Nie mam
pojęcia czy kiedykolwiek wcześniej miałam okazję zobaczyć tak dużo ludzi w
jednym miejscu. I nie mówię tu o jakiś pierwszych lepszych chłystkach, którzy
jedynie potrafią napinać swoje mięśnie i wlać w siebie tak dużo piwa, aż
zwymiotują, i nie wspominam także o tych wszystkich biednych dziewczynach,
które chcą wyglądać na starsze, ze swoimi doczepianymi włosami, rzęsami i
sukieneczkami sięgającymi ledwo za tyłek. I to w najlepszym wypadku ledwo za
tyłek. Tutaj zdecydowanie jest inaczej. Wokół mnie obracają się jak widać
ludzie naprawdę z ogromną klasą i zapewne masywną zawartością portfela, bo sam
wstęp kosztował nas ponad pięćdziesiąt funtów, co jest trochę dziwne, ale
postanowiłam w to nie wnikać, bo jak widać cena jest zdecydowanie adekwatna do
wymanierowanego towarzystwa, a także klimatu i elegancji klubu w jakim mamy
okazję zasiąść.
Idziemy w
stronę ogromnej loży, która znajduje się na piętrze klubu. Prowadzą nas
wysokie, szklane schody, a ja jedynie modlę się z całego serca, abym przy
pierwszej lepszej okazji nie wywinęła orła, bo zapewne nie wyglądałoby to z
klasą, którą na pewno reprezentują tutejsi ludzie. Wchodzimy na kolejne
stopnie, a ja mam okazję coraz bliżej zobaczyć diabelsko szczupłe,
profesjonalne tancerki, które wywijają swoim ciałami w ponętny sposób na
kolejnych podestach. Automatycznie zagryzam wargę i sama nie dowierzam, iż
potrafię być tak bardzo zazdrosna o urodę jaką mogą pochwalić się inne
szczęściary. Ja mogłabym się nadawać ewentualnie na tutejszą sprzątaczkę.
Chociaż w moim nowym wcieleniu? Kto wie? Nie, zdecydowanie nie zostałabym
klubową tancerką. Ogarnij się, Flo.
- Nad czym tak badawczo myślisz? – pyta Harry, momentalnie łapiąc
mnie za rękę, kiedy oczywiście z powodu chwilowego zagapienia potknęłam się o
kolejny schodek. Nic nowego. Ślamazarna Flo wciąż nie ma zamiaru mnie opuszczać
za żadne skarby. Chętnie przekupiłabym ją paczką czekoladowych kuleczek, ale
wydaję mi się, iż nie jest tak bardzo pazerna na jedzenie jak Flo Łakomczuszka.
A szkoda.
- Tak sobie tylko patrzę – wzdycham rozmarzona, idąc już pewnym
krokiem.
- Cóż, za niedługo wchodzą tancerze. Wtedy powinnaś się bardziej
napatrzeć – w moich oczach mimowolnie pojawia się błysk podekscytowania i już
teraz wyobrażam sobie tych cudownych, muskularnych mężczyzn, owijających się
wokół metalowych poręczy. Zayn także cudownie nadawałby się na tancerza. Ale
zdecydowanie mojego prywatnego tancerza.
- Naprawdę? – pytam, i dopiero po chwili zdaję sobie sprawę jak
bardzo szczerze do niego zęby.
- Tak – chichocze pod nosem. – Ale zupełnie nic interesującego.
- Jasne! – prycham. – Słysząc twoje słowa jestem w stu procentach
pewna, że są nawet nazbyt interesujący. Dobrze, że jeszcze możesz nacieszyć oko
tymi ślicznotkami – ponownie sięgam wzrokiem na te wszystkie dziewczyny, które
w tańcu pokazują tak ogromną dzikość i namiętność, że ja sama nie nauczyłabym
się tego za kolejne sto lat. Chociaż rola Sharon Stone z nagiego instynktu
wyszła mi całkiem nieźle, nie mogę narzekać.
- Chyba prawdziwym samcem alfa – śmieję się, gdy widzę również i
jego uśmiech.
- Tak… To też prawda – skina palcem w moim kierunku, prowadząc nas
wszystkich do loży, gdzie widzę jeszcze kilka osób, których wcześniej nigdy nie
miałam okazji dostrzec. Na ich twarzach gości radość i poczucie naprawdę dobrej
zabawy.
- To Caroline i Alice. Moje siostry – spoglądam jak dwie,
cholernie piękne brunetki wstają i podchodzą do mnie subtelnym krokiem. Są tak
bardzo podobne do Harry’ego, że szczena mimowolnie mi opada. Na dodatek
wyglądają identycznie i nie mam pojęcia czy choćby po kilkuletniej znajomości z
nimi dałabym radę je odróżnić.
- Witaj, Flo. Dużo o tobie słyszałyśmy! – mówi jedna z nich, zamykając
mnie nagle w szczelnym uścisku. Cóż, jest zdecydowanie bardziej wylewna od
braciszka.
- Naprawdę? – patrzę zdziwiona na Harry’ego, kiedy ten bezradnie
wzrusza ramionami.
- Oczywiście! Dzwonię do niego codziennie i pytam o nowe
ploteczki, a z tego co słyszę, to ty jesteś teraz główną jego atrakcją –
marszczę brwi, bo nie wiem czy myśli o tym samym co ja, czy chciała przez to
powiedzieć coś zupełnie innego.
- Atrakcją?
- No tak. Podobno pracujecie razem nad nową aplikacją? Harry chyba
w całym swoim życiu nie chwalił nikogo innego tak jak ciebie! – szczerze powiedziawszy
jestem zdumiona, bo w zasadzie jeszcze nie zaczęliśmy pracować nad tą
aplikacją. Rzuciłam jedynie okiem i razem doszliśmy tylko do tego, jak ją
lepiej dopracować, aby przynosiła większe zyski, lecz w praktyce nie miałam się
czymś pochwalić do tej pory, dlatego sądzę, że się zgubiłam.
- Alice? Prawda? – uśmiecham się do niej, a po chwili słyszę
serdeczny chichot.
- Caroline… Cały czas nas ktoś myli – patrzy na swoją siostrę,
która znudzona staniem, wróciła na swoje miejsce jakieś kilkanaście sekund
temu, nawet się ze mną nie witając. Cóż, podejdę do niej za chwilę.
- Przepraszam. Spróbuję szybko znaleźć jakiś szczegół, który da mi
do myślenia, że to ty.
- Oh, to nie będzie trudne – dziewczyna macha ręką, po chwili
zbliżając swoje usta do mojego ucha. – Ona jest zdecydowanie bardziej jędzowata
– staram się nie chichotać, co jakimś cudem mi się udaję, gdy widzę
naburmuszony wzrok Styles’a, który patrzy na Caroline jak gdyby mówił: ‘Jesteśmy
rodzeństwem. Nie obrażaj własnej siostry do kurwy nędzy’. Brunetka wzdycha
posępnie, wywracając przy tym oczami, a ja już teraz wiem, że jeśli będzie
takowa okazja, ona zostanie moją prawowitą kompanką do wkurzania ludzi. I Harry’ego.
- W takim razie ty musisz być Alice – podchodzę bliżej drugiej
siostry, która naprawdę niczym nie różni się od jej poprzedniczki. Z wyjątkiem
tego chłodnego wyrazu twarzy i o parę centymetrów krótszych włosów. Jak widać
mamy kolejne charakterystyczne różnice. Dziewczyna patrzy w małe lustereczko,
zmazując z kącików ust wściekły róż szminki.
- Spostrzegawcza jesteś – widzę na jej twarzy szeroki uśmiech,
kiedy na sekundę spogląda w moją stronę, ale po chwili znika tak jak i jej
wzrok, który teraz jest wlepiony w Horana, który siedząc u boku Shili, co chwilę
rechocze, konwersując z nieznanym mi brunetem.
- Oh, Niall – odzywa się Alice. – Rozpiłeś się ostatnio. Co jest
tego powodem? Kiedy byłeś ze mną, nie widziałam, żebyś kiedykolwiek pił… - znów
uśmiecha się ironicznie, a ja widzę jedynie zdezorientowany wyraz twarzy
blondyna, i Shilę, która marszczy brwi i spoziera nagle w moim kierunku.
Również jestem nieco zaskoczona i szczerze powiedziawszy nie podejrzewałabym
Niall’a, że kiedykolwiek mógł być z tego typu dziewczyną. Dobra, nazwijmy to po
prostu inaczej. Alice Styles jest suką. Tak, powiedziałam to. Dobrze, że nie na
głos. Wybacz, Harry.
Po chwili następuje niemrawa cisza i
chyba nikt nie ma pojęcia co powiedzieć, co zapewne było głównym celem mojej
nie ulubionej siostry. Caroline wzdycha ciężko i obarcza bliźniaczkę karcącym
wzrokiem.
- Zamknij się, Alice. Jesteś daremna – widzę, że Harry powoli nie wytrzymuje
napięcia i wywraca oczami, potrząsając przy tym głową z bezradności.
- Idziesz się napić? – słyszę jego głos przy uchu i mimowolnie
kiwam głową. Chyba ja też powinnam się stąd wyrwać. Przynajmniej na chwilę.
Schodzimy
znów na dół, ale tym razem nie myślę o tym, że z powodu mojej ślamazarności
mogę zaraz leżeć na tych schodach rozwalona jak łania. Nie. Tym razem myślę nad
czymś zupełnie innym i mam nadzieję, że zaraz dostanę jakieś wyjaśnienia na
temat owej sprawy.
Siadamy ze
Styles’em przy barze, gdy zamawia dla nas podwójną whisky z lodem. Co prawda
nienawidzę tego trunku, ale staram się nie zawracać mu głowy i oszczędzam sobie
jakiekolwiek lamentowanie, żeby nie zirytować go jeszcze bardziej. Patrzę na
niego z przymrużonymi oczami, gdy opiera się dłońmi o blat barmańskiej lady,
spuszczając głowę w dół.
- Cóż… - zaczynam, starannie myśleć nad doborem słów. – Alice i
Niall… Dawno byli ze sobą?
- Dwa lata temu. Ich związek trwał niecały rok. Ku zdumieniu, byli
naprawdę udaną parą – odpowiada bez zająknięcia, a ja dziwię się, że
opowiadanie o tym przychodzi mu z łatwością. Czuję, że wie, iż może mi zaufać i
dlatego to wszystko wydaję mu się takie proste.
- Alice go zdradziła… - otwieram szerzej oczy i nie jestem nawet w
stanie pomyśleć, co musiał czuć biedny Niall, na wieść o tej ohydnej sytuacji.
- Oh… To dość przykre.
- Mało mnie to interesuje.
- Zdradziła twojego najlepszego przyjaciela, a ciebie mało to
interesuje?
- Tak. A co, mam ją za to ukamienować? – patrzy na mnie jak na
idiotkę, biorąc dużego łyka napoju. Jakbym w ogóle coś takiego sugerowała to
okej, ale nic podobnego nie wyszło z moich ust, ale jak widać ktoś tu ma
problem ze słuchaniem.
- Jesteś strasznie nerwowy, gdy o niej rozmawiamy… Zachowujesz się
jakbyś ją faworyzował.
- Oh, no tak. Bo po jednej rozmowie z moimi siostrami na pewno
możesz stwierdzić, która zasługuje na faworyzowanie, a która nie – jego słowa
lekko zbijają mnie z pantałyku i w zasadzie nie wiem kiedy ta rozmowa stała się
tak bardzo poważna. Zaraz dojdzie do tego, że się pokłócimy. I to przez jego
siostrę. Cholerna Alice.
- Nic takiego nie mówię. Po prostu… Sama nie wiem. Są zupełnie
inne.
- No i? To znaczy, że którąś mam kochać bardziej, a którąś mniej?
- Nic takiego nie powiedziałam, Harry. Zaczynasz mnie denerwować z
tym, że wmawiasz mi wszystko, co tak naprawdę wymyślasz ty sam – patrzy na mnie
przez chwilę w skupieniu, a po chwili dokańcza swoją porcję alkoholu, gdy ja
swojej nawet nie zaczęłam.
- Nic nie wiesz, Flo…
- Wybacz, ale jak na razie nie tylko ja chyba widzę, że Alice jest
twoją ulubienicą. Gdy Caroline powiedziała na nią coś złego, od razu zamroziłeś
ją wzrokiem, ale kiedy Alice potraktowała mnie niezbyt koleżeńsko i na dodatek
w swoją dziwną grę wciągnęła Niall’a i przy okazji Shilę, która podkreślam, jest
jego teraźniejszą partnerką, nie powiedziałeś ani słowa. To chyba nie jest zbyt
sprawiedliwe… - widzę po jego minie jakieś rozbawienie, a zarazem wściekłość, i
to, że podczas mojego mówienia on tylko kręci zdezorientowanie głową, w jakiś
sposób wyśmiewając moje słowa, co naprawdę nie jest ani trochę przyjemne.
Wolałabym już patrzeć jak jedna z wymarzonych surykatek Shili sika na moje
łóżko, niż na to, z jaką obojętnością i arogancją on traktuje mnie.
- Jak już mówiłem. Nic nie wiesz – stara się mnie minąć, ale o
dziwo wykazuję się całkiem niezłym refleksem i chwytam mocno jego ramię.
- To mi wyjaśnij!
- Chyba nie jesteśmy jeszcze na tak poważnej stopie znajomości,
abym musiał ci cokolwiek wyjaśniać – jego słowa wbijają ogromną szpilę w sam
środek moich pleców i nagle kompletnie nie rozumiem co się dzieję wokół mnie.
Czuję się zawstydzona, zażenowana i smutna, a z drugiej zaś kumuluje się we
mnie jakiegoś rodzaju złość i odrazy, bo nawet nie wiem kiedy ta rozmowa
przebiegła na taki, a nie inny tor.
- A wyglądam jakbym żartował? - znów patrzy na mnie z dziwnym
rozbawieniem, a ja mam ochotę zdzielić mu z twarzy ten cholernie ironiczny
uśmieszek. – To, że opowiedziałem ci o mojej rodzinie nie znaczy, że stałaś się
moją przyjaciółką na śmierć i życie. Z całym szacunkiem, ale zachowujesz się
raczej jak jakaś starsza babcia, która leci z pomocą do każdego, kto jej
potrzebuje, ale muszę cię wyprowadzić z błędu, bo ja nie potrzebuję tej pomocy.
Ani od ciebie, ani nikogo innego – jestem całkowicie osłupiała i zdaję sobie
sprawę, że pewnie wyglądam teraz jak ostatnia ofiara. Cóż, lew otworzył swoją
paszczę, z której wyleciała doszczętnie pogryziona sarenka, która nie ma przed
sobą jakichkolwiek perspektyw.
- Przepraszam, jesteście razem? – słyszę nagle głos jakiegoś
faceta, ale nawet się nie oglądam, bo wciąż patrzę na Styles’a ze zbolałą miną.
- Nie, gdzieżby. Możesz się za nią brać. Ale uprzedzam, i tak nie
pójdzie z tobą do łóżka. Jest zbyt cnotliwa – odpowiada z usatysfakcjonowanym
uśmiechem, a ja już teraz wiem, że chyba jeszcze nikt w życiu nie zranił mnie
tak bardzo jak on.
Klepie naszego towarzysza po ramieniu, po czym bierze z
moich rąk szklankę whisky i odchodzi jak gdyby nigdy nic. Mam ochotę wybuchnąć
niekontrolowanym płaczem i mam świadomość, że poprzednie wcielenie Flo daję o
sobie znać nawet ze zdwojoną siłą, ale wiem, że nie mogą pozwolić sobie na
chwilę słabości, bo w ten sposób zniszczyłabym wszystko, co do tej chwili udało
mi się zbudować. Biorę się w garść i patrzę srogo, gdy odchodzi, w myślach
zdając sobie sprawę, że chyba nie ma pojęcia, jak bardzo Flo może być anty-cnotliwa. Niedługo się o tym dowie.
Dwie godziny
później jestem już po trzech drinkach, jakiś dziesięciu tańcach z obcymi
facetami (kto by pomyślał, że nagle zdołam mieć tak wielkie zainteresowanie
kasiastych snobów?),a nawet jednym pocałunku, który w prawdzie nie był jakoś
znakomicie udany, bo gościu chyba nie potrafił niczego innego, oprócz penetracji
językiem całej mojej jamy ustnej. Jednym słowem – obrzydliwe. Przez większość
czasu rozmawiałam również z Caroline, bo przecież chyba nikt nie podejrzewa, że
mogłabym zamienić chociaż jedno słowo z jej rozkapryszonym lustrzanym odbiciem.
Zawsze starałam się nie oceniać człowieka po pozorach, jak i krótkiej
konwersacji, i z jednej strony ubolewam, że ta cecha zaczęła we mnie zanikać,
ale za żadne skarby nie potrafię się jej pozbyć. Nie wiem czy prowadzi tym moje
przeczucie co do tego, że jest zdradliwą suką, czy to ja mam jakiś problem sama
ze sobą, ale jakoś nie śpieszno mi z nią rozmawiać na jakikolwiek temat, bo i
tak wiem, że nie skończyłoby się to zbyt dobrze.
Momentami nie
poznaję samej siebie, bo nigdy nie stałam z obcymi facetami przy barze,
czekając na ufundowanego drinka (tak, jak to robię właśnie teraz), nie
przypadało mi tańczyć i flirtować z tak dużą ilością samców, a już na pewno nie
całowałam się z byle kim. Nie wiem czy moje podejście do takowych spraw
zmieniło się na lepsze czy gorsze, ale w końcu mam prawie dwadzieścia sześć lat
i są to moje ostatki, jeśli chodzi o prawdziwą zabawę. W końcu kiedyś muszę
zacząć to robić, skoro przez ostatnie pół wieku byłam słodką i bezbronną
dziewczynką, która czerwieniła się na widok męskiej erekcji. Nie żebym miała z tym
jakoś dużo do czynienia, wręcz przeciwnie, ale tak tylko wspominam.
Facet, który
stoi obok mnie podchodzi zapewne pod trzydziestkę, ma blond włosy, postawione
na jakąś gumę czy żel, sama nie mam pojęcia co to dokładnie jest, oraz duże,
szafirowe oczy, i to chyba one dodają mu tak dużego uroku. W prawdzie nie
przyglądam mu się jakoś badawczo, bo mało mnie interesuje. Raczej staram się
zwrócić na siebie uwagę cholernego Styles’a, którego i tak widzę właśnie w tym
momencie, stojącego na piętrze klubu, rozmawiającego z jakąś długonogą… uwaga,
tu was zaskoczę. BLONDYNKĄ. Nie brunetką, lecz blondynką. Kto by pomyślał?
Chyba nie interesuje się mną nawet w najmniejszym stopniu, a nawet
przypuszczam, że może myśli sobie, iż już dawno stąd wyszłam i płaczę w
poduszkę niczym zraniona owieczka, ale niestety muszę cię wyprowadzić z błędu
Styles, bo wciąż tu jestem i nie zawaham się zaskoczyć cię na tyle mocno, że
jeszcze udławisz się wszystkimi słowami, które wypowiedziałeś w moim kierunku…
Skąd tyle we mnie wrogości, tak na marginesie?
Już od
dziesięciu minut słucham niesamowicie nudnej gadki mojego towarzysza, którego
imienia nie pamiętam, o tym jaką długą drogę przeszedł, aby na koniec swojej
pracy zawodowej odziedziczyć całą agencję filmową po swoim ojcu milionerze.
Rzeczywiście, na pewno musiał dorobić się ogromu starań. Biedaczysko. Dobrze,
że zostało mi jeszcze trochę Margarity, bo w przeciwnym wypadku możliwe, że nie
wytrzymałabym tego natłoku słów.
- Gdzieś ty była!? Szukałam cię po całym klubie! – słyszę zdenerwowany
głos Shili, która jakimś cudem ratuje mnie z tej nudnej sytuacji. – Wybacz, ona
jest lesbijką – dopowiada na koniec, bo przecież nie byłaby sobą, gdyby z jej
ust nie wymknęło się coś kontrowersyjnego, a jednocześnie ośmieszającego moją
skromną osóbkę. W tym momencie jednak nie mam jej za złe, bo w ostateczności nawet
dobrze zrobiła.
- Cały czas tu jestem – macham jej ręką nad oczami, już chyba o
wiele bardziej wstawiona, niż byłam godzinę temu. – Niestety wtedy, kiedy
pragnę najbardziej, aby ktoś mnie w końcu zauważył, nie robi tego nikt! –
oczywiście mam tu na myśli wyłącznie Harry’ego, ale o tym już nie wspominam na
głos.
- Jesteś narąbana jak bela – komentuje krótko, na co karcę ją
wzrokiem.
- Wcale nie jestem taka pijana… - naprawdę nie jestem! I denerwuje
mnie, gdy ktoś wmawia mi, że jest inaczej. Przecież sama wiem lepiej, prawda?
Czy nie…?
- Nie ważne. Jestem zła. Wściekła. Wkurwiona! Do granic
możliwości. Prawie tak mocno, jakbym miała wyruszyć na pożarcie wstrętnemu
wilkowi, który bez skrupułów pożera niczemu niewinne surykatki… - pozwólcie, że
nie będę komentować owej kwestii o surykatkach.
- Co się stało? - pytam dla świętego spokoju, chociaż nawet jakbym
nie zapytała, i tak powiedziałaby mi to w ekspresowym tempie.
- Ta cholerna Alice się stała! Denerwuje mnie niesamowicie.
Idiotka rozmawia sobie w najlepsze z Niall’em o ich cholernej przeszłości,
jakbym ja była całkowicie niewidoczna. I wiesz co? Ten cholerny blond włosy teletubiś
nie ma nic przeciwko! Trzymaj mnie, bo zaraz krew mnie zaleje po prostu! – co prawda
też jestem nieco wkurzona, bo widzę, że nasza Alice coraz bardziej daje znać
wszystkim dookoła jaką wielką suką się urodziła. Czy jej tępy jak but z lewej
nogi braciszek tego nie widzi?
- Nie wiem. Najchętniej bym stąd wyszła… - wzdycha ciężko, gdy
patrzę na nią z miną głupka, bo doskonale wiem, że tego nie zrobi.
- Ale tego nie zrobię! – mówiłam.
- Pokaż jej kto teraz rządzi i tyle. Nie masz się co denerwować
jakąś głupią pindzią!
- Czy twój przyjaciel wie, jak mówisz o jego siostrze? – Shila automatycznie
mruży oczy, spoglądając na mnie badawczo.
- On nie jest moim cholernym przyjacielem. Nigdy nim nie był i
nigdy nie będzie, rozumiemy się?
- Świetnie! – kiwam głową, spozierając znów na górę, gdzie przed
chwilą był ze swoja lalunią, ale teraz nigdzie go nie dostrzegam. Zapewne
zniknęli w jakimś ciemnym klubowym kącie, albo damskiej toalecie. Hmmm.
- Muszę iść do toalety – mówię nagle, zostawiając brunetkę w
podwójnym zdezorientowaniu. Jeśli będę miała szczęście, nakryje ich na gorącym
uczynku i zrobię mu taką burdę, że przez kolejny miesiąc nie będzie mógł do
siebie dojść. O tak. Summer Evans… Jesteś prawdziwym geniuszem.
Pewnym
krokiem wchodzę do toalety i rzeczywiście, widzę to co chciałam zobaczyć, ale
nie w pełnym znaczeniu tego słowa. Zamiast tego Styles’a, którego prawdziwie
oczekiwałam, widzę jego milszą siostrę, siedzącą w rozkroku na umywalkowym
blacie, a pomiędzy jej nogami Ashton’a, czyli sympatycznego szatyna, który
również wpadł na imprezę urodzinową do Harry’ego. Automatycznie zakrywam oczy
dłonią, stojąc nieruchomo.
- Oh, Flo! To nie twoja wina. To ja przepraszam, że musiałaś to widzieć. To takie
niekulturalne – słyszę zdesperowany głos brunetki, ale kręcę tylko głową z
uśmiechem i wycofuję się do wyjścia.
- Nie ma sprawy, Car. Nie przeszkadzacie sobie. Uciekam. Miłej
zabawy! – zostawiam ich samych i z podkulonym ogonem wychodzę z toalety,
wpadając na kogoś w tym samym momencie.
- O nie… - odzywam się, widząc sprawcę owego zderzenia. Cholerny
lowelas.
- Kogo mu tu mamy! Nasza niewinna Summer. Jakiś szybki numerek w
toalecie z tym gościem, który prawie połknął twój język, czy tylko mi się
wydaję? – widzę znów uśmieszek na jego twarzy i nigdy nie przypuszczałam, że
ten człowiek może być tak cholernie bezczelny. Chce grać? Będę grać.
- Oh, tym razem sama siebie zaskoczę i przyznam ci rację. W końcu
sam na coś wpadłeś. Wielkie gratulacje za rozwiązanie zagadki – odpowiadam pewnie,
z równie wulgarnym uśmiechem co u niego, tyle, że kąciki jego ust nagle
przybierają jakiś zniekształcony kształt i widzę dezorientację i swego rodzaju
wściekłość na jego twarzy.
- Nie pogrywaj ze mną, bo nie wyjdziesz na tym dobrze – chwyta mnie
mocno za ramię, przyciągając do siebie tak blisko, że czuję jego miętowy oddech
na swoich wargach.
- Walisz takie smuty, że nie chcę mi się ciebie słuchać – staram się
być twarda i widzę, że coraz lepiej mi to wychodzi, ale nie mam pojęcia, na ile
sobie mogę jeszcze pozwolić, aby całkowicie nie pęknąć. On z jednej strony mnie
przeraża, a z drugiej czuję jakieś niewątpliwe podniecenie, które nie mam za
cholerę pojęcia, czym może być spowodowane. Marzę, aby znikąd pojawił się Malik
i wybawił mnie z rak tego szaleńca, ale nadzieja matką głupich, czego ja jestem
doskonałym przykładem.
- Jesteś wyjątkowo sprytna jak na świeżą kokietkę, ale ja jestem
sprytniejszy i twoje próby wywołania zazdrości nie robią na mnie wrażenia.
- Próby zazdrości? – prycham.
- Jesteś ostatnią osobą na świecie, w której chciałabym wzbudzić
zazdrość. Nie interesujesz mnie i wbij sobie to w końcu do łba. Zresztą ja dla
ciebie też jestem tylko cnotliwą dziewczynką, więc jakie to ma znaczenie? –
pytam chłodno, nie spuszczając wzroku z jego przyciemnionych tęczówek. Nagle
chwyta mnie jeszcze gwałtowniej i wbija się w moje usta z tak potężną siłą, iż
czuje, że moje wargi zaraz eksplodują, albo co gorsza poleci z nich strumień
rześkiej krwi. Nigdy nie miałam pojęcia, że można włożyć tak dużo mocy i
energii w całowanie, ale jak widać przede mną stoi jeszcze masa niewiadomych.
W porównaniu
do faceta, z którym mój poprzedni pocałunek był nad wyraz… mokry… On całuje
mnie tak, jakby robił to po raz ostatni. Albo po raz pierwszy. Jakby wrócił z
dalekiej wyprawy i kosztował czegoś w tak utęskniony sposób, jakby za chwilę
miałoby to zostać zabrane.
Totalnie
brakuje mi tchu więc czym prędzej cofam głowę i z trudnością wyswobadzam się z
jego silnych ramion. Patrzę na niego zła jak nigdy dotąd i mam ochotę walnąć mu
z całej siły w twarz.
- Przestaniesz mnie w końcu całować do cholery? – spogląda na mnie
z kpiącym uśmieszkiem i miną szaleńca, której co prawda obawiam się coraz
bardziej, ale gdy zbliża się do mnie bliżej, nie wpada mi do głowy, aby się od
niego cofnąć.
- Oh, nie kochanie. Teraz dopiero zacznę się całować. Prawdziwie
całować. A co lepsze. Pokażę ci w końcu świat o jakim wcześniej nie marzyłaś
nawet w najbardziej sprośnych snach. Więc pożegnaj się z niewinnością, bo teraz
zaczną się prawdziwe lekcje…
***
WITAJCIE SKARBY!
Spodziewaliście się takie obrotu akcji? Bo ja nie. HAHA. W sumie
miało być zupełnie inaczej. Nie wiem czemu wyszło coś takiego. Jak zasiadam do
pisania, moje planu całkowicie się rujnują i wypada coś kompletnie innego. Od
samego początku miałam z tego zrobić raczej grzeczniutki rozdział bez kłótni,
żadnych zbliżeń, a pomysł sióstr Harry’ego wpadł mi dopiero jak zaczęłam pisać
rozdział.
Nie wiem jak wyszło, dlatego mam nadzieję, że wy mi napiszecie!
KOCHAM!
Czytałam to z mega bananem na twarzy!
OdpowiedzUsuńCUUUUUUUUUUUDOO!!!!!
Już się nie mogę doczekać co będzie dalej :D
Harry zapewne bardzo głęboko wprowadzi ją w inny świat, a ich lekcje będą bardzo wyczerpujące ^^
Jak zobaczyłam, że pojawił się rozdział na tym blog, zaczęłam suszyć zęby o monitora, dosłownie! xd
OdpowiedzUsuńAlice jest taką suką, że ugh! Nie mogę się wysłowić a jej temat!
Zaczęłam się śmiać gdy Shila powiedziała "Ten cholerny blond włosy teletubiś", ups c:
Nie wiem o co chodzi pomiędzy Alice i Harrym ale mam takie dziwne przeczucie, że to Alice zdradziła Niall'a z własnym bratem, nwm dlaczego tak myślę ;__;
Co to się będzie działo w kolejnym rozdziale?Nie mogę się doczekać! Mam również nadzieję, że będzie coś z perspektywy Harrego xd A nawiązując do końcówki, jak ją przeczytałam siedziałam w szoku co najmniej 5 min. ^^ xd
Pozdrawiam ; 33
Wchodziłam co godzinę i tu nagle przed snem taka niespodzianka :)
OdpowiedzUsuńBoziu, genialne !
Czekam na następne ;)
Ciekawe co sie tam stanie dalej.. Nie trzymaj nas długo w niepewności ;)
Dobra, powiem Ci, że to opowiadanie totalnie zawładnęło moim sercem i zajęło wszystkie myśli. Cholera, to jest tak dobre, że aż normalnie Ci zazdroszczę. To oczywiste, że masz bardzo duży talent, a reszta Twoich opowiadań także jest cudowna, ale historia o Flo jest nieziemska. Sama postać Summer jest bardzo pozytywna i miła, ale jednak wolę ją gdy się mści ^^
OdpowiedzUsuńUwielbiam relację Harry'ego i Flo. Razem tworzą duet nie do pokonania, a Malik może się wypchać, bo Summer będzie Hazzy, nie ma mowy żeby było inaczej. Styles zawładnął moim sercem więc będę go faworyzować, a co!
A skoro jesteśmy już przy faworyzowaniu, to Alice jest taka głupia i chamska, że to aż boli. Z chęcią bym jej przemówiła do rozsądku. Shila powinna pokazać jej, że Niall Horan nie jest już jej. Niall i Shila są idealni, także... WYJDŹ ALICE!
"- Oh, nie kochanie. Teraz dopiero zacznę się całować. Prawdziwie całować. A co lepsze. Pokażę ci w końcu świat o jakim wcześniej nie marzyłaś nawet w najbardziej sprośnych snach. Więc pożegnaj się z niewinnością, bo teraz zaczną się prawdziwe lekcje…" - STYLES, POKAŻ TE LEKCJE, BO NORMALNIE NIE WYTRZYMAM. JESTEM TAKA PODEKSCYTOWANA *O*
Cudowny rozdział, zdecydowanie go kocham :)
Pozdrawiam i życzę weny xx
PS Zapraszam do mnie :)
http://killer-ff.blogspot.no/
http://bosses-ff.blogspot.no/
Co tu dużo pisać. Oczywiście jak zwykle wywiązałaś się z zadania na milion procent. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :) xx
OdpowiedzUsuńHahaha końcówka mnie powaliła! Chce więcej!! :D Oj Harry Harry, będzie ostro! xD On WCALE nie jest zazdrosny, a gdzieżby tam xD Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, będzie ciekawie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny♥
Hohoho!! <3 Świetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńI ostatnia kwestia Harry'ego. *.*
Przykro mi z powodu Shili. :(
Alice na początku nie przypadła mi do gustu, ale może się zmieni. Ale za to Car.<3 Uwielbiam tą dziewczynę. Mimo, że dziewczyny są do siebie podobne, to charakterki mają różne. :)
Czekam na kolejny i życzę wenyy. ♥.♥
No halo! Przyszłam ze szkoły i od razu zasiadłam do kompa. Pierwsze co zrobiłam po wejściu na komputer, to przeczytanie nowego rozdziału na twoim blogu. Normalnie jestem pod wrażeniem! Skąd ci się biorą takie świetne pomysły? Caroline lubię, a Alice normalnie zabiłabym. Prawdziwa suka. Normalnie zachowuje się tak, jakby Car wcale nie była jej siostrą. PRZECIEŻ TO PRZECIWIEŃSTWA! Jestem ciekawa dlaczego Harry tak faworyzuje Alice. Mam nadzieję, że wkrótce nam to wytłumaczysz. Szkoda mi Shili. Teraż na jej miejscu nie chciałabym słuchać tych "przeuroczych" wspomnień Nialla i Alice. A Horan powinien się wziąć w garść i odejść jak najdalej od siostry Harry'ego i zabawić się z Nesbit, o. Końcówka najlepsza! Jestem ciekawa tych prawdziwych lekcji, haha. Czekam na next. Pozdrawiam, Weronika :) x
OdpowiedzUsuńTy nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham za to co piszesz hahaha
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAAAAAA!
OdpowiedzUsuńChcem juz nexta i rozdział +18 <3
Ojebaaa to jest fasfwiueth3ef <3 i ta piosenka pierwszaaaa <3 Wyszło zaje i jestem bardzo podekscytowana czekając na nowy rozdział. Dodaj szyybkoo bo już nie moge hahah Kocham to
OdpowiedzUsuńTo jest świetne!!! Każdy kolejny rozdział jest coraz lepszy :) Czekam na następny
OdpowiedzUsuńAgan :*
boże boże boże awajepiajwpdojapo dodawaj częściej proszę! c u d o w n e! <3
OdpowiedzUsuńshhnes
gjdfks;ldsjklfgjkldsffgdljgkjlfdjlgl umarłam ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny! Już nie rozumiem Harrego, no dobra już chyba wiem o co chodzi, ale no głupi jest!:p
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego:D
Yay super rozdział!!!
OdpowiedzUsuńHarry, no cóż wyszło szydło z worka, zachowuje się jak ostatni sukinkot, ale może właśnie to jest jego prawdziwa twarz, którą mogą zobaczyć nieliczni, a Flo przez przypadek jest jedną z nich? Sama nie wiem chociaż może chciał w jakiś sposób sprowokować, no nic pozekmy zobaczymy...
Flo, no cóż wydaje mi się, że za to jak potraktował ją przy barze powinna mu się w jakiś sposób odpłacić, a czemuż by nie, wiem że to by było ciężkie ale wzbudzić w nim tkie odczucia jakie Flo odczuła gdy ją obraził, niech nie wydaje mu się, że rzeczywiście jest taka słodziutka i potrafi pokazać pazurki kiedy trzeba...
Niall, no cóż skończony pajac, jak można urządzać sobie pogawędki z byłą, kiedy obecna jest u jego boku, brak słów...
Shila, mam nadzieję, że też pokaże swoje pazurki...
Och już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, ale liczę na jakąś dawkę humoru po tym rozdziale...
Pozdrawiam @Cichusiaaa
WOW!!! Ta historia jest tak świetna, że aż brak mi słów!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać next'a!
Pozdrawiam, Julka