wtorek, 8 kwietnia 2014

8.I’m a hot air balloon that could go to space with the air, like I don’t care.




SUMMER



            Fakt, że Harry tak bardzo się przede mną otworzył pochlebiał mi w każdym możliwym znaczeniu tego słowa. Nasza wczorajsza rozmowa miała w sobie jakąś prawdziwość. Czystość… Pokazała, że w naprawdę krótkim czasie, staliśmy się dla siebie jakby przyjaciółmi, o których nie miałam pojęcia, że kiedykolwiek moglibyśmy się stać. To prawda, iż jego przeszłość zrobiła na mnie ogromne wrażenie i w zasadzie nigdy nie spodziewałabym się, że lokowaty skrywa tak wiele tajemnic. Widziałam wstyd, zażenowanie oraz swojego rodzaju ból na jego twarzy, gdy o wszystkim mi opowiadał. Współczułam mu z całego serca i zdałam sobie sprawę, jak wiele musiał przejść, i jak bardzo się napracować, aby znaleźć się na tej pozycji, na której znajduje się aktualnie. Wiem, że jest człowiekiem honoru i przenigdy nie pozwoliłby sobie na jakiekolwiek litowanie, ale wydaję mi się, że potrzebuje jednak ogromnego wsparcia, którego zdecydowanie mu brakuje. Z radością pragnę dać mu tę możliwość wsparcia, i chcę żeby widział we mnie przyjaciółkę, na którą może liczyć w każdej chwili.

            Zdziwiłam się, gdy zadzwonił do mnie o siódmej rano, przekazując, że musimy się wybrać na siłownie, aby trochę porozciągać moje ciało, bym mogłaby stać się gibka niczym mała sprężynka. Walić siłownie, ale kto do cholery dzwoni do kogoś o siódmej rano i to w sobotę!? I dlaczego mam być gibka jak sprężynka? Fatalne porównanie tak przy okazji. Stwierdziłam, że gdy tylko go spotkam odwinę mu tak mocno, że nawet zapomni o czymś takim jak siłownia. Poza tym nie sądziłam, że naprawdę potrzebne mi będą jakieś ćwiczenia ruchowe. Myślałam, że podcięcie włosów, profesjonalny make-up i zmiana ciuchów to wszystko na co będę musiała wyrazić zgodę, ale jak widać myliłam się, a ten zwyrodniały posuwacz cycatych brunetek ma dla mnie jeszcze wiele do zaoferowania.

            Zastanawiam się co u Shili. Dzwoniła do mnie wczoraj wieczorem, aby pochwalić się, że byli z Niall’em w kinie, na filmie, którego tytułu nie pamiętam, i oczywiście nie obyłoby się, gdyby nie wspomniała przy tym, że oglądanie filmu znudziło im się po pierwszych pięciu minutach, więc przyszło im do głowy wzajemne zadowalanie się (w kontekście erotycznym oczywiście) w pełnej sali ludzi. Miałam ochotę puścić wielkiego pawia, ale zdałam sobie sprawę, że zapewne nie zdążę dolecieć do łazienki, dlatego z trudem się powstrzymałam. Shila zawsze była konkretna i nigdy nie owijała w bawełnę, ale czy serio sądziła, że tego typu informacje są potrzebne do mojego żałosnego egzystowania? Muszę cię wyprowadzić z błędu słodziutka, ale jednak wolałabym o tym nie wiedzieć. Poza tym pytała również o moją mamę, a nawet chciała z nią porozmawiać, więc w bardzo szybkim tempie musiałam wymyślić coś na poczekaniu, ale nie zdołałam wykombinować nic innego poza tym, że mama jest zajęta bo bierze prysznic. Cóż, pomysłowość nigdy nie była moją górującą cechą.

            Ubieram obcisły top, czarne legginsy i adidasy. Prosto i wygodnie. Czuję jakieś głupie podekscytowanie, a nawet seksualne napięcie i nie mam zielonego pojęcia dlaczego. To w końcu siłownia do cholery? Jedyne czego mogę oczekiwać to pot, nieprzyjemny zapach i spory wysiłek. Nie ma w tym ani krzty seksualności. Już sobie wyobrażam, jak leżę bezczynnie na podłodze z zamkniętymi oczami i przyspieszonym oddechem z powodu pięciominutowego biegu na bieżni. To chyba mi wystarczy. Wiąże włosy w kucyka i ubieram na siebie cienki płaszczyk, bo przecież dziwne, żebym wyszła na ulicy tak ubrana. Po drodze chwytam jeszcze jabłko z kuchni i jestem gotowa do wyciśnięcia siódmych potów. Albo i nie?

            Podjeżdżam pod budynek moim starym mini jeepem i z odległości widzę już Harry’ego, który stoi tuż koło wejścia, tupiąc stopą o asfalt. Widzę niecierpliwość i irytację na jego twarzy, ale nie przejmuje się zbytnio. To kara za to, że obudził mnie prawie w środku nocy.

- Ty w ogóle masz prawo jazdy? – pyta zdziwiony, gdy podchodzę do niego specjalnie żółwim tempem.

- Za tydzień kończę dwadzieścia sześć lat. To takie dziwne, że mam prawo jazdy?

- Wybacz – uśmiecha się głupkowato. – Wciąż nie przywykłem, że nie mam do czynienia z nastolatką, chociaż sam się sobie nie dziwię, bo prawdziwa kobieta raczej jest na czas – wskazuje na swój zegarek, który jest zapięty na jego nadgarstku, zupełnie tak, jakby obudzono mnie po stu latach, a ja zdezorientowana nie wiedziałabym, który mamy rok. Wywracam oczami i patrzę na niego wymownie.

- Chyba jednak mało znasz się na kobietach. Prawdziwe damy zawsze się spóźniają. Poza tym to głównie za to, że do twojego pustego móżdżka wpadł pomysł, żeby wydzwaniać do mnie o tej porze.

- Ludzie, którzy ciężko pracują, muszą wcześnie wstawać.

- Tobie chyba w mózgu chomiki grają w ping-ponga! Czy naprawdę chcesz mi robić wywody? Właśnie teraz? – zwłaszcza, że dochodzi dopiero dziewiąta, a ja o tak wczesnej godzinie nie mam najmniejszej ochoty na słuchanie jego przygłupich monologów.

- Dlaczego jesteś taka drętwa? – patrzy na mnie z wyraźną odrazą, której jak widać nie stara się nawet kryć, gdy wzdycham od niechcenia.

- Zapamiętaj sobie jedną rzecz. Niewyspana Flo, to bardzo zła Flo – słyszę jego chichot, który po raz kolejny dźwięczy mi w uszach.

- Tak, i na dodatek mam do czynienia z kimś, kto mówi o sobie w trzeciej osobie.

- O kurczę, znasz nawet zaimki osobowe. Jestem pełna podziwu. Możemy już wejść do środka? – lustruje mnie przez dłuższą chwilę, co zdecydowanie zaczyna mnie nudzić.

- Nie patrz tak na mnie, jakbyś właśnie skończył strajk głodowy.

- Dziwna jesteś – komentuje krótko, przepuszczając mnie w drzwiach.

- Nie… Jestem po prostu wkurzona.

- Gdybym wiedział wcześniej o twoich humorkach, uciekałbym jak najdalej stąd – zatrzymuję się i obdarowuję go wrogim spojrzeniem.

- Jeszcze masz szansę.

- Oh, nie skarbie. Nie myśl sobie, że robi to na mnie wrażenie – podnosi dłonie, jakby bronił się od mojej racji. – Jestem pewien, że po dzisiejszym treningu to ty będziesz chciała uciec ode mnie.

- A co, zrobiłeś kurs trenera personalnego czy po prostu chcesz doładować swoje ego? – uśmiecham się ironicznie, gdy on tymczasem naśladuje dziwny śmiech.

- Ha, ha, ha. Będziesz jeszcze błagać mnie o chwilę przerwy, a ja wtedy uśmiechnę się nad wyraz szeroko – robi to, i pokazuje palcem na swój cholernie wkurzający uśmieszek. – I zmęczę cię jeszcze bardziej – prycham rozbawiona, bo jak Boga kocham, ten tekst mogę zaliczyć do żartu tygodnia, albo nawet żartu stulecia.

- Zmień psychiatrę proszę, bo ten dotychczasowy nie jest w stanie ci pomóc. Poza tym, nie będę cię o nic błagać. Mam swoją godność jakbyś jeszcze nie zauważył. Chociaż nie… Przepraszam. Nie mogłeś tego zauważyć, bo jedyne co widzą twoje oczy to duży biust i mały tyłek – odpowiadam wrogo i jestem dumna z mojego wścibskiego nastawienia. W sumie nie wiem dlaczego się kłócimy, skoro wczoraj rozstaliśmy się w zgodzie, a cały dzień można było zaliczyć raczej do udanych. Jak widać zdecydowanie wstałam lewą nogą. I to przez niego!

- Skąd wiesz, że wolę małe tyłki od większych? – zamiast się wkurzać, co od początku chciałam u niego wywołać, na jego twarzy pojawia się podejrzany uśmieszek i chcąc nie chcąc wciąż muszę trwać w tej daremnej konwersacji. Czy zdążę jeszcze stąd uciec?

- Nie wiem… - mijam go, kładąc ręcznik na poręczy od bieżni. – Strzelałam.




            Czuję się jakbym miała deja-vu, chociaż w moich poprzednich myślach, tylko po pięciu minutach ćwiczeń leżałam na podłodze nie mogąc złapać tchu, a w rzeczywistości jestem po dwudziestominutowym biegu, stukrotnym podnoszeniu jakiś ciężarów na nogi, dwustukrotnym robieniu brzuszków i kolejnej setce dźwigania jakiejś cholernej sztangi. Rzeczywiście ledwie zipię, karcąc się za tak ogromne wycieńczenie. Chociaż muszę przyznać, że myślałam, iż moja kondycja jest równa zeru, ale na szczęście się myliłam. Harry również jest już nieźle spocony, i nie powiem, żeby nie wyglądał całkiem seksownie, ale denerwuje mnie ten jego błysk w oku i chęć dalszej walki. To tylko głupi trening człowieku, a nie zawody na Igrzyska Olimpijskie.

            Mam ochotę się popłakać i nawet nie patrzę na ilość ludzi w siłowni, tylko swobodnie kładę się na podłodze, wylewając na twarz ostatnie kropelki wody, które pozostały w mojej butelce.

- Błagam cię Harry. To już koniec! – karcę się za swój kompletny brak silnej woli i wstyd mi, że rzeczywiście muszę go o to błagać, bo w końcu żyjemy w wolnym kraju, ale nie mam ochoty na dalsze kłótnie. Stoi nade mną z wyrazem twarzy zupełnie takim, jakby był panem i władcom całego wszechświata, a po chwili widzę ten sam rodzaj uśmiechu, który pokazał mi wcześniej. Zaciskam zęby, aby czasem nie wstać i nie wykorzystać mojej dzisiejszej zdobytej siły przeciwko niemu. Po chwili widzę jednak jego śmiejące się oczy i wyciągniętą dłoń w moim kierunku.

- Nie będę cię już więcej męczył księżniczko. To był tylko taki sytuacyjny żarcik – rzeczywiście. Żarciki mu się dzisiaj trzymają jak nigdy. Chwytam jego dłoń i podnoszę się, chwiejąc lekko na nogach. – Chciałem tylko cię zmotywować. I co? Udało się! – mówi podekscytowanym głosem, jakby co najmniej wygrał w kasynie milion funtów. Kręcę zdezorientowana głową i jedyne na co mam ochotę to zimny prysznic.

- Czy mogę wziąć prysznic?

- Oczywiście. Zapraszam do męskiej ubikacji – uśmiecha się promiennie, gdy karcę go wzrokiem.

- Wybacz, ale ideologia twojej mentalności nie obliguje mnie do prowadzenia z tobą merytorycznej konwersacji.

- Co? – patrzy na mnie z niedołężną miną.

- Jesteś głupi.

- Ty jesteś głupia.

- Serio? Nie możesz wymyślić czegoś bardziej pomysłowego? – patrzę na niego spod byka, zastanawiając się jakim cudem mam jeszcze siłę na tak beznadziejnie daremną rozmowę.

- A ty masz dwanaście lat, żeby nazywać mnie głupim?

- Skończ już z tymi cyferkami! Za każdym razem pytasz, czy mam dwanaście lat.

- Jakbyś się tak nie zachowywała, to bym nie pytał! – robi naburmuszoną minę, zupełnie jak dziecko, które nie dostało prezentu pod choinkę, a ja jedyne na co mam ochotę to walnąć się z otwartej dłoni w czoło z nadmiaru jego głupoty, lecz niestety ową czynność uniemożliwia mi dźwięk mojego imienia i głos, który znam, aż za dobrze.

- Flo!? – zaciskam mocno oczy i jednie o czym marzę to teleportacja w jakieś ciepłe kraje. Najlepiej do Afryki, by nikt nie mógł mnie znaleźć. Mimowolnie odwracam się na pięcie i widzę zdziwioną Shilę i jeszcze bardziej zdziwionego Niall’a. Od kiedy oni chodzą sobie razem poćwiczyć? I to akurat na tą siłownie, akurat w tej godzinie. Nie wiem czy nad moją głową krąży jakieś fatum, czy to jak zwykle losowy pech, ale coraz mniej zaczyna mi się to podobać.

- Shilaa! – uśmiecham się szeroko na pokaz, zupełnie nie wiedząc co innego miałabym powiedzieć.

- Co ty tu robisz? – nic szczególnego, przyszłam tylko na polowanie dzikich kogutów.

- No cóż… Przyszłam trochę poćwiczyć.

- Ale ty przecież nigdy nie ćwiczysz – dziwi się brunetka, czemu ja wcale się nie dziwię.

- No właśnie. Dlatego postanowiłam trochę zadbać o formę.

- Trzeba wyrobić sobie masę – wtrąca się Harry, ze swoim rozbawieniem w głosie, a ja mam ochotę zdzielić go po pustej głowie.

- Przyszliście razem?

- Nie

- Tak – odzywamy się w jednym czasie i zdaję sobie sprawę, że gorzej być nie może. Widzę zdezorientowany wzrok Shili, lecz Niall nie wydaję się być zbytnio zdziwiony i zastanawiam się nad głównym tego powodem i w duchu zdaję sobie sprawę, że ten cholerny sprzedawczyk marnych żarcików musiał zwierzać się swojemu przyjacielowi. Przysięgam, że go dopadnę.

- Dobra… Jestem zdezorientowana – brunetka marszczy brwi, i choć mam ochotę wyjaśnić jej absolutnie wszystko, coś mnie jednak powstrzymuje i nie jestem z tego powodu zadowolona.

- Ja również… - odzywa się blondyn, patrząc karcąco na swojego przyjaciela. Tak. On na pewno wie.

- Cóż, po prostu spotkaliśmy się przypadkiem – w końcu przywraca mi mowę i mam okazję się jakoś wytłumaczyć, ponieważ ten parszywy gagatek stojący obok mnie zapewne nie jest na tyle pomysłowy, aby wybrnąć z owej sytuacji. – Byłam na tyle skłonna do pracy, że wstałam o siódmej rano i pierwsze co, to pomyślałam o siłowni! – mówię z ironicznym entuzjazmem, którego na szczęście obydwoje nie zauważają.

- Też byłem zdziwiony – słyszę głos Harry’ego i wiem, że nie zapowiada się na coś dobrego. – Kto by pomyślał, że nasz leniuszek ma w sobie tyle determinacji? – spogląda na mnie zadowolony, a mnie dosłownie zatyka. Powiedz jeszcze, że dwa razy się całowaliśmy, obmacywałeś mnie przed lustrem i zmusiłeś do kokietowania obcego mężczyzny w restauracji, a na pewno nie wywrze to na nich absolutnego wrażenia.

- Leniuszek? – Shila mruży oczy, zapewne nie mając pojęcia jakim cudem w tak krótkim czasie, ten lokowaty potwór zdążył zwracać się do mnie zdrobniałymi słówkami.

- No cóż… - Harry po raz kolejny ma zamiar zabrać głos, ale na szczęście mu to uniemożliwiam, aby po raz kolejny nie doszło do kompletnej katastrofy.

- Trochę już tu siedzimy. Zdążyliśmy się zakolegować – wzdycham radośnie, zwracając się po chwili tylko do Shili. – Sama wiesz jak bardzo leniwa czasem jestem. Harry też był zdziwiony, że pojawiłam się tu o tak wczesnej porze… - nagle przychodzi mi do głowy lubieżny plan, a w mózgu zapala się zielona żarówka.
Patrzę na niego uśmiechnięta, a po chwili znów zaczynam monolog. – Powiedział mi nawet, że w życiu nie widział tak zdeterminowanej i dbającej o siebie kobiety! Jest milutki, prawda? – teraz cała trójka patrzy na mnie z rozdzwonią buzią, a ja mam ochotę przybić sobie piątkę. Punkt dla mnie, Styles!
- Tak… - Harry drapie się po głowie, zapewne wymyślając swoją kolejną błyskotliwą teorię. – To zabawne. Przyznaję, że padło dzisiaj trochę komplementów. Pamiętasz jak powiedziałaś, że seksownie wyglądam w mokrej koszulce, a za każdym razem gdy napinam mięśnie masz ochotę pisnąć z ekscytacji? – tym razem jedyną osobą, której opada szczena jestem ja. Niall wywraca oczami, a Shila cicho chichocze. I ty Brutusie przeciwko mnie?

- Ekhm – odchrząkuje, i biorę głęboki oddech, aby nie walnąć mu w twarz. – Nie zanudzajmy ich naszymi rozmówkami. A wy od kiedy razem trenujecie?

- Niall mnie namówił na mały wypad. Musimy trzymać formę – uśmiecha się, niczym mały diabełek, który obmyśla jakiś niegrzeczny plan.

- To zupełnie jak Harry! – odzywa się nagle blondyn. – Musisz mieć dużo siły na wydymanie wszystkich swoich czarujących partnerek… - widzę wkurzony wzrok Harry’ego i w zasadzie mam ochotę przybić Niall’owi piątkę za to jakże błyskotliwe wystąpienie.

- W sumie dziwię się, że miałeś na to siłę – kontynuuje, a ja staję się nieco zagubiona. – Gdy rano dzwoniłem, słyszałem jakieś damskie głosy. Coś w stylu… ‘Wracaj do mnie kotku? Jestem nienasycona?’ – SŁUCHAM!? Gdy do mnie rano dzwonił nic takiego nie słyszałam. Może to i lepiej? Z podniesioną brwią patrzę na Harry’ego, w którym już całkowicie się gotuje, a ja chyba po raz pierwszy widzę go tak bardzo wyprowadzonego z równowagi. Szkoda, że mnie nie udaję się go doprowadzić do owego stanu. Jak widać Horan zna go o stokroć lepiej ode mnie. – Ale teraz rozumiem! – Niall chichocze. – Mówiąc nienasycona, pewnie miała na myśli, że nie podołałeś zadaniu… No i zagadka zostaje odgadniona. Musisz odzyskać siły, bracie! – blondyn klepie go po ramieniu, a ja wyczuwam jakąś dziwną nutkę ironii i lekkiej arogancji. Wydaję mi się, że rozmowa dwóch przyjaciół nie jest już czystym żartem,
lecz przeradza się w coś poważniejszego. I to wyszło od Niall’a, czym podwójnie jestem zdziwiona. Spoglądam na Shilę i wydaję mi się, że ona również nie ma zbytnio pojęcia o co może chodzić. Kręci więc głową, jakby ich konwersacja nie robiła na niej wrażenia i znów patrzy na mnie.
- Zmieniłaś fryzurę?

- Podcięłam… I ufarbowałam. Byłam trochę znudzona.

- Widzę, że twoja mama potrafi na ciebie wpłynąć o wiele bardziej niż ja! I co to za seksowny strój?

- Shill.. – przeciągam jej imię już nieco zażenowana. – To siłownia. Chyba nie myślałaś, że ubiorę sweter?

- Wiesz, że po tobie można się wszystkiego spodziewać, słoneczko – wywracam oczami na to zdecydowanie zbyt słodkie zdrobnienie i mam ochotę powiedzieć jej, aby więcej tak do mnie nie mówiła. Jestem już kobietą, a nie dziewczynką! Już… Powinnam się nią stać jakieś pięć lat temu, ale pomińmy ten fakt. Z racji tego, że przebywamy ze sobą praktycznie całe doby, a nie widziałyśmy się od paru dni, nie mam sumienia zwrócić jej uwagi.

- Mama zmieniła nieco mój światopogląd – mówię, spoglądając ukradkiem na Harry’ego, czym o dziwo wywołuje lekki uśmiech na jego twarzy. Dzięki Bogu, bo myślałam, że zaraz dojdzie do poważnej bójki między nim, a Horan’em.

- Odwiedzę was jutro – odpowiada uradowana, a ja nawet nie mam okazji jej odmówić, bo po chwili wraz z Niall’em żegnają się z nami krótkim uściskiem i wracają do swoich ćwiczeń. Oboje z Harry’m stoimy jak słupy telegraficzne, wciąż patrząc w miejsce, gdzie przed chwilą stała dwójka naszych przyjaciół.

- Masz kłopoty? – słyszę jego przyciszony głos, na co zdecydowanie kiwam głową.

- Wielkie.



***

WITAJCIE KOCHANI!

Tyle humoru jeszcze nie było, ale o to chodzi.

Kocham pisać w ten sposób i chyba nic nie sprawia mi większej radości.

Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni. Czekam na wasze opinie odnośne relacji naszych bohaterów i ogólnej sytuacji w opowiadaniu.
ZAPRASZAM DO ZAKŁADKI 'INFORMOWANI' jeśli chcecie się dowiedzieć o kolejnych rozdziałach!



KOCHAM!

11 komentarzy:

  1. Kocham to! Mówię bardzo poważnie! *,*
    To jest jedno najbardziej wyróżniające się fabułą opowiadanie ^^
    Nie mogę się doczekać co będzie się działo jak Flo wróci do pracy xd
    Pozdrawiam ; 33

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytając ten rozdział nie mogłam przestać się śmiać... cudowny xx

    OdpowiedzUsuń
  3. "Pamiętasz jak powiedziałaś, że seksownie wyglądam w mokrej koszulce, a za każdym razem gdy napinam mięśnie masz ochotę pisnąć z ekscytacji?" - NAJLEPSZY TEKST W TYM ROZDZIALE. Normalnie sikałam ze śmiechu. Świetny rozdział. Rozbawiłaś mnie totalnie tymi tekstami. Kocham cię za to <3 Flo ma kłopoty. Ciekawe jak z tego wybrnie. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam, Weronika :) x

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, naprawdę dawno się tak nie uśmiałam. Podoba mi się ten pomysł, że opowiadanie jest wesołe, a to coś co rzadko napotykam, no i cóż już od pierwszych rozdziałów je pokochałam i z każdym kolejnym mam nadzieję, że pokocham jeszcze bardziej ;)
    Już nie mogę doczekać się kolejnych pomysłów Harrego i mam nadzieję, że Flo nie wpadnie przez niego w kłopoty.Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.

    Pozdrawiam @Cichusiaaa

    OdpowiedzUsuń
  5. Słowa Harrego kiedy chciał jej dogryźć podczas rozmowy z Shill i Niallem. Haha, nie mogłam przestać się śmiać! Jesteś po prostu genialna<3
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahahaha cudo! *.* A ten tekst Flo o Harrym "zwyrodniały posuwacz cycatych brunetek" po prostu mnie powalił i smiałam się jak głupia dobre 5 minut jak nie dłuzej :D Niall nieźle mu dogadał, oby tak dalej! ^^ No to teraz czekam na pomysł Flo jak wywinąć się od wizyty przyjaciółki w domu :D
    Pozdrawiam i życzę weny♥

    OdpowiedzUsuń
  7. nie no dżołk tajm. weźcie mnie z takiej planety gdzie żyje sobie taka Sofia Styles (wiem, jak sie na prawdę nazywasz, więc uważaj hahaha)... DZOŁK TAJM, widze zarcik Ci sie trzyma LOLEX

    http://media.tumblr.com/tumblr_lxatciZMaP1qjvgh1.gif

    JEBNE. jacy oni kuzwa uchachani, wiecznie na siebie naskakujacy, no jebne maxymalnie

    http://media3.giphy.com/media/mcMNAiDvn9tTO/giphy.gif

    sori nie ogarniam z leksza sytuacji....

    http://www.awesomelyluvvie.com/wp-content/uploads/2013/08/WhatJustHappened.gif

    chciałam napisac cos madrego, wiesz, no nie wiem. o jezu, Harrcio powiedział to i tamto, kuzwa, ale wszyscy mnie wyprzedzaja zawsze? czemu tak sie dzieje? bo nie wiem? a z reszta co ja tu pisze jak cały czas ci komentuje na bierzaco? :O JESTEM ŁIRD ENDZI

    http://i.imgur.com/wf4qJAD.gif

    ALE MIMO WSZYSTKO, kocham CIE! <3

    http://25.media.tumblr.com/tumblr_m0v488twyf1qlc90mo1_500.gif

    OdpowiedzUsuń
  8. jakiego banana miałam na twarzy jak to czytałam hahahhaah świetny rozdział ;D czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń