czwartek, 8 maja 2014

17.I wanna run wanna run away I'm dreaming of a place called home I could try but I'm stuck in today.



HARRY

            Kiedy Summer znika z moich oczu, ocieram dłońmi mokrą od potu twarz. Cholera, tak bardzo chciałbym z nią zostać w tym malusieńkim składziku, ale wiem, że to niemożliwe. Przy niej gram jak zawodowy aktor, choć tak naprawdę myślę zupełnie na odwrót. Dałem jej wolną rękę, a nawet zmusiłem do tego, aby poszła na tą gównianą salę. Przez chwilę wiedziałem, że ona wcale nie chce tam iść. Że pragnie zostać ze mną, abym zrobił z nią to, co tylko mi się podoba. Ale nie. Ja oczywiście musiałem zrobić zupełnie inaczej, bo jestem największym idiotą na tej kuli ziemskiej. Przypuszczam, że nawet Malik nie pobije mnie w tej kwestii.
            W niektórych momentach nawet nie potrafię sobie przypomnieć, co dokładnie mówiłem Flo. Jakbym całkowicie wyszedł z mojej roli. Wiedziałem, że technika, której zastosuję, doskonale jej pomoże w dalszych poczynaniach, ale chyba nie zdawałem sobie sprawy, że kompletnie zaszkodzi mnie. Wcale sobie nie wyobrażałem, że Malik patrzy na jej usta i chce je całować. Tym bardziej nie wyobrażam sobie, iż chce zdjąć z niej tą seksowną kieckę i dotykać każdego skrawka jej ciała. NIGDY! To ja jestem głównym mężczyzną, który tego pragnie. Nie on do cholery.
            Muszę się napić. Teraz. Zaraz. Nim zrobię coś głupiego. Wszystko będzie dobrze. Summer wyjdzie z imprezy z Malikiem, a ja poszukam jakiejś czarnowłosej ślicznotki na dzisiejszą noc. Prosta sprawa. Nic skomplikowanego. Szkoda tylko, że w moim łóżku nie potrafię sobie wyobrazić nikogo innego poza Flo, która pasuje do niego wręcz perfekcyjnie. Jej kuszące ciało, zawijające się w aksamitną pościel. Poranna, świeża twarz bez grama makijażu, która i tak wciąż pozostaje piękna i nieskazitelna. Kolor jej oczu, który ukazuje się zaraz po otworzeniu zmęczonych powiek… Dość. Naprawdę nie mogę o tym myśleć. Nie chcę o tym myśleć!
            Ledwie przekraczam próg sali, kiedy ponownie zauważam Flo. Rozmawia z Malikiem, który patrzy na nią jak wygłodniały wilk. Mam ochotę podejść i wydłubać mu oczy, aby już nigdy nie mógł na nią spojrzeć. Automatycznie zaciskam wargi i pięści, ale wciąż pozostawiam ich samych sobie. Widzę jak sukienka podkreśla jej kształtne piersi i opina się na wystającej pupie. Cholera, ale z niej laska! Nie wierzę, że ta kobieta była jeszcze trzy dni temu w moim łóżku. A na pewno już nikt nie wierzy, że ta oto kobieta jest bezbronną dziewczynką, którą widzieli ostatni raz dwa tygodnie temu. Wszyscy spozierają na nią z zainteresowaniem, a mężczyźni pożerają wzrokiem jej świetną sylwetkę. Widzę jak patrzą na jej tyłek, a w moim mózgu pojawia się zazdrość. Nie patrzcie na nią! Ona jest moja! Pff. Wcale nie. Nie jest moja i każdy dobrze o tym wie. Nawet ja o tym wiem, ale nie potrafię sobie tego wpoić do łba. Ale jeśli nie należy do mnie, na pewno nie należy również do Malika. On ma do niej najmniejsze prawa. Ciekawe na jak długo.
            Nie potrafię czytać z ruchu warg, ale już widzę tą ich denną konwersację.
„Summer, wyglądasz cudownie”!
„Oh, dziękuje Zayn, to specjalnie dla ciebie”.
„W samą porę. Teraz, kiedy w końcu nauczyłaś się jak eksponować swój słodki tyłek i fajne cycki, możemy zostać parą”.
„Naprawdę! Zayn, tak długo na to czekałam!”
„Później się pobierzemy i będziemy mieć gromadkę ślicznych dzieci!”
„Tak, Zayn, tak! Oh, jesteś taki idealny!”. Bla, bla, bla.
            Podchodzę do stolika z ponczem i koktajlami. Biorę jednego drinka i wypijam go duszkiem. Potrzebuję więcej, aby jakoś wytrzymać ten beznadziejny wieczór. Biorę kolejnego i już przystawiam go do ust, kiedy słyszę dobrze znany mi głos.
- Harry Styles. Łamacz kobiecych serc, niepoprawny seksoholik, i jak widzę alkoholik w jednym oraz totalny idiota.
- Nie jestem alkoholikiem – odpowiadam, patrząc spod byka na Horana.
- Ale w pozostałej kwestii się zgadzasz? – odpowiada rozbawiony. Naprawdę chciałbym pożyczyć trochę jego dobrego humoru, ale jak widać kompletnie się na to nie zanosi.
- Co chcesz osiągnąć?
- Nic – wzrusza ramionami. – Chciałem tylko porozmawiać z moim przyjacielem.
- Jeśli chce się porozmawiać z przyjacielem, zadaje się pytanie co słychać, albo jak podoba się wieczór, a nie zaczyna gadkę od jakiś badziewnych twierdzeń.
- Okej… Zatem. Jak podoba ci się wieczór? – odpowiada wciąż uśmiechnięty, a ja mam ochotę walnąć mu w ten przesłodzony pysk. Nie dobrze.
- Wiesz co? Chętnie pochodziłbym boso, pod warunkiem, że mój but zostanie w twoim tyłku.
- Jak zawsze zadziorny.
- Chwalisz się czy żalisz? – odpowiadam, patrząc na niego karcącym wzrokiem.
- Harry, Harry… Ty pokręcony sukinsynu… - wywracam oczami, czekając na jego monolog. – Na pierwszy rzut oka widzę, że coś nie gra. Wyżywasz się na innych, bo nic nie jest po twojej myśli.
- Skończyłeś? – patrzę na niego znudzony, chociaż mam świadomość, że to on będzie pierwszym, który walnie mi w mordę.
- Nie, nie skończyłem. Jestem twoim cholernym przyjacielem i mam zamiar ci wpoić trochę rozumu do głowy – szturcha mnie w ramię, ale ja nic sobie z tego nie robię. Nagle jego twarz przybiera bardziej łagodnego wyrazu. – Widzę jak na nią patrzysz…  Tak samo patrzyłeś na Lauren.
- Nie wypowiadaj tego imienia przy mnie.
- Wybacz, ale przeszłości nie wymażesz. To, że jedna kobieta złamała ci serce, niekoniecznie inne muszę zrobić to samo.
- Na chuj mi to mówisz? Zacząłeś ten temat po to, aby pokazać mi, jak bardzo Flo jest dla mnie odpowiednia? Przejrzyj w końcu na oczy i zrozum, że zrobiliśmy to tylko po to, aby mogła zdobyć Malika, a ja osiągnąć sukces w aplikacji. To wszystko! Naprawdę muszę ci mówić o tym sto razy?
- Dobrze wiem po co to robiliście, nie jestem idiotą. Problem tylko w tym, że po waszej pokręconej umowie został jedynie żal i ból. Może ona bawi się doskonale, ale ty wyglądasz jak wrak człowieka. Na dodatek wrak człowieka, który zaraz komuś przypierdoli.
- Więc odsuń się, bo to możesz być ty – odpowiadam już zdenerwowany maksymalnie, ale wiem, że nigdy bym go nie uderzył. I wychodzi, że on również o tym wie, bo dalej brnie w tą bezsensowną konwersację.
- Mówiłem ci, że wpadniesz jak śliwka w kompot, więc teraz radź sobie z tym sam.
- Czy ty nie pojmujesz, że ja nawet nie chcę twojej pomocy? Nie potrzebuję jej! Czuję się wręcz świetnie i wyjebane mam na Flo i Zayn’a. Jak dla mnie mogą nawet jutro brać ślub. Nic mnie to nie obchodzi. Ogarnij się w końcu i daj mi spokój.
- Lepiej ochłoń i miej sytuację pod kontrolą, bo może się źle skończyć.
- Niby dlaczego?
- Bo ta co cię tak nie obchodzi, właśnie do nas zmierza – mówi, gdy odwracam się szybko i widzę zadowoloną Flo, która rzeczywiście podąża w naszą stronę. Automatycznie odchrząkuję, jak gdyby miało mi to pomóc w stresującej sytuacji i przybieram na twarz inną maskę. Chociaż tyle mogę zrobić.
            Sekundę później jestem całkiem skupiony na Flo i czuję się trochę, jakbym miał rozdwojenie jaźni. Z jednej strony chcę wiedzieć o wszystkich szczegółach rozmowy z Malikiem, zaś z drugiej, wolałabym udawać, że takowej rozmowy nawet nie było. Gdybym jednak wybrał drugą opcję, zachowałbym się jak gówno warty przyjaciel, a ona nie byłaby z tego zadowolona. Biorę się więc w garść i nabieram sił, aby przeżyć tą cholerną udrękę.
- I jak poszło? – uśmiecham się jak gdyby nigdy nic, kiedy Niall tylko chyli głowę w kierunku blondynki i posłusznie odchodzi. Dzięki Niall. Przyjacielu.
- Wszystko wyglądało tak jak mówiłeś. Od razu zwrócił na mnie uwagę i powiedział, że wyglądam idealnie oraz, że podejrzewa, iż na tej sali nie ma równie pięknej kobiety – słyszę jej podekscytowany pisk. – Wyobrażasz to sobie!? – oh, oczywiście, że sobie to wyobrażam, ale tak naprawdę wcale kurwa nie chcę sobie tego wyobrazić. Podaję jej drinka, gdy bierze go ode mnie z podziękowaniem. – W każdym razie rozmawialiśmy trochę i powiedział, że nie może się doczekać, aż jutro spotkamy się w pracy. Jestem bardziej podekscytowana niż kiedykolwiek wcześniej – przyklejam do twarzy sztuczny uśmiech i mam nadzieję, że to dla Flo bez różnicy. Ogarnia mnie poczucie furii, by podejść do Malika i przyłożyć mu mordę to podłogi. Niby czemu wcześniej jej nie widział? Okej. Może chodziła nieco nieuczesana, nosiła okulary i nie podkreślała dostatecznie szczupłej figury, nie wspominając już o makijażu, ale czy naprawdę przez całe dwa lata z tak błahego powodu była dla niego niewidzialna? Teraz się czuję zupełnie tak jak ona kiedyś. Niewidzialny przed kimś, kogo tak bardzo pragnę i szczerze stwierdzam, że to uczucie jest do dupy. Gdy ja widziałem Flo po raz pierwszy w biurze, pomyślałem, że jest słodka. Niezdarna, ale słodka. I nawet chciałem pomóc jej zbierać te cholerne papiery, które upuściła, kiedy ten parszywy skurwysyn, którego ona tak bardzo ‘kocha’ tylko przeszedł obok niej i zaszczycił ją zwykłym powitaniem. No kurwa trzymajcie mnie bo zaraz upadnę. Poza tym, choć powiedziałem Niall’owi, że wcale nie jest laską, nie miałem tego na myśli. Co prawda chciało mi się wymiotować, gdy widziałem na jej ciele ten obleśny sweter i za duże spodnie, ale jej twarz ujęła mnie od samego początku, bo miała w sobie coś, czego żadna twarz, z którą miałem do czynienia bliżej jednak nie posiadała. Niewinność. Dlatego chyba każdy przyzna mi rację, że ten dupek Malik wcale nie zasługuje na tak wiele atutów, którymi ona może zaszczycić swojego ukochanego. Z drugiej zaś strony, ja także na nią nie zasługuję do cholery. Kim ja jestem, aby jej rozkazywać i wybierać partnerów? Nie jestem ani stały w uczuciach, ani zbytnio wylewny, a już na pewno nie mogę jej zapewnić kwiatków oraz serduszek w związku, bo PO PROSTU TAKI NIE JESTEM. Kobieta wystarcza mi na jeden raz i tyle w tym temacie. Nie mam ochoty na ślub, dzieci i inne rzeczy, z którymi każdy musi się zmierzyć, gdy osiągnie przynajmniej średni wiek życia. Jestem niezależnym facetem i podoba mi się to, że mogę robić wszystko na co mam ochotę. Gdybym był z Summer, te przywileje skończyłyby się szybciej niż bym przypuszczał i nastałaby rzeczywistość, przed którą zawsze starałem się uciekać.
- Harry, słuchasz mnie w ogóle? – z natłoku myśli wyrywa mnie jej aksamitny głos, na co kiwam twierdząco głową.
- Jasne, słucham. Ale nie jestem zdziwiony. Mówiłem, że już go masz – znów słyszę jej pisk, i widząc uśmiech na tej ślicznej twarzyczce, nie mogę się również nie uśmiechnąć.
- Chciałabym cię teraz przytulić, ale on może patrzeć, a wolałabym, żeby nie zaczął sobie czegoś wyobrażać na nasz temat – czy ktoś dostał kiedyś cios prosto w serce? Nie? To dobrze, bo boli jak diabli.
- Oczywiście – odpowiadam cierpko. – Tego byśmy nie chcieli… - Pamiętam, gdy jeden z moich najlepszych trenerów usiłował mnie uspokajać w trakcie walk. „Musisz wiedzieć kiedy się pohamować” mawiał zazwyczaj. Nie znosiłem tych lekcji cierpliwości. Ale kiedy dzisiaj musiałem widzieć jak Malik z wywalonym jęzorem kręcił się wokół Summer niczym wygłodniały szczeniak, lekcja trenera zdecydowanie się przydała.  
- Mam już chyba dość na dzisiaj. Zadzwonię po taksówkę.
- Pojadę z tobą. Chyba też się zbieram… - odpowiadam szybko, gdy patrzy na mnie podejrzanie.
- Nie wyrywasz dzisiaj nikogo? Widziałam Amber. Wygląda bezbłędnie – tak, ja też ją widziałem, ale szczerze powiedziawszy nie zawiesiłem na niej oka dłużej niż trzy sekundy, w porównaniu do Summer, bo na nią patrzyłem przez cały dzisiejszy wieczór.
- Tak… Wygląda świetnie – spuszczam wzrok, gdy czuję dotyk na ramieniu.
- Harry, w porządku. Widzę, że chcesz spędzić z nią dzisiejszą noc. Łasi się do ciebie jak dzika kotka. Naprawdę nie musisz mnie odwozić. Będę bardzo zadowolona, jeśli przypieczętujesz ten wieczór sam wiesz czym… – uśmiecha się do mnie szeroko, a ja kompletnie nie wierzę w to co słyszę. Ona namawia mnie do tego, abym wydymał Amber! No kurwa tego jeszcze nie było. Parę dni temu to właśnie Flo była w moim łóżku, a teraz chce, żeby była w nim inna kobieta? Nie rozumiesz, że mam w dupie Amber głupiutka dziewczynko?
- Nie kończę każdego wieczoru namiętnym seksem jeśli o to ci chodzi, ale jak widać ty widzisz mnie tylko w takiej postaci – odpowiadam już nieco wkurwiony, ale o dziwo zachowuję spokojny ton głosu. Jej mina nagle staje się skruszona i lekko zaskoczona. I bardzo dobrze.
- Oh, Harry nie chciałam, żebyś zrozumiał mnie w ten sposób. Do niczego cię nie namawiam. W głębi duszy wiem, że jesteś wrażliwym facetem. Chciałam cię tylko poprowadzić, żebyś wiedział, że nie mam temu nic przeciwko.
- A dlaczego miałbym sądzić, że możesz mieć coś przeciwko? Nawet do głowy mi to nie przyszło. Ty urabiasz Zayn’a, więc ja też mogę urabiać kogo chcę, to chyba logiczne, co nie? – widzę, że stoi jak słup, niezdolna do żadnego ruchu. Jest w szoku, a nawet widzę niemały smutek, ale nie mam wyrzutów sumienia, bo powiedziałem to, na co miałem ochotę.
- Tak… Masz rację. Możesz ‘urabiać’ kogo chcesz…
- Cieszę się, że się zgadzamy – patrzymy na siebie przez dłuższy czas. Nie wiem czy mijają sekundy, minuty czy godziny, ale to patrzenie powoli wprawia mnie o ból głowy. Znowu jest bezbronna i całkowicie zmieszana. Zupełnie tak, jakbym widział Flo przed przemianą. Na domiar złego, takiej Flo właśnie pragnę najbardziej. Nie tej pewnej siebie, wypindrzonej na bóstwo kokietki, ale właśnie tej czystej, nieśmiałej owieczki, która wpada w moje ramiona, aby zapewniły jej schronienie. Tylko jak mam niby tego dokonać?
- Przepraszam za ten wybuch – wzdycham, tym razem jednak pełny wyrzutów sumienia. – Cieszę się, że ci się udaję, ale ja po prostu nie mam nastroju do zabaw.
- Nic się nie stało. Powiedziałeś prawdę. Zdaję sobie sprawę, że pewnie denerwujesz się aplikacją, kiedy ja bawię się w najlepsze – cóż, prawda. Tyle, że ona bawi się w najlepsze, ale ja nie denerwuję się z powodu aplikacji, tylko kurwa właśnie dlatego, bo ona bawi się w najlepsze!
- Tak, dokładnie. Jeśli chodzi o problemy związane z firmą, mogę być nie do wytrzymania…
- Cóż… W takim razie może dla rozluźnienia ze mną zatańczysz? –ponownie widzę uśmiech i iskrę w jej oku. Zatańczyć? Ona proponuje taniec mnie? Chyba, że nagle jakimś cudem przybrałem postać Malika. Wtedy mogłoby być to wytłumaczalne. Patrzę w dół na swój garnitur i wzdycham z ulgą. To wciąż ja.
- A Zayn? – pytam, gdy przechyla głowę w prawą stronę, zagryzając wargę. Polecam robić tak dalej, a przelecę ją na ty pełnym ludzi parkiecie.
- To taniec z przyjacielem. W tym momencie mam go głęboko w nosie – odpowiada, a kąciki moich ust automatycznie się podnoszą.
- Więc chodźmy – biorę ją za rękę i zadowoleni idziemy w stronę parkietu. Odwracamy się do siebie twarzami, patrząc zawzięcie w swoje oczy. Kładzie dłonie na moim karku, a ja obejmuję jej talię. Gdybym patrzył na nas z zewnątrz, pomyślałabym, że jesteśmy jakąś cholernie zakochaną parką, ale oboje dobrze wiemy, że to błędne koło.
- Dziękuje, że starasz się mnie odgonić od myślenia nad aplikacją – mówię, ale tak naprawdę myślę sobie, że dziękuje jej, że stara się mnie odgonić od myślenia o niej i Maliku. W mojej wyobraźni pojawiały się różne obrazy. Na przykład taki, kiedy on prowadzi ją do swojego łóżka, a potem kocha się z nią przez całą noc. Chyba nikogo nie dziwi, że na samą myśl gotowało się we mnie katastroficznie, a cały organizm próbował wybuchnąć. Mam jednak świadomość, że moje wizje mogą się okazać rzeczywiste i to tylko kwestia czasu.
- Nie ma sprawy. Taka moja rola. Ty odkręcasz moje nakręcanie się niczym badziewna chińska zabaweczka, a moim jest odkręcić twoje emocjonalne zachwianie – uśmiecha się, przypominając mi słowa, które wcześniej powiedziałem do niej. Po chwili zbliża się i kładzie swoją brodę na moim ramieniu. Jest tak blisko, że wzdycham zapach jej szamponu do włosów. Czuję się, jakbym był uzależniony, a to ostatnie na co chciałem sobie pozwolić. Niall ma całkowitą rację. Wpadłem jak śliwka w kompot, a teraz muszę radzić sobie z tym sam. Szkoda tylko, że wcześniej o tym nie pomyślałem. Jak mogłem być tak głupi, aby wplątać się w ten głupi trójkąt miłosny. Przecież ja nigdy nie robię takich rzeczy. Nagle zapomniałem o całym świecie i myślałem, że mi się uda. Lecz z taką kobietą jak Flo u boku, taka umowa nie może się udać. Mogę jedynie mieć nadzieję, iż z czasem zrozumie jakim Malik jest kretynem i zda sobie sprawę, że to nie on jest spełnieniem jej marzeń. Że spełnieniem jej marzeń jestem ja. A spełnieniem moich marzeń jest ona. Szkoda, że nie zdaję sobie sprawy, jak bardzo spierdolę tę sprawę.

***

Yolo kotki!
Jak widzimy, Harry rzeczywiście wpadł jak śliwka w kompot. Współczuję mu, bo nasza Flo jest totalnie wpatrzona w naszego czarnowłosego ogiera, i nie mamy pojęcia, czy kiedykolwiek się z niego wyleczy. Wiem, że wszyscy zapewne kibicujecie Styles’owi, ale nie obiecuję, że potoczy się to tak, jak sobie marzycie. Czeka nas jeszcze wiele przeszkód i sama się zastanawiam, czy nasi bohaterowie sobie z nimi poradzą.
+pomijając trailer, czy chcielibyście, abym dodatkowo zrobiła jakiś filmik promujący dirty-rules?
Czekam na wasze opinie!

KOCHAM!

14 komentarzy:

  1. CUDOWNY!!! Dobrze że Harry wkoncu się przyznał że się w niej zakochał. Oni muszą być razem. :)
    A co do filmiku jest za! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No ej!
    Nie strasz... Harry jest tak słodki i biedny, nie możesz nam tego zrobic :)
    Pisz dalej, nie moge sie doczekać następnych :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Harry, Harry.. tak mi go szkoda! prawie się popłakałam na końcu! xD
    Oni muszą być razem (ja to wiem!) Błagam! xD
    Cudowny rozdział aż brak mi słów :D
    Pozdrawiam i życzę weny♥
    PS. Co do filmiku, cokolwiek zrobisz i tak obejrzę :D Wszystko w twoich rękach ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. wow świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. jezu znowu zajebisty! jesteś wspaniała.
    co do filmiku to z chęcią bym obejrzała :D biedny Harruś :( taki słodki<3 a Flo mnie zaczyna drażnić, bo nie podoba mi się taka pewna siebie :P
    shhnes

    OdpowiedzUsuń
  6. Mi się osobiście bardzo podoba pewna siebie Flo, korzysta z tego co ma! Jednak cały czas jest niewinna :) To ciekawe połączenie. Hmm... Malik, Malik, Malik wydaje mi się niezłym dupkiem, ale to może przez perspektywę Harrego :p Co nie zmienia faktu ,że czekam na relacje i sex Summer i Zayna :P Chce poznać obu chłopaków. Hazze kocham nad życie, jest cudowny ale Malika jestem ciekawa.
    Na ten moment jestem za Florrym? hahha po prostu za Flo i Harrym <3
    Świetny rozdział, ten blog to strzał w 10/ Add

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham ten rozdział! Kooooocham!
    Jezu, świetnie to napisałaś z perspektywy Harry'ego, haha. Nasz kochaniutki się robi zazdrosny, a mnie to jara, lalalala :D Dzisiaj jakoś się zbytnio nie rozpiszę, bo mam malutko czasu. Rozdział jest cudowny, zresztą po co to piszę skoro doskonale o tym wiesz? :D Malik niech się wypcha, wolę Harry'ego :D Jestem za Farry, albo jak wolisz Hlo. Hahaha :D Musimy im wymyślić jakąś fajną nazwę :D Pozdrawiam, ściskam, całuję, Weronika :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jacie <3
    Świetny rozdział, kocham czytać wszystko co piszesz, widać Harry będzie musiał troszkę pocierpieć, tak mi go szkoda ;( Ale mam nadzieje, że Harry i Flo będą razem.
    Jakoś nie przepadam za Zayn'em, widać na pierwszy rzut oka patrzy tylko na wygląd ;/
    Czekam na ciąg dalszy <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Awwwwwww <3 Świetnie napisany rozdział, perspektywa Harrego jest obłędna. Strasznie podobał mi się moment rozmowy Nialla z Hazzą, to takie słodkie jak on mu mówi, że go ostrzegał. Szkoda mi Flo, bo nie wie w co się pakuję, no ale cóż. Mam nadzieje, że gdzieś tam w końcu Harry i ona bd razem ;D
    Czekam na nowy rozdział, a w tym czasie chyba rpzeczytam wszystko od początku ;d
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział jak zawszę świetny:)
    Perspektywa Harry'ego była rewelacyjna!!!!
    Czekam na nn<3
    A co do filmiku jestem za:p

    OdpowiedzUsuń
  11. To się Harold zakochał <3
    teraz tylko Flo poczuje to samo i wszyscy będą szczęśliwi :D
    czekam już na next!
    A filmik chętnie zobaczę :)
    ~M.

    OdpowiedzUsuń
  12. nie no nie moge tak siedzieć i czytać jak biedny Harry się z tym wszystkim męczy.. Wpadł chłopak po uszy, a Flo jest zapatrzona w Zayna jak w obrazek... szkoda ;/ ale liczę że jednak po tych ciężkich chwilach i przeróżnych sytuacjach oni będą ze sobą :D
    do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  13. a no i zapomniałam dodać że kocham Cie za to że tak szybko dodajesz nowe rozdziały <3

    OdpowiedzUsuń