy naprawdę chodzi w tym pływać, czy rezerwuje
go tylko na jakiś specjalny pokaz dla Niall’a. Dwuczęściowy materiał w czarnym
kolorze ma jakieś dziwne wycięcia na dole stanika i u góry majtek, które są tak
cholernie skąpe na tyłku, że widać mi połowę pośladków, a na dodatek nie mam
zielonego pojęcia jak to na siebie włożyć. I czy w ogóle włożyć. To zupełnie
-
Cholera, na co dzień ubierasz się jak przedszkolanka, ale strój potrafisz
wybrać – gwiżdżę na mój widok, gdy wywracam oczami.
-
To strój Shili. Mój… gdzieś się zapodział – odchrząkuje i trzymam między nami
bezpieczną odległość. Nagle podaje mi rękę, a ja bez zastanowienia ją ujmuję.
Teraz oboje stoimy przed lustrem, lecz ja jestem na głównym jego planie, a on
stoi tuż za mną, wpatrując się w nasze sylwetki.
-
Co widzisz? – pyta, dotykając moich smukłych ramion.
-
Ciebie i mnie. Tyle, że ty wyglądasz jakbyś wyszedł prosto z przyjęcia, a ja
jakbym wybierała się na Beach party.
-
Nie o to mi chodzi. Pytam o to, jak widzisz siebie… - wzdycham od niechcenia,
bowiem średnio chcę mi się bawić w to dziwne zadawanie pytań i odpowiadanie na
nie, ale widocznie nie mam wyjścia.
-
Głównie, to widzę dziewczynę z bałaganem na głowie.
-
Dobrze, a tutaj… - dotyka mojej szyi, później schodzi na dekolt, lecz piersi
pozostają nietknięte. Następnie schodzi do linii brzucha oraz ud i tam też
pozostaje. Przełykam ślinę i czuję niesamowity gorąc w całym ciele. Mój oddech
staje się nierównomierny, a oczy coraz bardziej błyszczą. Ta chwila jest tak
bardzo intymna, że nawet nie mam słów, aby to opisać.
-
Widzę… - w odbiciu lustra patrzę na jego zielone tęczówki, które z uwagą
lustrują moją twarz. – Harry, to głupie.
-
Jeśli sama nie określisz siebie, to jak będzie mógł to zrobić ktoś inny? –
kąciki jego ust się lekko podnoszą, a spokojny ton głosu dodaje otuchy. Prycham
z uśmiechem i znów widzę Summer Evans.
-
Widzę dziewczynę, która boi się swojego prawdziwego oblicza. Dziewczynę, która
wstydzi się swojego ciała i boi się zwrócić na siebie uwagę… Szarą, niczym nie
wyróżniającą się, pospolitą, zupełnie nijaką. Z kościstymi ramionami, krzywymi
nogami i zdecydowanie zbyt wystającą pupą. Właśnie taką siebie widzę – kończę,
gdy on spogląda na mnie wzrokiem, jakby uporczywie się nad czymś zastawiał.
Widzę w jego oczach żal, troskę i kompletne niezrozumienie, choć nie wiem czym
jest to spowodowane.
-
Flo… Czy naprawdę uważasz, że to… - przenosi swoje ogromne dłonie na moje piersi,
a dech kompletnie mnie zapiera, bowiem nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek
była dotykana w taki sposób. – To… - błądzi rękoma dalej, gładząc je po płaskim
brzuchu. – To… - schodzi niżej, dotykając pośladków. – I to… - znów powraca na
górną część klatki piersiowej w miejsce, pod którym kryje się serce. – Może być
w jakikolwiek sposób warte wstydu czy pospolitości? Bo jeśli tak, to cholera.
Widzę, że mój testosteron szaleje na punkcie banału! – zastanawiam się nad jego
słowa i dopiero teraz czuję u dołu pleców niemałą wypukłość, która napiera na
mnie z wielką siłą. Otrząsam się i obracam do niego przodem.
-
Ja… To nie powinno się stać. Przepraszam.
-
Przepraszasz? Za to, że dostałem na twój widok erekcji? – spogląda na mnie
uważnie, gdy sama gubię się w swoich słowach. Jest tak niewiarygodnie pewny
siebie, że moja nieśmiałość zostaje totalnie zbluzgana do granic możliwości.
-
To na pewno nie ja… To nie mogę być ja. Jeśli wyobrażałeś sobie Amber albo
jakąś inną seksowną kobietę, naprawdę nie mam ci za złe…
-
Czy ty mnie w ogóle słuchasz, do cholery? – dotyka moich ramionach, spoglądając
dogłębnie w oczy. – Nikogo sobie nie wyobrażałem. Nie musiałem tego robić. To
tylko i wyłącznie ty. Jeśli nie wierzysz temu co widzisz, to już naprawdę nie
wiem jak mógłbym ci to inaczej pokazać – mieszam się doszczętnie, kiedy on
wciąż stoi przy swoim. Nie wiem gdzie mam skierować wzrok, więc bez ustanku
wpatruje się w jego tęczówki, nos, usta i choć bardzo chcę przenieść wzrok
wyżej, nie potrafię tego zrobić.
-
Chociaż nie. Wiem jak ci to pokazać – szepcze, a za chwilę cały świat staje do
góry nogami, gdy jego usta łączą się w jedność z moimi.
***
Hej kochani!
Co wy na taki przebieg akcji?
Jednym może się wydawać, że to zbyt szybko, ale są dorośli i różne rzeczy się dzieją,
oczywiście jeden pocałunek nie oznacza miłości lecz po prostu... lekcję :)
Ale to w kolejnym rozdziale.
Czekam na wasze opinie i polecam trailer!
KOCHAM!
Świetne <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next
Nati :**
Świetny jest ten rozdział! Zdziwiłam się, że Shilla tak od razu się zgodziła, ale przecież co by mogła ona kombinować..:p
OdpowiedzUsuńCzekam na następny!
Nie wiem dlaczego, ale gdy ją Harry tak dotykał, to aż czułam ciarki na swoim ciele. Piszesz tak świetnie, że sahdsukhsd *.* Nie wiem jak ty to robisz, ale jesteś wspaniała. Masz ogromny talent. Widać, że masz pomysł na to opowiadanie i wychodzi ci to świetnie. Na początku jakoś nie byłam przekonana do tych lekcji, bo ja nie byłaby w stanie chyba niczego dobrego wymyślić, ot co napisać, a ty sobie z tym poradziłaś fenomenalnie. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam, Weronika z you-and-me-equals-we.blogspot.com
OdpowiedzUsuń+ W jakim programie robisz zwiastuny? :)
Usuńcorel video studio pro x5 :*
UsuńDziękuję! :*
UsuńŚwietny! Czekam na next <3
OdpowiedzUsuńTo jest zdecydowanie zbyt fajne <3
OdpowiedzUsuń@lola_hej
Cuuudo <3 Już się nie mogę doczekać co będzie dalej! Czekam na następny rozdział! :*
OdpowiedzUsuńWohoo.... dzieje się dzieje. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje blogi. Są świetne, rewelacyjne.
Jaki Harry... Jestem ciekawa reakcji Flo, na jego pocałunek. Co zrobi?!
Kobieto, masz wspaniały talent. Te wszystkie opisy.... no normalnie jak bym tam była.
Nie myślałaś o zawodzie pisarki?! Bo na pewno kupiłabym wszystkie Twoje książki. Czytam Twoje blogi jak zahipnotyzowana. :D <3
Czekam na kolejnyy. ^^
haha pisanie to moje życie i marzę, żeby pisać na bardzo poważnie, ale to chyba niesamowicie trudne by w jakikolwiek sposób się wypromować :( BUZIAKI :*
Usuń+ świetny trailer. <3 :D
OdpowiedzUsuńhahahaah widze sie zarcik trzyma w opku foreva and eva :D hahahaha
OdpowiedzUsuńBH - BEZPOŚREDNI HARCIO
Shila, to nie wiem co sie z nia dzieje, kuzwa? nie zauwazyła ze ta kreci max?
CAŁOWALI SIE? MMM WYMIANA SLINKI BLE BLE BLE
YOŁ
Świetny rozdział ciekawe co będzie dalej i jak będą wyglądały te lekcje. Ciekawe jaka będzie reakcja Flo na ten pocałunek. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;) <3
OdpowiedzUsuń@Agataaa1993
Dziewczyno rozwalasz system
OdpowiedzUsuńale czemu zwiastun nie jest po polsku ;(
a i jeszcze jedno kiedy next ? :)
o cholera, świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńZajebiste
OdpowiedzUsuńŚwietny!
OdpowiedzUsuńNie mogę sie doczekać następnego!
Pisz szybciej xx
Świetny rozdział. Po prostu nie mogę się nadziwić tego jak wspaniale potrafisz pisać opowiadania. Normalnie pokochałam cię za to jak piszesz i robisz zwiastuny. On także wyszedł ci niesamowicie dobrze. Mam takie małe pytanko jaka jest piosenka w tle zwiastuna. Bo bardzo mi się spodobała a nie potrafię jej skojarzyć.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze jesteś niesamowita...
Po drugie wspaniały rozdział jak zawsze...
A po trzecie nie mam słów na to co robisz, bo jest to niebywale dobre.
Pozdrawiam i życzę weny <3 xoxo <3
Say your name - Plumb ;)
UsuńUwielbiam te piosenkę i ja rozpoznalam 💚
To jest świetne! Czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńAgan :*
Aaaaa w takim momencie?! Jak mogłaś?! :D
OdpowiedzUsuńUwielbia to opowiadanie! niema siedzę jak na szpilkach wyczekując na kazdy kolejny rozdział♥
Ja chcę więcej! Więcej! Więcej!♥♥
Pozdrawiam i życzę weny♥
suuuuper... czekam dalej pozdr. xx.
OdpowiedzUsuńOszalałam na punkcie tego opowiadania ! Czekam z niecierpliwością na następny. xx
OdpowiedzUsuńcudowne! nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :) a co do tego co napisałaś to nie prawda :D nic nie dzieje się za szybko, to strasznie zajebiste :D
OdpowiedzUsuńJejciu ! *.* kocham to czytać !!! czekam na kolejny rozdział z ogromną niecierpliwością <3
OdpowiedzUsuńMia :D
xxx