HARRY
Obserwując Flo nie miałem wcześniej
pojęcia, że poradzi sobie tak dobrze, jak robi to właśnie w tym momencie. Wczuła
się w swoją rolę całkowicie i w sumie zastanawiam się, czy nie jest czasem
lepsza od wybitnej Sharon Stone. Jest w niej swego rodzaju dzikość, o której
istnieniu wydaję mi się, że nawet ona sama nie miała świadomości. Nie wiem, czy
objawiła się ona dopiero teraz po całej przemianie, albo radach, które
dotychczas ode mnie załapała, czy może ta niesamowita kokieteria siedziała w
niej już przez długi czas i jedynie czekała, aż ktoś wypuści ją na wolność.
Widzę, że facet ślini się jak małe
dziecko, a w swojej głowie już zapewne wyobraża sobie różne pozycje seksualne z
głównym udziałem Flo. Śmieję się w duchu, bo jestem pewien, że ona nie ma o tym
zielonego pojęcia. To z jednej strony smutne, że nie zdaje sobie sprawy jak
wielką władzę ma nad facetami. Jedyną nadzieją, aby w końcu jej to uświadomić
jest spędzanie z nią jak najwięcej czasu, aż do finałowego przyjęcia
biznesowego, gdy nawet nie będzie musiała kiwnąć palcem, aby w każdym momencie
zdobyć Malika. Albo lepiej mówiąc, to Malik zdobędzie ją. Prawdę mówiąc
zastanawiam się, dlaczego to właśnie on tak bardzo na nią działa i gdy o tym
myślę, mam ochotę zwrócić przed chwilą zjedzony stek, ale na to nie mam już
żadnej wnikliwości. Najważniejsze jest to, aby pomogła mi w aplikacji, a
później osiągnęła i swój cel. Wtedy każdy będzie zadowolony.
Dzwonię do niej i mówię o kolejnych
wskazówkach związanych z lekcją numer dwa. Śmieję się z jej seksownego tonu
głosu, bo wydaję mi się, że nie ochłonęła jeszcze porządnie po ostrym flircie z
naszym kolegą, a po chwili mówię, aby szła do toalety. Dziewczyna rozłącza się
i robi dokładnie tak jak usłyszała. Choć jestem w stu procentach pewien reakcji
faceta i mam ogromną świadomość, że na pewno się odwróci, jednak i tak każę jej
się szybko zmyć i sam nie mam pojęcia czemu. Zupełnie tak, jakbym chciał szybko
skończyć to przedstawienie i nie patrzeć więcej jak Flo uwodzi obcego faceta.
Co prawda to dziwne i dość niepokojące, i nie mam pojęcia dlaczego tak się
dzieję, ale tłumaczę to sobie zwykłą reakcją, bo przecież o kobiety takie jak
Flo, która teraz wygląda naprawdę dobrze, każdy musi być zazdrosny, więc chyba
to zupełnie naturalna rzecz.
Patrzę na minę bruneta i widzę jego
kipiące rządzą oczy, kiedy blondynka przechodzi obok niego ponętnym krokiem.
Prycham pod nosem i mam ochotę podejść i zdzielić mu w twarz, lecz jednak
pozostaję w miejscu. Odczekuję chwilę i już ruszam w kierunku toalet, by zabrać
ją z tego miejsca, ale w tym samym momencie wstaje również mój wierny
przyjaciel i rusza w tym samym kierunku co ja. Idę wolniej, ciekaw dalszej
akcji i widzę, że ukradkiem rozgląda się po wszystkich stronach, a po chwili
sam wchodzi do damskiej ubikacji. To żart? Podchodzę bliżej, lecz nie wchodzę
do pomieszczenia. Przykładam ucho do drzwi i staram się usłyszeć cokolwiek, co
ma miejsce w toalecie. Jeśli tam wszedł, to znaczy, że Flo również tam jest, bo
w końcu sam kazałem jej tam iść do cholery.
-
Czy spotkaliśmy się już kiedyś? – słyszę głos tego palanta i zaciskam mocniej
pięść. Nie wiedzieć z jakiego powodu jego głos denerwuje mnie z każdą kolejną
sekundą coraz bardziej.
-
Skąd ta myśl? – teraz odzywa się subtelny, ale i zdecydowanie zbyt pociągający
głos Flo.
-
Cóż… Te wszystkie gesty, które wykonała pani w moją stronę. Szczerze wątpię,
żebym zapomniał taką twarz i ciało – prycham cicho, a jedną dłonią trzymam
klamkę od drzwi, aby w każdej chwili móc tam wejść i z łatwością przyłożyć mu w
twarz.
-
A co jeśli powiem, że to taka gra? – słyszę znów blondynkę i momentalnie nie
wiem o co może jej chodzić i jak dalej potoczy się ich rozmowa.
-
Gra?
-
Aha… To w końcu dziwne, że jest pan tu, w damskiej ubikacji, zamiast siedzieć
ze swoją towarzyszką – kręcę głową i naprawdę nie mam pojęcia co Flo chce
osiągnąć swoją rozmową z tym facetem, ale powoli zaczyna mnie to denerwować.
-
Widocznie ma pani więcej to zaoferowania – mam ochotę się roześmiać, ale co
prawda w głębi duszy przyznaję temu gościowi rację, co i tak nie zmienia faktu,
że chętnie wybiłbym mu zęby. Nagle słyszę chichot dziewczyny i zastanawiam się
co ją tak bardzo śmieszy.
-
Mężczyźni są rzeczywiście tak bardzo prości w obsłudze… – wzdycha, a po chwili
słyszę jej krok coraz bliżej mnie, co oznacza, że zaraz wyjdzie z toalety.
Postanawiam urwać się szybko i wracam tam, skąd przyszedłem. Jeśli nie zjawi
się przez dłuższy czas, to znaczy, że znów muszę wkroczyć do akcji, a wtedy
może zrobić się naprawdę nieciekawie.
Na szczęście za kilka sekund widzę
ją dumną, kroczącą przez restaurację, kierującą się w moją stronę. Stoję jak gdyby
nigdy nic i uśmiecham się szeroko.
-
Dlaczego nie dałeś znać, że idzie w moją stronę? – pyta, nie tak bardzo wesoła
jak przed chwilą.
-
Nie wiedziałem, że idzie do ciebie… Wszedł do damskiej, czy jak? – odpowiadam,
udając, że nie mam pojęcia o czym mówi.
-
Wyobraź sobie, że tak! – odzywa się, wciąż chyba niedowierzając. – Jestem
pewna, że jeśli byłabym tak samo napalona jak on, z łatwością chciałby mnie zaciągnąłby
do kabiny i zaliczyć szybki numerek – chichoczę na jej słowa, choć w organizmie
czuję, że wszystko we mnie buzuje. Nie wspominam, że cały czas ich
podsłuchiwałem, i gdyby tylko zrobił jakiś krok względem niej, od razu
wkroczyłbym do akcji i zostawił na jego twarzy dużego siniaka.
-
Ale chyba nic się nie stało? – pytam znów, gdy jej twarz łagodnieje.
-
Nie. Poradziłam sobie całkiem nieźle – uśmiecha się znów, gdy w myślach
przyznaję jej rację. Poradziła sobie wręcz znakomicie, a nie tylko całkiem
nieźle.
-
W takim razie kolejna lekcja zaliczona bez szwanku. Jak się czujesz?
-
Dziwnie. Tak jakbym to była ja, ale jednak nie poznaję tej osoby. Nigdy się tak
nie zachowywałam. To nieprawdopodobne, że potrafię się wcielić w kogoś tak…
-
Seksownego? – dokańczam za nią, gdy patrzy na mnie z uważnie.
-
Nie musisz udawać. Jesteś seksowna i zdaj sobie z tego sprawę, bo jeśli ty nie
będziesz się za taką uważała, to kto będzie?
-
Masz rację – wzdycha. – Po prostu to dzieję się tak szybko, że trudno jest mi
się do tego przyzwyczaić.
-
Wiem. Ale wszystko przyjdzie w swoim czasie. Zaufaj mi – kąciki jej ust się podnoszą,
gdy nagle obraca się znów w stronę stolika. – Chodźmy stąd, zanim ten zdradliwy
typek rzeczywiście dobierze ci się do majtek.
-
Tak, chodźmy. Ale mam jeszcze jedną sprawę do wykonania – uśmiecha się
satysfakcjonująco i nawet nie wiem kiedy, odwraca się i idzie w kierunku
stolika, gdzie siedzi owy brunet i jego rudowłosa towarzyszka. Doganiam Flo, i
staję tuż obok, gdy ona patrzy na obojga jak ich najlepsza przyjaciółka.
-
Widzę, że miłość kwitnie, ale skarbie nie bądź naiwna, on ma żonę i zapewne
jeszcze wiele innych kochanek na boku – zwraca się do zdziwionej kobiety, kiedy
brunet patrzy na Flo z niedowierzaniem. – Miłego obiadu, polecam stek – kończy
z tym samym olśniewającym uśmiechem i idzie w kierunku wyjścia, gdy ja z
rozbawieniem patrzę ostatni raz na bruneta i mijam ową parę, doganiając Flo.
-
Nie mogę znieść myśli, że istnieją tacy faceci.
-
Nie myśl o tym. Ważne, że wzięłaś sprawy w swoje ręce i ostrzegłaś tą biedną
kobietę – obserwuję jej przejęty wyraz twarzy i zdaję sobie sprawę, że ta
sytuacja naprawdę zrobiła na niej ogromne wrażenie.
-
Tak – wzdycha, a po chwili znów się uśmiecha. – Jestem nawet z siebie trochę
dumna. I mam ochotę na lody – idziemy w stronę parku, gdzie akurat odbywa się
jakiś festyn, a wokół nas widnieje wiele karuzel, namiotów oraz innych
atrakcji. – Czekoladowe i waniliowe. Dużą porcję.
-
Cóż, należy ci się odrobina szaleństwa więc twoje życzenie jest dla mnie
rozkazem – śmieję się, biorąc ją pod ramię, idąc w kierunku budki z deserami.
Przechadzamy się krętymi uliczkami
parku już od dobrych dwóch godzin, cały czas rozmawiając i śmiejąc się z
kolejnych żartów. Nigdy nie przypuszczałem, że Flo może okazać się tak bardzo
pozytywną osobą. Teraz zdałem sobie sprawę, że jej poprzedni słodki wygląd, był
całkowicie adekwatny do jej charakteru i sposobu bytu. Summer jest niezwykle
ciepłą i radosną osobą, w której w prawdzie nie dostrzegałam żadnych poważnych
wad. Zupełnie normalna i pomocna dziewczyna, która najchętniej oddałaby na tacy
swoje serce i jeszcze za to podziękowała, dlatego też zdziwiłem się, że tak
szybko załapaliśmy wspólny język, ponieważ ja nigdy nie zaliczałem się do tego
typu osób, jak również w całym moim życiu nie miałem do czynienia bliżej i z
tego typu kobietą. Zazwyczaj zdarzały mi się przelotne romanse ze ślicznymi
dziewczynami, które niestety nie miały zbyt dużo oleju w głowie. Wtedy mi to nie
przeszkadzało, bo w końcu chodziło wyłącznie o seks, a do tego jednak nie
trzeba świecić zadowalającą mądrością, lecz po prostu sprawiać drugiej osobie
przyjemność, której rzeczywiście doświadczyłem już aż zanadto. Flo jest
zupełnie inna. Inteligentna, samowystarczalna, a nawet trochę tajemnicza. Od
razu widać, że zawsze mówi prawdę i stara się być szczera ze swoim rozmówcą.
Gdy zagłębia się z nią w konwersację, człowiek od razu wie, że może mieć do
niej całkowite zaufanie. Po prostu posiada tą charakterystyczną iskierkę, która
niezwłocznie przyciąga do siebie jak magnez. Dziwię się tylko, że wcześniej
tego nie dostrzegałem, i że dopiero po jakimś czasie zorientowałem się, że w
firmie istnieje ktoś taki jak Summer Evans.
Przysiadujemy na pobliskiej ławce.
Flo z uśmiechem na twarzy patrzy na zachód słońca, a ja obserwuje ją jak zamyka
oczy i wdycha wiosenne powietrze.
-
Uwielbiam wiosnę – odzywa się nagle. – To najlepsza pora roku na świecie.
Powietrze jest takie czyste, a wiatr lekki jak piórko. Mogłabym siedzieć całą
noc i patrzeć na gwieździste niebo.
-
Może zmień imię? – sugeruję, na co słyszę jej ciepły chichot.
-
Myślałam nad tym… - już na samym początku naszego spaceru słyszałem historię o
jej imieniu i muszę powiedzieć, że jest ona całkiem niezwykła, ale jednocześnie
strasznie pokręcona. Ze śmiałością mogę stwierdzić, że Flo posiada troszkę
zbzikowanych rodziców, dlatego dziwię się, że ona nie odziedziczyła po nich ani
trochę tego szaleństwa i poczucia stałej sielanki.
-
Czy mam już myśleć nad prezentem urodzinowym dla ciebie? – patrzę na nią z
rozbawieniem.
-
W prawdzie to trochę zabawne, ale moje urodziny wypadają akurat w przyjęcie
biznesowe. Niezły zbieg okoliczności, co?
-
Może to jakiś znak? Okaże się, że wyjdziesz z przyjęcie z samym Malikiem i
dostaniesz najbardziej upragniony prezent… – mówię zaskakująco miłym głosem,
choć sam nie jestem pewien co czuję w środku.
-
Sama nie wiem. Myślisz, że przy nim dam radę?
-
Dziś dałaś…
-
Tak, ale jednak był to flirt z obcym facetem… Wcześniej odbierało mi mowę tylko
jak Zayn przechodził obok mnie, a co dopiero rozmawiał, a okazuje się, że już
niebawem będę musiała nie tylko z nim rozmawiać, ale jeszcze go kokietować. Jak
na razie nie mogę sobie tego wyobrazić… - cóż, ja też widzę ten obraz niezbyt
przejrzyście w swojej wyobraźni, ale wiem, że Flo nawet nie będzie musiała
używać jakichkolwiek sztuczek, ponieważ samym swoim wyglądem zwali Malika znów.
I zapewne nie tylko jego.
-
Jestem pewien, że sobie poradzisz. A jeśli będziesz chciała, to mogę
zainwestować w walkie-talkie, albo takie małe przenośne słuchaweczki, żeby móc
się z tobą konsultować, albo dawać ci rady – mówię rozbawiony, na co wybucha
śmiechem i klepie mnie w ramię.
-
Myślę, że to stresowałoby mnie jeszcze bardziej, ale dziękuje za propozycje –
nastaje chwila ciszy, gdy oboje patrzymy w przestrzeń przed nami i dopiero
teraz orientuje się, że słońce już zaszło, a wokół nas nastała ciemność.
-
Opowiesz mi o swojej rodzinie? - nagle słyszę jej głos, gdy przez chwilę
wstrzymuję oddech. Nie spodziewałem się takiego pytania. Może dlatego, bo
trudno mi o tym mówić i nigdy nie lubię rozmawiać na owy temat z różnych powodów,
lecz jakimś sposobem czuję, że przy spędzaniu czasu z nią moje granice
otwierają nowe ścieżki, a ja mam ochotę podzielić się faktami z mojego życia.
-
Cóż, to niezbyt ciekawa historia. Moja rodzina jest zupełnie inna od twojej…
-
Czyli jaka? – odzywa się, gdy patrzę na nią niepewnym wzrokiem. Wzdycham ciężko
i zagłębiam się w myślach mojej przeszłości.
-
Rozbita – odpowiadam, lecz po chwili kontynuuje. – Kiedyś było inaczej i nikt z
nas nie przypuszczał, że nasze życie może się tak diametralnie zmienić, a
jednak. Moja mama zmarła kiedy miałem trzynaście lat. Całkowicie się załamałem
i nie widziałem sensu dalszego życia, ale wiedziałem, że nic nie mogę na to
poradzić. Zostałem z dwoma młodszymi siostrami i ojcem, który powinien nas
chronić i dodawać otuchy, a jednak okazał się naszą najgorszą zmorą. Nie potrafił
sobie poradzić ze śmiercią mamy więc wyżywał się na nas. Gdy tylko coś nie
poszło po jego myśli, od początku wiedzieliśmy, że dostaniemy niezły łomot.
Bałagan w pokojach, późne przyjścia do domu, złe oceny w szkole… Wszystko było
marną wymówką do znęcania się nad nami, a że całe życie był zawodnikiem sztuk
walki, bolało podwójnie. Często dostawałem za troje, bo broniłem sióstr jak
tylko mogłem, dlatego zazwyczaj zwalałem całą winę na siebie. Kiedyś nie
wytrzymałem i oddałem mu z całej siły. Wtedy myślałem, że przeskrobałem na
całej linii, ale on ku mojemu zdziwieniu zatrzymał się i powiedział, że
otrzymałem po nim dar, dlatego trzeba go podrasować. Nie miałem wtedy pojęcia,
że chodzi mu o to, abym tak jak on uczył się sztuk walki, a później bił się
zawodowo na ringu. Sam przeszedł na emeryturę, dlatego cała jego furia spłynęła
na mnie. Szkolił mnie po całych dniach i nocach, aż w końcu nawet zacząłem to
lubić… - prycham, przypominając sobie owe żałosne momenty mojego życia. Sam wciąż
nie dowierzam, iż część mojej egzystencji była tak bardzo stracona. Spoglądam
na chwilę w stronę Flo i widzę z jak wielką uwagą mnie słucha, ani na chwilę
nie przerywając.
-
W wieku osiemnastu lat szło mi naprawdę nieźle i zwróciło na mnie uwagę paru
naprawdę znakomitych trenerów i znanych osobistości. Pomogli mi się wybić i od
tego czasu zaczęły się moje stałe walki. Zarabiałem na rodzinę już jako młody
chłopak. Szkoda, że akurat takim kosztem. Złamałem już chyba każdą kość
istniejącą w moim ciele, ale wciąż się nie poddawałem. Cóż, jak już poczujesz
tą świadomość walki, nie jesteś w stanie przestać.
-
Co się stało później? – słyszę jej niepewny głos.
-
Pamiętam wszystko jak przez mgłę. Moja ostatnia walka była jedną z najgorszych,
jakie kiedykolwiek miałem okazję doznać. Dla mnie może skończyła się wygraną,
ale wtedy po raz pierwszy straciłem nad sobą całkowitą kontrolę. Człowieka, z
którym walczyłem, doprowadziłem do kompletnego stanu obezwładnienia. Przez
chwilę, gdy leżał tak bezruchu na tym cholernym materacu, myślałem, że nie żyje.
Wzięli go na pogotowie w bardzo ciężkim stanie, ale jednak cudem po jakimś
czasie z tego wyszedł. Od tej chwili wiedziałem już, że to ostatnie, co chcę w
życiu robić.
-
Nie miałam pojęcia…
-
Oczywiście, że nie… - spoglądam na nią wymownie. – Skąd miałaś wiedzieć? Teraz
zupełnie nie daję po sobie tego poznać, ale jak widzisz niektórzy niepozorni
ludzie mogą mieć za sobą ciężką przeszłość – pochylam głowę, nie wiem czy ze
wstydu czy z nadmiaru emocji, gdy czuję jej dotyk na ramieniu, który w jakiś
sposób dodaję mi maksymalnej otuchy.
-
Nie myśl, że po tej historii uważam cię za kogoś gorszego. Sądzę, że dobrze
postąpiłeś. Byłeś po prostu młodym chłopcem pod nadzorem zwyrodniałego ojca.
Nie mogłeś nic zrobić.
-
Oczywiście, że mogłem. Od początku zamiast mu się postawić, ja brnąłem w to jak
zahipnotyzowany. Nie wiem czemu, ale w tych czasach to był mój jedyny cel. Nie
zwracałem uwagi na otaczający mnie świat. Jedyne czym żyłem, to kolejne walki i
kolejne chęci wygranej, a na koniec tego wszystkiego, okazałem się największym przegranym
– po raz kolejny następuje chwila ciszy i zdaję sobie sprawę, że Flo nie ma
pojęcia co odpowiedzieć mi na moje wywody. Bierze dłoń z mojego ramienia i
splata swoje ręce, kładąc je spokojnie na kolanach. Mam wrażenie, że stanęliśmy
w miejscu, a blondynka nie chce dalej słyszeć o moim parszywym losie, ale po
chwili słyszę kolejne pytanie.
- Jak dalej się to potoczyło?
-
Miałem dwadzieścia lat i w końcu byłem dorosły i na tyle silny, żeby postawić
się ojcu. Wtedy już nie miał nic do gadania. Wydawało mi się, że bał się mnie
bardziej, niż ja kiedyś jego. Nie pozwoliłem na to, żeby Caroline i Alice z nim
zostały, dlatego przeprowadziłem się z nimi do Londynu, gdzie zacząłem studia
biznesowe. No i tym sposobem znajduję się na tym miejscu, gdzie jestem teraz.
-
Czy one wciąż są w Londynie?
-
Nie… Mają już po dwadzieścia pięć lat, zupełnie jak ty, więc wyjechały do
Manchesteru kształcić swoją własną przyszłość. Nie mam im tego za złe. Wiem, że
są mi wdzięczne za to co dla nich zrobiłem i nie mógłbym pozwolić im żyć pod
kloszem, choć to nie zmienia faktu, że bardzo za nimi tęsknie.
-
Wiem jak się czujesz. Sama mam starszego brata, który niestety pozostał w
Yorkshire. Zawsze był dla mnie ogromnym wsparcie. Nie wyobrażałam sobie, że
kiedyś moglibyśmy się rozdzielić, ale taka już kolej rzeczy. Nadal traktuje
mnie jak małą dziewczynkę i wydzwania do mnie prawie codziennie – chichocze,
gdy na mojej twarzy mimowolnie również pojawia się uśmiech. To takie niezwykłe,
że w jeden wieczór dowiedzieliśmy się tak wielu rzeczy o sobie, zupełnie nie
wiedzieć zresztą z jakiej przyczyny. W końcu nie łączy nas żadna szczególna
więź, a ja traktuję ją zupełnie jak koleżankę, której mam pomóc w podrywie
faceta, na Boga! Jestem zresztą pewien, że ona również traktuje mnie w takowy
sposób, co nie trudno zauważyć.
-
Nie czujesz się czasem samotna? – pytam.
-
Często… – wzdycha, patrząc w przestrzeń. – Czasami tak bardzo, że nie wiem co
ze sobą zrobić. To dość ciężkie. Nie mam tak bujnego życia towarzyskiego jak ty…
- jej słowa uderzają we mnie jak młot o ścianę, ale nie daję tego po sobie
poznać. – Ale mam Shilę dzięki Bogu. To ona zdecydowała się przeprowadzić ze
mną z Yorkshire do Londynu. Zapewne, gdyby nie to, wciąż siedziałabym w moim
mieście, robiąc rzeczy, na które nie mam ochoty.
-
A teraz robisz to, na co masz ochotę?
-
Tak. Uwielbiam moją pracę i nie wyobrażam sobie siedzieć w czymś innym.
-
Sam wiesz jaka jestem i jaka byłam przed przemianą. Zresztą to, że mój wygląd
zmienił się diametralnie, nie oznacza, że ja sama się zmieniłam. W środku wciąż
jestem tą samą bezbronną dziewczynką, którą byłam wcześniej. W jakiś sposób
chciałabym się jej wyzbyć, ale nie potrafię. To część mnie, która chcę pozostać
już na zawsze…
-
Nie musisz się jej pozbywać. Ważne jest to, abyś czuła się komfortowo sama ze
sobą. Nie zmieniaj się dla innych, bo tego od ciebie oczekują. Zmiany
zewnętrzne, nie oznaczają konieczności zmian wewnętrznych. To chyba kluczowa
droga do tego, aby nie wyzbywać się na daremnie swoich najlepszych cech… - nie
wiem czy Flo ma świadomość, że w jakimś sensie powiedziałem, iż rzeczywiście ta
bezbronność jest jej najlepszą częścią, ale wydaję mi się, że nawet jeśli to
zrozumiała, nie wzięła sobie tego zbytnio do serca.
-
Masz rację… - wzdycha, uśmiechając się lekko. – Powinniśmy się już zbierać.
Dochodzi północ… - kiwam głową i obydwoje automatycznie wstajemy.
Przez park idziemy w ciszy, nie
ingerując już dalej w zaciętą rozmowę, która miała miejsce jeszcze kilka minut
temu. Odprowadzam ją do domu i patrzę jak znika za masywnymi drzwiami
mieszkania. Stoję jeszcze chwilę, patrząc tępo w ten sam punkt, lecz po chwili
otrząsam się, kierując w zupełnie inną stronę, niż miałem zamiar. Wyjmuję z kieszeni
telefon i wybieram dobrze znany mi numer.
-
Cześć, Amber. Jesteś zajęta? – słyszę jak zwykle entuzjastyczny ton głosu, bez
cienia odmowy, i już wiem, że dzisiejszy wieczór zakończę stałą rutyną. Szybko zapomnę
o mało istotnych rzeczach i dzisiejszym dniu, który wpłynął na mnie tak, jak
jeszcze żaden inny. Przynajmniej mam taką nadzieję.
***
CZEŚĆ
MOJE SKARBY!
Nie
wiem jak wyszedł rozdział. Jestem maksymalnie przeziębiona i w prawdzie
chciałam skasować pierwszą część, ale później uznałam, że nie ma sensu, bo
chyba i tak nie zdołam wymyślić czegoś lepszego. Mam nadzieję, że was nie
zawiodłam i choć troszkę wam się podoba. Jak zwykle czekam na opinie!
KOCHAM!
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńGenialne <3
Świetnie piszesz i nie moge sie doczekac nexta :)
Harry'ego coraz bardziej ciągnie do Flo, to było takie ahsgdagfhs *__*
Czekam na więcej.. Mam nadzieje, że szybko, chociaż wiem, że to denerwujące jak ktoś pospiesza, ale, cóż.. ciekawość mnie zżera :3
Harrego i Flo co raz bardziej do siebie ciągnie. Zaskoczyłaś mnie tym zakończeniem tego to się wogóle nie spodziewałam, ale mam nadzieję już niedługo Harry się zmieni. Czekam na następny z niecierpliwością. ;) <3
OdpowiedzUsuń@Agataaa1993
♥
OdpowiedzUsuńOj Harry, Harry twoja zazdrosć jest bardzo dobrze widoczna, czekam tylko aż w końcu to pojmie! :D to było takie urocze, kiedy jej się zwierzał albo jak chciał wejsć do toalety i przywalić tamtemu gościowi xD Ale Flo doskonale sobie poradziła, jestem z niej dumna! xD
OdpowiedzUsuńPozdrawim i życzę weny♥
Czekam na next jest bardzo ciekawie :*
OdpowiedzUsuńa ja czekam na szybki rozwój akcji kochana! powalający początek historii!! :)
OdpowiedzUsuńchciałabym tak pisać ;_;
OdpowiedzUsuńEY
OdpowiedzUsuńwiesz co ja chcem już nexta ...
taki mam niedosyt ....
Swietnteee! *__*
OdpowiedzUsuńHarry ty zazdrosniku, ty!
Jestem ciekawa reakcji Malika, o :D
Fajnie, ze Styles sie otworzyl przed Flo ;)
Caluje x
@blue_eyes_9
Fajowe , pozdrawiam i czekam na nexta ;-)
OdpowiedzUsuńChce więcej i więcej.Zapowiada się bardzo ciekawie *.*
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak kocham tego bloga. Caly czas wchodze i patrze czy czasem nie dodalas rozdzialu :) czekam z niecierpliwoscia na kolejny i unostwiam Harrego i Flo :*
OdpowiedzUsuńWoW no nie mogę długo pisać bo spadam na KCA 1014 ( powtórka )
OdpowiedzUsuńrozdział niesamowity a Harry zazdrosny o Summer
dzieje się ...
jak ty możesz tak niesamowicie pisać ja się pytam !?!?!?!
to nie fair
nie mogę się doczekac następnego :*
I ♥'it
wreszcie jakaś inna historia się pojawiła... a nie tak jak wszystkie on ten zły jest nowy w szkole ona bezbronna on miesza ją w swoje sprawy bla bla bla w końcu coś INNEGO :D
OdpowiedzUsuńmega mi się podoba, będe czekać na następny rozdział :**
Jak ja to uwielbiam! *__*
OdpowiedzUsuńJuż jestem ciekawa co będzie w następnym rozdziale ^^
Pozdrawiam ; 33
Omomo taaaaaaaaak bardzo to uwielbiam, kocham, miłuję... Czekam już na nexta pliss dodaj szybciutkooooo <3 :*
OdpowiedzUsuńCUUUUUUUDOWNY <3 Nie mogę się doczekać, na nawy rozdział, codziennie sprawdzam czy już jest ;) I nie wiem co mam powiedzieć Flo i Harry są tacy och i ach... Awwww.... mam do nich słabość <3
OdpowiedzUsuńNo i nie mogę się doczekać jak dalej potoczą się ich losy. Czekam i dodaj szybciutko proszę :)
Powodzenia <3
Jak ja kocham to opowiadanie!!:) codziennie wchodzę i sprawdzam czy jjest nowy rozdział;)...
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny z zresztą ja wszystkie inne
Pozdrawiam;))