czwartek, 3 kwietnia 2014

7.My heart beats like the empires of the world unite, we are alive and the stars make love to the universe.



HARRY
           
            Obserwując Flo nie miałem wcześniej pojęcia, że poradzi sobie tak dobrze, jak robi to właśnie w tym momencie. Wczuła się w swoją rolę całkowicie i w sumie zastanawiam się, czy nie jest czasem lepsza od wybitnej Sharon Stone. Jest w niej swego rodzaju dzikość, o której istnieniu wydaję mi się, że nawet ona sama nie miała świadomości. Nie wiem, czy objawiła się ona dopiero teraz po całej przemianie, albo radach, które dotychczas ode mnie załapała, czy może ta niesamowita kokieteria siedziała w niej już przez długi czas i jedynie czekała, aż ktoś wypuści ją na wolność.
            Widzę, że facet ślini się jak małe dziecko, a w swojej głowie już zapewne wyobraża sobie różne pozycje seksualne z głównym udziałem Flo. Śmieję się w duchu, bo jestem pewien, że ona nie ma o tym zielonego pojęcia. To z jednej strony smutne, że nie zdaje sobie sprawy jak wielką władzę ma nad facetami. Jedyną nadzieją, aby w końcu jej to uświadomić jest spędzanie z nią jak najwięcej czasu, aż do finałowego przyjęcia biznesowego, gdy nawet nie będzie musiała kiwnąć palcem, aby w każdym momencie zdobyć Malika. Albo lepiej mówiąc, to Malik zdobędzie ją. Prawdę mówiąc zastanawiam się, dlaczego to właśnie on tak bardzo na nią działa i gdy o tym myślę, mam ochotę zwrócić przed chwilą zjedzony stek, ale na to nie mam już żadnej wnikliwości. Najważniejsze jest to, aby pomogła mi w aplikacji, a później osiągnęła i swój cel. Wtedy każdy będzie zadowolony.
            Dzwonię do niej i mówię o kolejnych wskazówkach związanych z lekcją numer dwa. Śmieję się z jej seksownego tonu głosu, bo wydaję mi się, że nie ochłonęła jeszcze porządnie po ostrym flircie z naszym kolegą, a po chwili mówię, aby szła do toalety. Dziewczyna rozłącza się i robi dokładnie tak jak usłyszała. Choć jestem w stu procentach pewien reakcji faceta i mam ogromną świadomość, że na pewno się odwróci, jednak i tak każę jej się szybko zmyć i sam nie mam pojęcia czemu. Zupełnie tak, jakbym chciał szybko skończyć to przedstawienie i nie patrzeć więcej jak Flo uwodzi obcego faceta. Co prawda to dziwne i dość niepokojące, i nie mam pojęcia dlaczego tak się dzieję, ale tłumaczę to sobie zwykłą reakcją, bo przecież o kobiety takie jak Flo, która teraz wygląda naprawdę dobrze, każdy musi być zazdrosny, więc chyba to zupełnie naturalna rzecz.
            Patrzę na minę bruneta i widzę jego kipiące rządzą oczy, kiedy blondynka przechodzi obok niego ponętnym krokiem. Prycham pod nosem i mam ochotę podejść i zdzielić mu w twarz, lecz jednak pozostaję w miejscu. Odczekuję chwilę i już ruszam w kierunku toalet, by zabrać ją z tego miejsca, ale w tym samym momencie wstaje również mój wierny przyjaciel i rusza w tym samym kierunku co ja. Idę wolniej, ciekaw dalszej akcji i widzę, że ukradkiem rozgląda się po wszystkich stronach, a po chwili sam wchodzi do damskiej ubikacji. To żart? Podchodzę bliżej, lecz nie wchodzę do pomieszczenia. Przykładam ucho do drzwi i staram się usłyszeć cokolwiek, co ma miejsce w toalecie. Jeśli tam wszedł, to znaczy, że Flo również tam jest, bo w końcu sam kazałem jej tam iść do cholery.
- Czy spotkaliśmy się już kiedyś? – słyszę głos tego palanta i zaciskam mocniej pięść. Nie wiedzieć z jakiego powodu jego głos denerwuje mnie z każdą kolejną sekundą coraz bardziej.
- Skąd ta myśl? – teraz odzywa się subtelny, ale i zdecydowanie zbyt pociągający głos Flo.
- Cóż… Te wszystkie gesty, które wykonała pani w moją stronę. Szczerze wątpię, żebym zapomniał taką twarz i ciało – prycham cicho, a jedną dłonią trzymam klamkę od drzwi, aby w każdej chwili móc tam wejść i z łatwością przyłożyć mu w twarz.
- A co jeśli powiem, że to taka gra? – słyszę znów blondynkę i momentalnie nie wiem o co może jej chodzić i jak dalej potoczy się ich rozmowa.
- Gra?
- Aha… To w końcu dziwne, że jest pan tu, w damskiej ubikacji, zamiast siedzieć ze swoją towarzyszką – kręcę głową i naprawdę nie mam pojęcia co Flo chce osiągnąć swoją rozmową z tym facetem, ale powoli zaczyna mnie to denerwować.
- Widocznie ma pani więcej to zaoferowania – mam ochotę się roześmiać, ale co prawda w głębi duszy przyznaję temu gościowi rację, co i tak nie zmienia faktu, że chętnie wybiłbym mu zęby. Nagle słyszę chichot dziewczyny i zastanawiam się co ją tak bardzo śmieszy.
- Mężczyźni są rzeczywiście tak bardzo prości w obsłudze… – wzdycha, a po chwili słyszę jej krok coraz bliżej mnie, co oznacza, że zaraz wyjdzie z toalety. Postanawiam urwać się szybko i wracam tam, skąd przyszedłem. Jeśli nie zjawi się przez dłuższy czas, to znaczy, że znów muszę wkroczyć do akcji, a wtedy może zrobić się naprawdę nieciekawie.
            Na szczęście za kilka sekund widzę ją dumną, kroczącą przez restaurację, kierującą się w moją stronę. Stoję jak gdyby nigdy nic i uśmiecham się szeroko.
- Dlaczego nie dałeś znać, że idzie w moją stronę? – pyta, nie tak bardzo wesoła jak przed chwilą.
- Nie wiedziałem, że idzie do ciebie… Wszedł do damskiej, czy jak? – odpowiadam, udając, że nie mam pojęcia o czym mówi.
- Wyobraź sobie, że tak! – odzywa się, wciąż chyba niedowierzając. – Jestem pewna, że jeśli byłabym tak samo napalona jak on, z łatwością chciałby mnie zaciągnąłby do kabiny i zaliczyć szybki numerek – chichoczę na jej słowa, choć w organizmie czuję, że wszystko we mnie buzuje. Nie wspominam, że cały czas ich podsłuchiwałem, i gdyby tylko zrobił jakiś krok względem niej, od razu wkroczyłbym do akcji i zostawił na jego twarzy dużego siniaka.
- Ale chyba nic się nie stało? – pytam znów, gdy jej twarz łagodnieje.
- Nie. Poradziłam sobie całkiem nieźle – uśmiecha się znów, gdy w myślach przyznaję jej rację. Poradziła sobie wręcz znakomicie, a nie tylko całkiem nieźle.
- W takim razie kolejna lekcja zaliczona bez szwanku. Jak się czujesz?
- Dziwnie. Tak jakbym to była ja, ale jednak nie poznaję tej osoby. Nigdy się tak nie zachowywałam. To nieprawdopodobne, że potrafię się wcielić w kogoś tak…
- Seksownego? – dokańczam za nią, gdy patrzy na mnie z uważnie.
- Chyba tak…
- Nie musisz udawać. Jesteś seksowna i zdaj sobie z tego sprawę, bo jeśli ty nie będziesz się za taką uważała, to kto będzie?
- Masz rację – wzdycha. – Po prostu to dzieję się tak szybko, że trudno jest mi się do tego przyzwyczaić.
- Wiem. Ale wszystko przyjdzie w swoim czasie. Zaufaj mi – kąciki jej ust się podnoszą, gdy nagle obraca się znów w stronę stolika. – Chodźmy stąd, zanim ten zdradliwy typek rzeczywiście dobierze ci się do majtek.
- Tak, chodźmy. Ale mam jeszcze jedną sprawę do wykonania – uśmiecha się satysfakcjonująco i nawet nie wiem kiedy, odwraca się i idzie w kierunku stolika, gdzie siedzi owy brunet i jego rudowłosa towarzyszka. Doganiam Flo, i staję tuż obok, gdy ona patrzy na obojga jak ich najlepsza przyjaciółka.
- Widzę, że miłość kwitnie, ale skarbie nie bądź naiwna, on ma żonę i zapewne jeszcze wiele innych kochanek na boku – zwraca się do zdziwionej kobiety, kiedy brunet patrzy na Flo z niedowierzaniem. – Miłego obiadu, polecam stek – kończy z tym samym olśniewającym uśmiechem i idzie w kierunku wyjścia, gdy ja z rozbawieniem patrzę ostatni raz na bruneta i mijam ową parę, doganiając Flo.
- Cóż. Jestem pełen podziwu i uznania. Zrobiłaś to co należy.
- Nie mogę znieść myśli, że istnieją tacy faceci.
- Nie myśl o tym. Ważne, że wzięłaś sprawy w swoje ręce i ostrzegłaś tą biedną kobietę – obserwuję jej przejęty wyraz twarzy i zdaję sobie sprawę, że ta sytuacja naprawdę zrobiła na niej ogromne wrażenie.
- Tak – wzdycha, a po chwili znów się uśmiecha. – Jestem nawet z siebie trochę dumna. I mam ochotę na lody – idziemy w stronę parku, gdzie akurat odbywa się jakiś festyn, a wokół nas widnieje wiele karuzel, namiotów oraz innych atrakcji. – Czekoladowe i waniliowe. Dużą porcję.
- Cóż, należy ci się odrobina szaleństwa więc twoje życzenie jest dla mnie rozkazem – śmieję się, biorąc ją pod ramię, idąc w kierunku budki z deserami.


            Przechadzamy się krętymi uliczkami parku już od dobrych dwóch godzin, cały czas rozmawiając i śmiejąc się z kolejnych żartów. Nigdy nie przypuszczałem, że Flo może okazać się tak bardzo pozytywną osobą. Teraz zdałem sobie sprawę, że jej poprzedni słodki wygląd, był całkowicie adekwatny do jej charakteru i sposobu bytu. Summer jest niezwykle ciepłą i radosną osobą, w której w prawdzie nie dostrzegałam żadnych poważnych wad. Zupełnie normalna i pomocna dziewczyna, która najchętniej oddałaby na tacy swoje serce i jeszcze za to podziękowała, dlatego też zdziwiłem się, że tak szybko załapaliśmy wspólny język, ponieważ ja nigdy nie zaliczałem się do tego typu osób, jak również w całym moim życiu nie miałem do czynienia bliżej i z tego typu kobietą. Zazwyczaj zdarzały mi się przelotne romanse ze ślicznymi dziewczynami, które niestety nie miały zbyt dużo oleju w głowie. Wtedy mi to nie przeszkadzało, bo w końcu chodziło wyłącznie o seks, a do tego jednak nie trzeba świecić zadowalającą mądrością, lecz po prostu sprawiać drugiej osobie przyjemność, której rzeczywiście doświadczyłem już aż zanadto. Flo jest zupełnie inna. Inteligentna, samowystarczalna, a nawet trochę tajemnicza. Od razu widać, że zawsze mówi prawdę i stara się być szczera ze swoim rozmówcą. Gdy zagłębia się z nią w konwersację, człowiek od razu wie, że może mieć do niej całkowite zaufanie. Po prostu posiada tą charakterystyczną iskierkę, która niezwłocznie przyciąga do siebie jak magnez. Dziwię się tylko, że wcześniej tego nie dostrzegałem, i że dopiero po jakimś czasie zorientowałem się, że w firmie istnieje ktoś taki jak Summer Evans.
            Przysiadujemy na pobliskiej ławce. Flo z uśmiechem na twarzy patrzy na zachód słońca, a ja obserwuje ją jak zamyka oczy i wdycha wiosenne powietrze.
- Uwielbiam wiosnę – odzywa się nagle. – To najlepsza pora roku na świecie. Powietrze jest takie czyste, a wiatr lekki jak piórko. Mogłabym siedzieć całą noc i patrzeć na gwieździste niebo.
- Może zmień imię? – sugeruję, na co słyszę jej ciepły chichot.
- Myślałam nad tym… - już na samym początku naszego spaceru słyszałem historię o jej imieniu i muszę powiedzieć, że jest ona całkiem niezwykła, ale jednocześnie strasznie pokręcona. Ze śmiałością mogę stwierdzić, że Flo posiada troszkę zbzikowanych rodziców, dlatego dziwię się, że ona nie odziedziczyła po nich ani trochę tego szaleństwa i poczucia stałej sielanki.
- Czy mam już myśleć nad prezentem urodzinowym dla ciebie? – patrzę na nią z rozbawieniem.
- W prawdzie to trochę zabawne, ale moje urodziny wypadają akurat w przyjęcie biznesowe. Niezły zbieg okoliczności, co?
- Może to jakiś znak? Okaże się, że wyjdziesz z przyjęcie z samym Malikiem i dostaniesz najbardziej upragniony prezent… – mówię zaskakująco miłym głosem, choć sam nie jestem pewien co czuję w środku.
- Sama nie wiem. Myślisz, że przy nim dam radę?
- Dziś dałaś…
- Tak, ale jednak był to flirt z obcym facetem… Wcześniej odbierało mi mowę tylko jak Zayn przechodził obok mnie, a co dopiero rozmawiał, a okazuje się, że już niebawem będę musiała nie tylko z nim rozmawiać, ale jeszcze go kokietować. Jak na razie nie mogę sobie tego wyobrazić… - cóż, ja też widzę ten obraz niezbyt przejrzyście w swojej wyobraźni, ale wiem, że Flo nawet nie będzie musiała używać jakichkolwiek sztuczek, ponieważ samym swoim wyglądem zwali Malika znów. I zapewne nie tylko jego.
- Jestem pewien, że sobie poradzisz. A jeśli będziesz chciała, to mogę zainwestować w walkie-talkie, albo takie małe przenośne słuchaweczki, żeby móc się z tobą konsultować, albo dawać ci rady – mówię rozbawiony, na co wybucha śmiechem i klepie mnie w ramię.
- Myślę, że to stresowałoby mnie jeszcze bardziej, ale dziękuje za propozycje – nastaje chwila ciszy, gdy oboje patrzymy w przestrzeń przed nami i dopiero teraz orientuje się, że słońce już zaszło, a wokół nas nastała ciemność.
- Opowiesz mi o swojej rodzinie? - nagle słyszę jej głos, gdy przez chwilę wstrzymuję oddech. Nie spodziewałem się takiego pytania. Może dlatego, bo trudno mi o tym mówić i nigdy nie lubię rozmawiać na owy temat z różnych powodów, lecz jakimś sposobem czuję, że przy spędzaniu czasu z nią moje granice otwierają nowe ścieżki, a ja mam ochotę podzielić się faktami z mojego życia.
- Cóż, to niezbyt ciekawa historia. Moja rodzina jest zupełnie inna od twojej…
- Czyli jaka? – odzywa się, gdy patrzę na nią niepewnym wzrokiem. Wzdycham ciężko i zagłębiam się w myślach mojej przeszłości.
- Rozbita – odpowiadam, lecz po chwili kontynuuje. – Kiedyś było inaczej i nikt z nas nie przypuszczał, że nasze życie może się tak diametralnie zmienić, a jednak. Moja mama zmarła kiedy miałem trzynaście lat. Całkowicie się załamałem i nie widziałem sensu dalszego życia, ale wiedziałem, że nic nie mogę na to poradzić. Zostałem z dwoma młodszymi siostrami i ojcem, który powinien nas chronić i dodawać otuchy, a jednak okazał się naszą najgorszą zmorą. Nie potrafił sobie poradzić ze śmiercią mamy więc wyżywał się na nas. Gdy tylko coś nie poszło po jego myśli, od początku wiedzieliśmy, że dostaniemy niezły łomot. Bałagan w pokojach, późne przyjścia do domu, złe oceny w szkole… Wszystko było marną wymówką do znęcania się nad nami, a że całe życie był zawodnikiem sztuk walki, bolało podwójnie. Często dostawałem za troje, bo broniłem sióstr jak tylko mogłem, dlatego zazwyczaj zwalałem całą winę na siebie. Kiedyś nie wytrzymałem i oddałem mu z całej siły. Wtedy myślałem, że przeskrobałem na całej linii, ale on ku mojemu zdziwieniu zatrzymał się i powiedział, że otrzymałem po nim dar, dlatego trzeba go podrasować. Nie miałem wtedy pojęcia, że chodzi mu o to, abym tak jak on uczył się sztuk walki, a później bił się zawodowo na ringu. Sam przeszedł na emeryturę, dlatego cała jego furia spłynęła na mnie. Szkolił mnie po całych dniach i nocach, aż w końcu nawet zacząłem to lubić… - prycham, przypominając sobie owe żałosne momenty mojego życia. Sam wciąż nie dowierzam, iż część mojej egzystencji była tak bardzo stracona. Spoglądam na chwilę w stronę Flo i widzę z jak wielką uwagą mnie słucha, ani na chwilę nie przerywając.
- W wieku osiemnastu lat szło mi naprawdę nieźle i zwróciło na mnie uwagę paru naprawdę znakomitych trenerów i znanych osobistości. Pomogli mi się wybić i od tego czasu zaczęły się moje stałe walki. Zarabiałem na rodzinę już jako młody chłopak. Szkoda, że akurat takim kosztem. Złamałem już chyba każdą kość istniejącą w moim ciele, ale wciąż się nie poddawałem. Cóż, jak już poczujesz tą świadomość walki, nie jesteś w stanie przestać.
- Co się stało później? – słyszę jej niepewny głos.
- Pamiętam wszystko jak przez mgłę. Moja ostatnia walka była jedną z najgorszych, jakie kiedykolwiek miałem okazję doznać. Dla mnie może skończyła się wygraną, ale wtedy po raz pierwszy straciłem nad sobą całkowitą kontrolę. Człowieka, z którym walczyłem, doprowadziłem do kompletnego stanu obezwładnienia. Przez chwilę, gdy leżał tak bezruchu na tym cholernym materacu, myślałem, że nie żyje. Wzięli go na pogotowie w bardzo ciężkim stanie, ale jednak cudem po jakimś czasie z tego wyszedł. Od tej chwili wiedziałem już, że to ostatnie, co chcę w życiu robić.
- Nie miałam pojęcia…
- Oczywiście, że nie… - spoglądam na nią wymownie. – Skąd miałaś wiedzieć? Teraz zupełnie nie daję po sobie tego poznać, ale jak widzisz niektórzy niepozorni ludzie mogą mieć za sobą ciężką przeszłość – pochylam głowę, nie wiem czy ze wstydu czy z nadmiaru emocji, gdy czuję jej dotyk na ramieniu, który w jakiś sposób dodaję mi maksymalnej otuchy.
- Nie myśl, że po tej historii uważam cię za kogoś gorszego. Sądzę, że dobrze postąpiłeś. Byłeś po prostu młodym chłopcem pod nadzorem zwyrodniałego ojca. Nie mogłeś nic zrobić.
- Oczywiście, że mogłem. Od początku zamiast mu się postawić, ja brnąłem w to jak zahipnotyzowany. Nie wiem czemu, ale w tych czasach to był mój jedyny cel. Nie zwracałem uwagi na otaczający mnie świat. Jedyne czym żyłem, to kolejne walki i kolejne chęci wygranej, a na koniec tego wszystkiego, okazałem się największym przegranym – po raz kolejny następuje chwila ciszy i zdaję sobie sprawę, że Flo nie ma pojęcia co odpowiedzieć mi na moje wywody. Bierze dłoń z mojego ramienia i splata swoje ręce, kładąc je spokojnie na kolanach. Mam wrażenie, że stanęliśmy w miejscu, a blondynka nie chce dalej słyszeć o moim parszywym losie, ale po chwili słyszę kolejne pytanie.
- Jak dalej się to potoczyło?
- Miałem dwadzieścia lat i w końcu byłem dorosły i na tyle silny, żeby postawić się ojcu. Wtedy już nie miał nic do gadania. Wydawało mi się, że bał się mnie bardziej, niż ja kiedyś jego. Nie pozwoliłem na to, żeby Caroline i Alice z nim zostały, dlatego przeprowadziłem się z nimi do Londynu, gdzie zacząłem studia biznesowe. No i tym sposobem znajduję się na tym miejscu, gdzie jestem teraz.
- Czy one wciąż są w Londynie?
- Nie… Mają już po dwadzieścia pięć lat, zupełnie jak ty, więc wyjechały do Manchesteru kształcić swoją własną przyszłość. Nie mam im tego za złe. Wiem, że są mi wdzięczne za to co dla nich zrobiłem i nie mógłbym pozwolić im żyć pod kloszem, choć to nie zmienia faktu, że bardzo za nimi tęsknie.
- Wiem jak się czujesz. Sama mam starszego brata, który niestety pozostał w Yorkshire. Zawsze był dla mnie ogromnym wsparcie. Nie wyobrażałam sobie, że kiedyś moglibyśmy się rozdzielić, ale taka już kolej rzeczy. Nadal traktuje mnie jak małą dziewczynkę i wydzwania do mnie prawie codziennie – chichocze, gdy na mojej twarzy mimowolnie również pojawia się uśmiech. To takie niezwykłe, że w jeden wieczór dowiedzieliśmy się tak wielu rzeczy o sobie, zupełnie nie wiedzieć zresztą z jakiej przyczyny. W końcu nie łączy nas żadna szczególna więź, a ja traktuję ją zupełnie jak koleżankę, której mam pomóc w podrywie faceta, na Boga! Jestem zresztą pewien, że ona również traktuje mnie w takowy sposób, co nie trudno zauważyć.
- Nie czujesz się czasem samotna? – pytam.
- Często… – wzdycha, patrząc w przestrzeń. – Czasami tak bardzo, że nie wiem co ze sobą zrobić. To dość ciężkie. Nie mam tak bujnego życia towarzyskiego jak ty… - jej słowa uderzają we mnie jak młot o ścianę, ale nie daję tego po sobie poznać. – Ale mam Shilę dzięki Bogu. To ona zdecydowała się przeprowadzić ze mną z Yorkshire do Londynu. Zapewne, gdyby nie to, wciąż siedziałabym w moim mieście, robiąc rzeczy, na które nie mam ochoty.
- A teraz robisz to, na co masz ochotę?
- Tak. Uwielbiam moją pracę i nie wyobrażam sobie siedzieć w czymś innym.
- Nie mówiłem o pracy… - spogląda na mnie z podejrzeniem, a po chwili znów spuszcza wzrok.
- Sam wiesz jaka jestem i jaka byłam przed przemianą. Zresztą to, że mój wygląd zmienił się diametralnie, nie oznacza, że ja sama się zmieniłam. W środku wciąż jestem tą samą bezbronną dziewczynką, którą byłam wcześniej. W jakiś sposób chciałabym się jej wyzbyć, ale nie potrafię. To część mnie, która chcę pozostać już na zawsze…
- Nie musisz się jej pozbywać. Ważne jest to, abyś czuła się komfortowo sama ze sobą. Nie zmieniaj się dla innych, bo tego od ciebie oczekują. Zmiany zewnętrzne, nie oznaczają konieczności zmian wewnętrznych. To chyba kluczowa droga do tego, aby nie wyzbywać się na daremnie swoich najlepszych cech… - nie wiem czy Flo ma świadomość, że w jakimś sensie powiedziałem, iż rzeczywiście ta bezbronność jest jej najlepszą częścią, ale wydaję mi się, że nawet jeśli to zrozumiała, nie wzięła sobie tego zbytnio do serca.
- Masz rację… - wzdycha, uśmiechając się lekko. – Powinniśmy się już zbierać. Dochodzi północ… - kiwam głową i obydwoje automatycznie wstajemy.
Przez park idziemy w ciszy, nie ingerując już dalej w zaciętą rozmowę, która miała miejsce jeszcze kilka minut temu. Odprowadzam ją do domu i patrzę jak znika za masywnymi drzwiami mieszkania. Stoję jeszcze chwilę, patrząc tępo w ten sam punkt, lecz po chwili otrząsam się, kierując w zupełnie inną stronę, niż miałem zamiar. Wyjmuję z kieszeni telefon i wybieram dobrze znany mi numer.
- Cześć, Amber. Jesteś zajęta? – słyszę jak zwykle entuzjastyczny ton głosu, bez cienia odmowy, i już wiem, że dzisiejszy wieczór zakończę stałą rutyną. Szybko zapomnę o mało istotnych rzeczach i dzisiejszym dniu, który wpłynął na mnie tak, jak jeszcze żaden inny. Przynajmniej mam taką nadzieję.

***

CZEŚĆ MOJE SKARBY!
Nie wiem jak wyszedł rozdział. Jestem maksymalnie przeziębiona i w prawdzie chciałam skasować pierwszą część, ale później uznałam, że nie ma sensu, bo chyba i tak nie zdołam wymyślić czegoś lepszego. Mam nadzieję, że was nie zawiodłam i choć troszkę wam się podoba. Jak zwykle czekam na opinie!

KOCHAM!

18 komentarzy:

  1. Pierwsza!
    Genialne <3
    Świetnie piszesz i nie moge sie doczekac nexta :)
    Harry'ego coraz bardziej ciągnie do Flo, to było takie ahsgdagfhs *__*
    Czekam na więcej.. Mam nadzieje, że szybko, chociaż wiem, że to denerwujące jak ktoś pospiesza, ale, cóż.. ciekawość mnie zżera :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Harrego i Flo co raz bardziej do siebie ciągnie. Zaskoczyłaś mnie tym zakończeniem tego to się wogóle nie spodziewałam, ale mam nadzieję już niedługo Harry się zmieni. Czekam na następny z niecierpliwością. ;) <3
    @Agataaa1993

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Harry, Harry twoja zazdrosć jest bardzo dobrze widoczna, czekam tylko aż w końcu to pojmie! :D to było takie urocze, kiedy jej się zwierzał albo jak chciał wejsć do toalety i przywalić tamtemu gościowi xD Ale Flo doskonale sobie poradziła, jestem z niej dumna! xD
    Pozdrawim i życzę weny♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na next jest bardzo ciekawie :*

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja czekam na szybki rozwój akcji kochana! powalający początek historii!! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. EY
    wiesz co ja chcem już nexta ...
    taki mam niedosyt ....

    OdpowiedzUsuń
  7. Swietnteee! *__*
    Harry ty zazdrosniku, ty!
    Jestem ciekawa reakcji Malika, o :D
    Fajnie, ze Styles sie otworzyl przed Flo ;)
    Caluje x
    @blue_eyes_9

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajowe , pozdrawiam i czekam na nexta ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Chce więcej i więcej.Zapowiada się bardzo ciekawie *.*

    OdpowiedzUsuń
  10. Nawet nie wiesz jak kocham tego bloga. Caly czas wchodze i patrze czy czasem nie dodalas rozdzialu :) czekam z niecierpliwoscia na kolejny i unostwiam Harrego i Flo :*

    OdpowiedzUsuń
  11. WoW no nie mogę długo pisać bo spadam na KCA 1014 ( powtórka )
    rozdział niesamowity a Harry zazdrosny o Summer
    dzieje się ...
    jak ty możesz tak niesamowicie pisać ja się pytam !?!?!?!
    to nie fair
    nie mogę się doczekac następnego :*
    I ♥'it

    OdpowiedzUsuń
  12. wreszcie jakaś inna historia się pojawiła... a nie tak jak wszystkie on ten zły jest nowy w szkole ona bezbronna on miesza ją w swoje sprawy bla bla bla w końcu coś INNEGO :D
    mega mi się podoba, będe czekać na następny rozdział :**

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak ja to uwielbiam! *__*
    Już jestem ciekawa co będzie w następnym rozdziale ^^
    Pozdrawiam ; 33

    OdpowiedzUsuń
  14. Omomo taaaaaaaaak bardzo to uwielbiam, kocham, miłuję... Czekam już na nexta pliss dodaj szybciutkooooo <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  15. CUUUUUUUDOWNY <3 Nie mogę się doczekać, na nawy rozdział, codziennie sprawdzam czy już jest ;) I nie wiem co mam powiedzieć Flo i Harry są tacy och i ach... Awwww.... mam do nich słabość <3
    No i nie mogę się doczekać jak dalej potoczą się ich losy. Czekam i dodaj szybciutko proszę :)
    Powodzenia <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak ja kocham to opowiadanie!!:) codziennie wchodzę i sprawdzam czy jjest nowy rozdział;)...
    Rozdział jest cudowny z zresztą ja wszystkie inne
    Pozdrawiam;))

    OdpowiedzUsuń