SUMMER
Fakt, że Harry tak bardzo się przede mną otworzył
pochlebiał mi w każdym możliwym znaczeniu tego słowa. Nasza wczorajsza rozmowa
miała w sobie jakąś prawdziwość. Czystość… Pokazała, że w naprawdę krótkim
czasie, staliśmy się dla siebie jakby przyjaciółmi, o których nie miałam
pojęcia, że kiedykolwiek moglibyśmy się stać. To prawda, iż jego przeszłość
zrobiła na mnie ogromne wrażenie i w zasadzie nigdy nie spodziewałabym się, że
lokowaty skrywa tak wiele tajemnic. Widziałam wstyd, zażenowanie oraz swojego
rodzaju ból na jego twarzy, gdy o wszystkim mi opowiadał. Współczułam mu z
całego serca i zdałam sobie sprawę, jak wiele musiał przejść, i jak bardzo się
napracować, aby znaleźć się na tej pozycji, na której znajduje się aktualnie.
Wiem, że jest człowiekiem honoru i przenigdy nie pozwoliłby sobie na
jakiekolwiek litowanie, ale wydaję mi się, że potrzebuje jednak ogromnego
wsparcia, którego zdecydowanie mu brakuje. Z radością pragnę dać mu tę
możliwość wsparcia, i chcę żeby widział we mnie przyjaciółkę, na którą może
liczyć w każdej chwili.
Zdziwiłam się, gdy zadzwonił do mnie o siódmej rano,
przekazując, że musimy się wybrać na siłownie, aby trochę porozciągać moje
ciało, bym mogłaby stać się gibka niczym mała sprężynka. Walić siłownie, ale
kto do cholery dzwoni do kogoś o siódmej rano i to w sobotę!? I dlaczego mam
być gibka jak sprężynka? Fatalne porównanie tak przy okazji. Stwierdziłam, że
gdy tylko go spotkam odwinę mu tak mocno, że nawet zapomni o czymś takim jak
siłownia. Poza tym nie sądziłam, że naprawdę potrzebne mi będą jakieś ćwiczenia
ruchowe. Myślałam, że podcięcie włosów, profesjonalny make-up i zmiana ciuchów
to wszystko na co będę musiała wyrazić zgodę, ale jak widać myliłam się, a ten
zwyrodniały posuwacz cycatych brunetek ma dla mnie jeszcze wiele do
zaoferowania.
Zastanawiam się co u Shili. Dzwoniła do mnie wczoraj
wieczorem, aby pochwalić się, że byli z Niall’em w kinie, na filmie, którego
tytułu nie pamiętam, i oczywiście nie obyłoby się, gdyby nie wspomniała przy
tym, że oglądanie filmu znudziło im się po pierwszych pięciu minutach, więc
przyszło im do głowy wzajemne zadowalanie się (w kontekście erotycznym oczywiście)
w pełnej sali ludzi. Miałam ochotę puścić wielkiego pawia, ale zdałam sobie
sprawę, że zapewne nie zdążę dolecieć do łazienki, dlatego z trudem się powstrzymałam.
Shila zawsze była konkretna i nigdy nie owijała w bawełnę, ale czy serio
sądziła, że tego typu informacje są potrzebne do mojego żałosnego egzystowania?
Muszę cię wyprowadzić z błędu słodziutka, ale jednak wolałabym o tym nie
wiedzieć. Poza tym pytała również o moją mamę, a nawet chciała z nią
porozmawiać, więc w bardzo szybkim tempie musiałam wymyślić coś na poczekaniu,
ale nie zdołałam wykombinować nic innego poza tym, że mama jest zajęta bo
bierze prysznic. Cóż, pomysłowość nigdy nie była moją górującą cechą.
Ubieram obcisły top, czarne legginsy i adidasy. Prosto i
wygodnie. Czuję jakieś głupie podekscytowanie, a nawet seksualne napięcie i nie
mam zielonego pojęcia dlaczego. To w końcu siłownia do cholery? Jedyne czego
mogę oczekiwać to pot, nieprzyjemny zapach i spory wysiłek. Nie ma w tym ani
krzty seksualności. Już sobie wyobrażam, jak leżę bezczynnie na podłodze z
zamkniętymi oczami i przyspieszonym oddechem z powodu pięciominutowego biegu na
bieżni. To chyba mi wystarczy. Wiąże włosy w kucyka i ubieram na siebie cienki
płaszczyk, bo przecież dziwne, żebym wyszła na ulicy tak ubrana. Po drodze chwytam
jeszcze jabłko z kuchni i jestem gotowa do wyciśnięcia siódmych potów. Albo i
nie?
Podjeżdżam pod budynek moim starym mini jeepem i z
odległości widzę już Harry’ego, który stoi tuż koło wejścia, tupiąc stopą o
asfalt. Widzę niecierpliwość i irytację na jego twarzy, ale nie przejmuje się
zbytnio. To kara za to, że obudził mnie prawie w środku nocy.
- Ty w ogóle masz prawo
jazdy? – pyta zdziwiony, gdy podchodzę do niego specjalnie żółwim tempem.
- Za tydzień kończę
dwadzieścia sześć lat. To takie dziwne, że mam prawo jazdy?
- Wybacz – uśmiecha się głupkowato. – Wciąż nie przywykłem, że nie mam do czynienia z nastolatką, chociaż
sam się sobie nie dziwię, bo prawdziwa kobieta raczej jest na czas – wskazuje
na swój zegarek, który jest zapięty na jego nadgarstku, zupełnie tak, jakby
obudzono mnie po stu latach, a ja zdezorientowana nie wiedziałabym, który mamy
rok. Wywracam oczami i patrzę na niego wymownie.
- Chyba jednak mało znasz się
na kobietach. Prawdziwe damy zawsze się spóźniają. Poza tym to głównie za to,
że do twojego pustego móżdżka wpadł pomysł, żeby wydzwaniać do mnie o tej
porze.
- Ludzie, którzy ciężko
pracują, muszą wcześnie wstawać.
- Tobie chyba w mózgu
chomiki grają w ping-ponga! Czy naprawdę chcesz mi robić wywody? Właśnie teraz?
– zwłaszcza, że dochodzi dopiero dziewiąta, a ja o tak wczesnej godzinie nie
mam najmniejszej ochoty na słuchanie jego przygłupich monologów.
- Dlaczego jesteś taka
drętwa? – patrzy na mnie z wyraźną odrazą, której jak widać nie stara się nawet
kryć, gdy wzdycham od niechcenia.
- Zapamiętaj sobie jedną
rzecz. Niewyspana Flo, to bardzo zła Flo – słyszę jego chichot, który po raz
kolejny dźwięczy mi w uszach.
- Tak, i na dodatek mam do
czynienia z kimś, kto mówi o sobie w trzeciej osobie.
- O kurczę, znasz nawet
zaimki osobowe. Jestem pełna podziwu. Możemy już wejść do środka? – lustruje
mnie przez dłuższą chwilę, co zdecydowanie zaczyna mnie nudzić.
- Nie patrz tak na mnie,
jakbyś właśnie skończył strajk głodowy.
- Dziwna jesteś – komentuje
krótko, przepuszczając mnie w drzwiach.
- Nie… Jestem po prostu
wkurzona.
- Gdybym wiedział
wcześniej o twoich humorkach, uciekałbym jak najdalej stąd – zatrzymuję się i
obdarowuję go wrogim spojrzeniem.
- Jeszcze masz szansę.
- Oh, nie skarbie. Nie
myśl sobie, że robi to na mnie wrażenie – podnosi dłonie, jakby bronił się od
mojej racji. – Jestem pewien, że po dzisiejszym treningu to ty będziesz chciała
uciec ode mnie.
- A co, zrobiłeś kurs
trenera personalnego czy po prostu chcesz doładować swoje ego? – uśmiecham się
ironicznie, gdy on tymczasem naśladuje dziwny śmiech.
- Ha, ha, ha. Będziesz
jeszcze błagać mnie o chwilę przerwy, a ja wtedy uśmiechnę się nad wyraz
szeroko – robi to, i pokazuje palcem na swój cholernie wkurzający uśmieszek. –
I zmęczę cię jeszcze bardziej – prycham rozbawiona, bo jak Boga kocham, ten
tekst mogę zaliczyć do żartu tygodnia, albo nawet żartu stulecia.
- Zmień psychiatrę proszę,
bo ten dotychczasowy nie jest w stanie ci pomóc. Poza tym, nie będę cię o nic
błagać. Mam swoją godność jakbyś jeszcze nie zauważył. Chociaż nie…
Przepraszam. Nie mogłeś tego zauważyć, bo jedyne co widzą twoje oczy to duży
biust i mały tyłek – odpowiadam wrogo i jestem dumna z mojego wścibskiego
nastawienia. W sumie nie wiem dlaczego się kłócimy, skoro wczoraj rozstaliśmy
się w zgodzie, a cały dzień można było zaliczyć raczej do udanych. Jak widać
zdecydowanie wstałam lewą nogą. I to przez niego!
- Skąd wiesz, że wolę małe
tyłki od większych? – zamiast się wkurzać, co od początku chciałam u niego
wywołać, na jego twarzy pojawia się podejrzany uśmieszek i chcąc nie chcąc wciąż muszę trwać w tej
daremnej konwersacji. Czy zdążę jeszcze stąd uciec?
- Nie wiem… - mijam go,
kładąc ręcznik na poręczy od bieżni. – Strzelałam.
Czuję się jakbym miała deja-vu, chociaż w moich
poprzednich myślach, tylko po pięciu minutach ćwiczeń leżałam na podłodze nie
mogąc złapać tchu, a w rzeczywistości jestem po dwudziestominutowym biegu,
stukrotnym podnoszeniu jakiś ciężarów na nogi, dwustukrotnym robieniu brzuszków
i kolejnej setce dźwigania jakiejś cholernej sztangi. Rzeczywiście ledwie zipię,
karcąc się za tak ogromne wycieńczenie. Chociaż muszę przyznać, że myślałam, iż
moja kondycja jest równa zeru, ale na szczęście się myliłam. Harry również jest
już nieźle spocony, i nie powiem, żeby nie wyglądał całkiem seksownie, ale
denerwuje mnie ten jego błysk w oku i chęć dalszej walki. To tylko głupi trening
człowieku, a nie zawody na Igrzyska Olimpijskie.
Mam ochotę się popłakać i nawet nie patrzę na ilość ludzi
w siłowni, tylko swobodnie kładę się na podłodze, wylewając na twarz ostatnie
kropelki wody, które pozostały w mojej butelce.
- Błagam cię Harry. To już
koniec! – karcę się za swój kompletny brak silnej woli i wstyd mi, że rzeczywiście
muszę go o to błagać, bo w końcu żyjemy w wolnym kraju, ale nie mam ochoty na
dalsze kłótnie. Stoi nade mną z wyrazem twarzy zupełnie takim, jakby był panem
i władcom całego wszechświata, a po chwili widzę ten sam rodzaj uśmiechu, który
pokazał mi wcześniej. Zaciskam zęby, aby czasem nie wstać i nie wykorzystać
mojej dzisiejszej zdobytej siły przeciwko niemu. Po chwili widzę jednak jego
śmiejące się oczy i wyciągniętą dłoń w moim kierunku.
- Nie będę cię już więcej
męczył księżniczko. To był tylko taki sytuacyjny żarcik – rzeczywiście. Żarciki
mu się dzisiaj trzymają jak nigdy. Chwytam jego dłoń i podnoszę się, chwiejąc
lekko na nogach. – Chciałem tylko cię zmotywować. I co? Udało się! – mówi
podekscytowanym głosem, jakby co najmniej wygrał w kasynie milion funtów. Kręcę
zdezorientowana głową i jedyne na co mam ochotę to zimny prysznic.
- Oczywiście. Zapraszam do
męskiej ubikacji – uśmiecha się promiennie, gdy karcę go wzrokiem.
- Wybacz, ale ideologia
twojej mentalności nie obliguje mnie do prowadzenia z tobą merytorycznej
konwersacji.
- Co? – patrzy na mnie z
niedołężną miną.
- Jesteś głupi.
- Ty jesteś głupia.
- Serio? Nie możesz wymyślić
czegoś bardziej pomysłowego? – patrzę na niego spod byka, zastanawiając się
jakim cudem mam jeszcze siłę na tak beznadziejnie daremną rozmowę.
- A ty masz dwanaście lat,
żeby nazywać mnie głupim?
- Skończ już z tymi cyferkami!
Za każdym razem pytasz, czy mam dwanaście lat.
- Jakbyś się tak nie
zachowywała, to bym nie pytał! – robi naburmuszoną minę, zupełnie jak dziecko,
które nie dostało prezentu pod choinkę, a ja jedyne na co mam ochotę to walnąć
się z otwartej dłoni w czoło z nadmiaru jego głupoty, lecz niestety ową
czynność uniemożliwia mi dźwięk mojego imienia i głos, który znam, aż za
dobrze.
- Flo!? – zaciskam mocno
oczy i jednie o czym marzę to teleportacja w jakieś ciepłe kraje. Najlepiej do
Afryki, by nikt nie mógł mnie znaleźć. Mimowolnie odwracam się na pięcie i
widzę zdziwioną Shilę i jeszcze bardziej zdziwionego Niall’a. Od kiedy oni
chodzą sobie razem poćwiczyć? I to akurat na tą siłownie, akurat w tej
godzinie. Nie wiem czy nad moją głową krąży jakieś fatum, czy to jak zwykle
losowy pech, ale coraz mniej zaczyna mi się to podobać.
- Co ty tu robisz? – nic
szczególnego, przyszłam tylko na polowanie dzikich kogutów.
- No cóż… Przyszłam trochę
poćwiczyć.
- Ale ty przecież nigdy
nie ćwiczysz – dziwi się brunetka, czemu ja wcale się nie dziwię.
- No właśnie. Dlatego
postanowiłam trochę zadbać o formę.
- Trzeba wyrobić sobie masę
– wtrąca się Harry, ze swoim rozbawieniem w głosie, a ja mam ochotę zdzielić go
po pustej głowie.
- Przyszliście razem?
- Nie
- Tak – odzywamy się w
jednym czasie i zdaję sobie sprawę, że gorzej być nie może. Widzę
zdezorientowany wzrok Shili, lecz Niall nie wydaję się być zbytnio zdziwiony i
zastanawiam się nad głównym tego powodem i w duchu zdaję sobie sprawę, że ten
cholerny sprzedawczyk marnych żarcików musiał zwierzać się swojemu
przyjacielowi. Przysięgam, że go dopadnę.
- Dobra… Jestem zdezorientowana
– brunetka marszczy brwi, i choć mam ochotę wyjaśnić jej absolutnie wszystko,
coś mnie jednak powstrzymuje i nie jestem z tego powodu zadowolona.
- Ja również… - odzywa się blondyn, patrząc karcąco na swojego przyjaciela. Tak. On na pewno wie.
- Cóż, po prostu
spotkaliśmy się przypadkiem – w końcu przywraca mi mowę i mam okazję się jakoś
wytłumaczyć, ponieważ ten parszywy gagatek stojący obok mnie zapewne nie jest
na tyle pomysłowy, aby wybrnąć z owej sytuacji. – Byłam na tyle skłonna do
pracy, że wstałam o siódmej rano i pierwsze co, to pomyślałam o siłowni! –
mówię z ironicznym entuzjazmem, którego na szczęście obydwoje nie zauważają.
- Też byłem zdziwiony –
słyszę głos Harry’ego i wiem, że nie zapowiada się na coś dobrego. – Kto by
pomyślał, że nasz leniuszek ma w sobie tyle determinacji? – spogląda na mnie zadowolony,
a mnie dosłownie zatyka. Powiedz jeszcze, że dwa razy się całowaliśmy,
obmacywałeś mnie przed lustrem i zmusiłeś do kokietowania obcego mężczyzny w
restauracji, a na pewno nie wywrze to na nich absolutnego wrażenia.
- Leniuszek? – Shila mruży
oczy, zapewne nie mając pojęcia jakim cudem w tak krótkim czasie, ten lokowaty
potwór zdążył zwracać się do mnie zdrobniałymi słówkami.
- No cóż… - Harry po raz
kolejny ma zamiar zabrać głos, ale na szczęście mu to uniemożliwiam, aby po raz
kolejny nie doszło do kompletnej katastrofy.
- Trochę już tu siedzimy.
Zdążyliśmy się zakolegować – wzdycham radośnie, zwracając się po chwili tylko
do Shili. – Sama wiesz jak bardzo leniwa czasem jestem. Harry też był
zdziwiony, że pojawiłam się tu o tak wczesnej porze… - nagle przychodzi mi do
głowy lubieżny plan, a w mózgu zapala się zielona żarówka.
Patrzę na niego uśmiechnięta,
a po chwili znów zaczynam monolog. – Powiedział mi nawet, że w życiu nie
widział tak zdeterminowanej i dbającej o siebie kobiety! Jest milutki, prawda? –
teraz cała trójka patrzy na mnie z rozdzwonią buzią, a ja mam ochotę przybić
sobie piątkę. Punkt dla mnie, Styles!
- Tak… - Harry drapie się
po głowie, zapewne wymyślając swoją kolejną błyskotliwą teorię. – To zabawne.
Przyznaję, że padło dzisiaj trochę komplementów. Pamiętasz jak powiedziałaś, że
seksownie wyglądam w mokrej koszulce, a za każdym razem gdy napinam mięśnie
masz ochotę pisnąć z ekscytacji? – tym razem jedyną osobą, której opada szczena
jestem ja. Niall wywraca oczami, a Shila cicho chichocze. I ty Brutusie
przeciwko mnie?
- Ekhm – odchrząkuje, i
biorę głęboki oddech, aby nie walnąć mu w twarz. – Nie zanudzajmy ich naszymi
rozmówkami. A wy od kiedy razem trenujecie?
- Niall mnie namówił na
mały wypad. Musimy trzymać formę – uśmiecha się, niczym mały diabełek, który
obmyśla jakiś niegrzeczny plan.
- To zupełnie jak Harry! –
odzywa się nagle blondyn. – Musisz mieć dużo siły na wydymanie wszystkich
swoich czarujących partnerek… - widzę wkurzony wzrok Harry’ego i w zasadzie mam
ochotę przybić Niall’owi piątkę za to jakże błyskotliwe wystąpienie.
- W sumie dziwię się, że
miałeś na to siłę – kontynuuje, a ja staję się nieco zagubiona. – Gdy rano dzwoniłem,
słyszałem jakieś damskie głosy. Coś w stylu… ‘Wracaj do mnie kotku? Jestem
nienasycona?’ – SŁUCHAM!? Gdy do mnie rano dzwonił nic takiego nie słyszałam.
Może to i lepiej? Z podniesioną brwią patrzę na Harry’ego, w którym już
całkowicie się gotuje, a ja chyba po raz pierwszy widzę go tak bardzo
wyprowadzonego z równowagi. Szkoda, że mnie nie udaję się go doprowadzić do
owego stanu. Jak widać Horan zna go o stokroć lepiej ode mnie. – Ale teraz
rozumiem! – Niall chichocze. – Mówiąc nienasycona, pewnie miała na myśli, że
nie podołałeś zadaniu… No i zagadka zostaje odgadniona. Musisz odzyskać siły,
bracie! – blondyn klepie go po ramieniu, a ja wyczuwam jakąś dziwną nutkę
ironii i lekkiej arogancji. Wydaję mi się, że rozmowa dwóch przyjaciół nie jest
już czystym żartem,
lecz przeradza się w coś poważniejszego. I to wyszło od
Niall’a, czym podwójnie jestem zdziwiona. Spoglądam na Shilę i wydaję mi się,
że ona również nie ma zbytnio pojęcia o co może chodzić. Kręci więc głową,
jakby ich konwersacja nie robiła na niej wrażenia i znów patrzy na mnie.
- Zmieniłaś fryzurę?
- Podcięłam… I ufarbowałam.
Byłam trochę znudzona.
- Widzę, że twoja mama
potrafi na ciebie wpłynąć o wiele bardziej niż ja! I co to za seksowny strój?
- Shill.. – przeciągam jej
imię już nieco zażenowana. – To siłownia. Chyba nie myślałaś, że ubiorę sweter?
- Wiesz, że po tobie można
się wszystkiego spodziewać, słoneczko – wywracam oczami na to zdecydowanie zbyt
słodkie zdrobnienie i mam ochotę powiedzieć jej, aby więcej tak do mnie nie
mówiła. Jestem już kobietą, a nie dziewczynką! Już… Powinnam się nią stać
jakieś pięć lat temu, ale pomińmy ten fakt. Z racji tego, że przebywamy ze sobą
praktycznie całe doby, a nie widziałyśmy się od paru dni, nie mam sumienia
zwrócić jej uwagi.
- Mama zmieniła nieco mój
światopogląd – mówię, spoglądając ukradkiem na Harry’ego, czym o dziwo wywołuje
lekki uśmiech na jego twarzy. Dzięki Bogu, bo myślałam, że zaraz dojdzie do
poważnej bójki między nim, a Horan’em.
- Odwiedzę was jutro –
odpowiada uradowana, a ja nawet nie mam okazji jej odmówić, bo po chwili wraz z
Niall’em żegnają się z nami krótkim uściskiem i wracają do swoich ćwiczeń.
Oboje z Harry’m stoimy jak słupy telegraficzne, wciąż patrząc w miejsce, gdzie
przed chwilą stała dwójka naszych przyjaciół.
- Masz kłopoty? – słyszę jego
przyciszony głos, na co zdecydowanie kiwam głową.
- Wielkie.
***
WITAJCIE KOCHANI!
Tyle humoru jeszcze nie
było, ale o to chodzi.
Kocham pisać w ten sposób
i chyba nic nie sprawia mi większej radości.
Mam nadzieję, że jesteście
zadowoleni. Czekam na wasze opinie odnośne relacji naszych bohaterów i ogólnej
sytuacji w opowiadaniu.
ZAPRASZAM DO ZAKŁADKI 'INFORMOWANI' jeśli chcecie się dowiedzieć o kolejnych rozdziałach!
KOCHAM!
Kocham to! Mówię bardzo poważnie! *,*
OdpowiedzUsuńTo jest jedno najbardziej wyróżniające się fabułą opowiadanie ^^
Nie mogę się doczekać co będzie się działo jak Flo wróci do pracy xd
Pozdrawiam ; 33
Czytając ten rozdział nie mogłam przestać się śmiać... cudowny xx
OdpowiedzUsuń"Pamiętasz jak powiedziałaś, że seksownie wyglądam w mokrej koszulce, a za każdym razem gdy napinam mięśnie masz ochotę pisnąć z ekscytacji?" - NAJLEPSZY TEKST W TYM ROZDZIALE. Normalnie sikałam ze śmiechu. Świetny rozdział. Rozbawiłaś mnie totalnie tymi tekstami. Kocham cię za to <3 Flo ma kłopoty. Ciekawe jak z tego wybrnie. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam, Weronika :) x
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, naprawdę dawno się tak nie uśmiałam. Podoba mi się ten pomysł, że opowiadanie jest wesołe, a to coś co rzadko napotykam, no i cóż już od pierwszych rozdziałów je pokochałam i z każdym kolejnym mam nadzieję, że pokocham jeszcze bardziej ;)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się kolejnych pomysłów Harrego i mam nadzieję, że Flo nie wpadnie przez niego w kłopoty.Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam @Cichusiaaa
♥
OdpowiedzUsuńSłowa Harrego kiedy chciał jej dogryźć podczas rozmowy z Shill i Niallem. Haha, nie mogłam przestać się śmiać! Jesteś po prostu genialna<3
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału:*
Hahahaha cudo! *.* A ten tekst Flo o Harrym "zwyrodniały posuwacz cycatych brunetek" po prostu mnie powalił i smiałam się jak głupia dobre 5 minut jak nie dłuzej :D Niall nieźle mu dogadał, oby tak dalej! ^^ No to teraz czekam na pomysł Flo jak wywinąć się od wizyty przyjaciółki w domu :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny♥
nie no dżołk tajm. weźcie mnie z takiej planety gdzie żyje sobie taka Sofia Styles (wiem, jak sie na prawdę nazywasz, więc uważaj hahaha)... DZOŁK TAJM, widze zarcik Ci sie trzyma LOLEX
OdpowiedzUsuńhttp://media.tumblr.com/tumblr_lxatciZMaP1qjvgh1.gif
JEBNE. jacy oni kuzwa uchachani, wiecznie na siebie naskakujacy, no jebne maxymalnie
http://media3.giphy.com/media/mcMNAiDvn9tTO/giphy.gif
sori nie ogarniam z leksza sytuacji....
http://www.awesomelyluvvie.com/wp-content/uploads/2013/08/WhatJustHappened.gif
chciałam napisac cos madrego, wiesz, no nie wiem. o jezu, Harrcio powiedział to i tamto, kuzwa, ale wszyscy mnie wyprzedzaja zawsze? czemu tak sie dzieje? bo nie wiem? a z reszta co ja tu pisze jak cały czas ci komentuje na bierzaco? :O JESTEM ŁIRD ENDZI
http://i.imgur.com/wf4qJAD.gif
ALE MIMO WSZYSTKO, kocham CIE! <3
http://25.media.tumblr.com/tumblr_m0v488twyf1qlc90mo1_500.gif
świetny! (:
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńjakiego banana miałam na twarzy jak to czytałam hahahhaah świetny rozdział ;D czekam na następny ;*
OdpowiedzUsuń