poniedziałek, 19 maja 2014

20.You get yours, I'll get mine and we run out of time You the only one that I desire 'cause I love to play with fire.




SUMMER



            Czwartek. Cholera! Jak szybko nastał ten stresujący i pełen obaw dzień. Chociaż może niekoniecznie obaw, bo w końcu czego miałabym się obawiać? To Zayn zaprosił mnie na ‘randkę’, więc to raczej on powinien się obawiać, że może pójść coś nie tak, lecz zważając na to, jak idealnie wyglądamy ze sobą i świetnie nam się rozmawia, cały dzisiejszy wieczór powinien przejść bardzo gładko. No bo przecież tak jest, prawda?

            Z racji tego, iż zupełnie nie wiem co mam na siebie włożyć, postanowiłam iść na małe zakupy, a co więcej, zabrać na nie również Harry’ego. W końcu kto doradzi mi lepiej, jak nie mój w pełni wykwalifikowany nauczyciel?

            Kiedy powiedziałam mu o rance z Malikiem, nie skomentował tego zanadto. Zupełnie tak, jakby spodziewał się, że prędzej czy później rzeczywiście to nastanie. Uśmiechnął się tylko lekko i odparł: ‘Świetnie. Cieszę się, że osiągnęłaś swój cel’. Cóż, to, że ja osiągnęłam swój cel, to naprawdę zbyt mało powiedziane, bo gdyby głównie nie jego ingerencje, zapewne siedziałabym teraz w swoim gabinecie i smarkała z rozpaczy, jaki to świat jest niesprawiedliwy, i dlaczego Malik tak bardzo ma na mnie wyrąbane. Tak. Mój los byłby zdecydowanie bardzo smutny.

- A co powiesz na tą? – przyglądam się czarnej sukience przed kolano, z ogromnym wycięciem na plecach. Jest naprawdę przepiękna i chyba za bardzo korci mnie, by ją zakupić.

- Proszę cię. Jest zbyt… wulgarna. Chyba nie chcesz odsłonić wszystkiego już na pierwszej randce? – Harry patrzy na mnie jak na idiotkę, ale jestem już do tego przyzwyczajona, bo patrzy tak na mnie ilekroć pokazuję mu każdą kolejną proponowaną przeze mnie kreację.

- To może ty coś wybierzesz, jeśli nic ci się nie podoba? Bo powoli zaczynam być tym zmęczona… - mówię, bo rzeczywiście ledwo już chodzę na siłach. Pierwsze zakupy z Harry’m były świetne, ale to może właśnie dlatego, bo to on wybierał ciuchy. Dziwię się jednak, że wszystko co proponuję jest dla niego zbędne, bo sama zaczęłam mieć taki sam gust jak on.

- Może ta? – pokazuje mi długą sukienię do kostek w kolorze butelkowym. Ma długie rękawy, jest dość prosta i całkowicie wątpię, czy opinałaby jakąkolwiek część mojego ciała z wyjątkiem ramion.

- Kpisz sobie? – patrzę na niego przymrużonymi oczami, bo chyba jednak serio robi sobie ze mnie żarty.

- Nie. Uważam, że ta sukienka jest bardzo ładna. Skromna i gustowna. Idealna na pierwszą randkę.

- Czy przypominam ci zakonnicę?

- To retoryczne pytanie?

- Nie wiem, ty mi powiedz.

- Po prostu wybieram to, co uważam za odpowiednie.

- Hmm, w takim razie wiesz co mnie najbardziej dziwi? – patrzę na niego ze sztucznym uśmieszkiem, gotowa na pełen atak. – To, że kiedy wychodziłam z tobą, wybierałeś dla mnie najbardziej zdzirowate ciuchy, jakie kiedykolwiek widziałam, a gdy wychodzę z Zayn’em, każesz mi zakładać na siebie kombinezon strażacki.

- Jeśli ta sukienka przypomina ci kombinezon strażacki, musisz mieć nierówno pod sufitem… - mówi rozbawiony, gdy podnoszę wysoko brwi.

- Cóż, nie dużo jej brakuje.

- Przymierz ją. Na pewno nie pożałujesz… - wręcza mi sukienkę, a ja postanawiam się poddać, bo co innego mogłoby mi pozostać? Biorę jeszcze ukradkiem śliczną czerwoną sukienkę na ramiączkach i idę do przymierzalni. Po paru minutach wychodzę w zielonej, długiej tkaninie, i obawiam się, że nawet stara Flo, byłaby totalnie zażenowana tego typu ubiorem. A jeśli serio tak przeczuwam, to znaczy, że chyba coś tu nie gra.

- W tym momencie zrobiłeś sobie ze mnie żarciki prawda? Wcale nie wybrałbyś tej sukienki. Po prostu chciałeś zobaczyć, jak wyglądam w tym badziewiu… - obserwuję jego twarz, która pozostaje niewzruszona. Nie widnieje na niej nawet nutka rozbawienia, co zaczyna mnie powoli już lekko niepokoić.

- Nawet najbrzydsze rzeczy, mogą wyglądać pięknie na odpowiedniej osobie… - odzywa się, a swoimi słowami totalnie wybija mnie z pantałyku. To chyba była naprawdę ostatnia kwestia, której mogłam się od niego teraz spodziewać. Spoglądam na niego cały czas, oblizując nerwowo swoje wargi. Tak naprawdę nie wiem co miałabym powiedzieć na te słowa. Czy ktokolwiek w ogóle wiedziałby co odpowiedzieć? Harry jest cudownym mężczyzną, ale chwilami zachowuje się, jakby nie był moim przyjacielem, lecz adoratorem, i w zasadzie sama nie wiem co powinnam o tym myśleć. W końcu nie taki był plan, prawda?

- Wezmę tą czerwoną…






HARRY



            Siedzę w jej mieszkaniu i z niecierpliwością czekam na efekt końcowy. Nie pokazała mi się w zakupionej sukience. Widziałem jedynie, że jest czerwona i seksowna, ale na szczęście niezbyt odważna. Idealna sukienka na pierwszą randkę, którą wybrała właśnie ona. Nie ja. Nie wiem co we mnie wstąpiło, kiedy powiedziałem jej to wszystko w butiku. Te słowa jakby wypłynęły ze mnie totalnie bez mojej zgody. Jakbym tego nie kontrolował. A co gorsza, boję się, że ona może coś podejrzewać, a z tym na pewno nie ma żartów.

            Opadam na kanapę, biorąc konkretny łyk zimnego piwa. Od naszego seksu w toalecie minęły cztery dni, a ja wciąż czuję się tak, jakby to było przed chwilą. Na samo wspomnienie cały nabrzmiewam, bo to co czuję, kiedy jestem w niej, jest zupełnie czymś nie do opisania. Gdy zaciska uda wokół moich bioder, aksamitny dźwięk mojego imienia w jej ustach, czułe pocałunki wokół szyi, i to uczucie, kiedy dochodzimy do siebie po wszystkim i widok jej zmęczonej twarzy, gdy w czekoladowych oczach gości to samo uniesienie, które odczuwam i ja za każdym razem, gdy z nią jestem. Niestety, krótkie chwile w ciągu dnia to wszystko, na co możemy sobie teraz pozwalać. Podejrzewam, iż Malik zaprosił ją na randkę głównie po to, aby zobaczyć czy jej transformacja trwała tylko ten jeden wieczór na balu oraz w pracy. Ewentualnie tylko szukał pretekstu, żeby spędzić z nią czas i kokietować tym cholernie słodkim uśmieszkiem, za który Flo przypuszczam skoczyłaby nawet w ogień, co niezbyt mnie zadowala w tym momencie. Wiem za to co innego. Nie jestem w stanie temu zapobiec. Czekam jedynie na konferencję w sprawie aplikacji, i na tym nasza przygoda się kończy. Muszę się skupiać na pracy oraz robieniu wszystkiego, aby i mnie się udało. Tylko niestety cholernie ciężko jest się skupić, kiedy na co dzień muszę widzieć te ich zalotne spojrzenia, przesłodzone uśmieszki i luźne rozmówki. Możliwe, że ten typek ją nawet obmacuje, gdy nadarzy się takowa okazja. A może już ją pocałował? Cholera, w końcu tego nie jestem w stanie przewidzieć, a Flo wcale nie musi mi o wszystkim mówić. Wiem tylko jedno. Flo właśnie w tej chwili szykuje się do randki z Malikiem, więc można przyjąć za pewnik, że przed końcem dzisiejszej nocy i tak ją pocałuje, skoro nie zrobił tego wcześniej. Na samą myśl automatycznie zaciskam zęby i dłoń na butelce piwa, gdy z łazienki dobiega jakiś łomot.

- Cholera! – słyszę jej pisk, z którego chcę mi się śmiać za każdym razem, gdy go z siebie wydobywa, ale jest on tak słodki, że przenigdy bym nie zrezygnował z jego słuchania.

- Wszystko w porządku? – krzyczę na tyle głośno, aby mnie usłyszała. Wychodzi nagle z ubikacji już w pełni gotowa, a ja muszę jej dać szóstkę z plusem za wybór sukienki. Jest naprawdę nieziemska, choć szkoda, że to nie ja będę oglądał ją w niej przez resztę wieczoru.

-  Tak – odpowiada ponuro. – Po prostu walnęłam się o kolano w toaletce i poszło mi oczko w rajstopach. I to jedynych, jakie mam!

- Mogę skoczyć do sklepu, jeśli chcesz? – proponuję, bo w głowie układa mi się nikczemny plan, gdy nagle przypadkowo błądzę w drodze powrotnej, a wtedy Flo spóźnia się na spotkanie, a Malik jest zdegustowany, że wystawiła go do wiatru i daje sobie z nią spokój, bo uznaje, że uraziła jego kolosalnie wielkie ego.

- Nie, nie mam teraz na to czasu. Najwyżej pójdę bez… - bez? To żart? Ten dupek będzie miał pod ręką jej gołe nogi. Wystarczy jedynie muśnięcie pod obrusem, a będą mogli robić różnorodne rzeczy i to w miejscu publicznym. Wiem to z doświadczenia, bo nie raz zdarzały mi się takowe historię, ale na pewno nie pozwolę na to Flo i jej parszywemu gagatkowi.

- A może włożysz jakiś kombinezon czy coś?

- Nie mam kombinezonu Harry. Nie kazałeś mi żadnego przymierzać… - oh, oczywiście, że ci nie kazałem. Dlatego, bo jestem cholernym idiotą! Poza tym, który facet chciałby oglądać kobiety w jakiś ohydnych kombinezonach? Sam zawsze spozieram raczej w kierunku krótkich spódniczek i wyciętych dekoltów, a nie jakiś zasranych kombinezonów do cholery! Tyle, że ja to ja, a Malik to Malik, więc w zasadzie nie mam pojęcia, gdzie podział się mój mózg, kiedy wybieraliśmy dla niej strój.

- No dobra… - odzywa się znów po chwili. – Jak to wygląda? Nie przesadziłam? – wypytuje. Widzę, że stoi przed lustrem, i wykręca się na wszystkie strony, aby zobaczyć się w każdej z możliwych odsłon. W tej samej chwili dźwięczy mi w uszach brzmienie domofonu, a to oznacza chyba tylko jedną rzecz.

- O mój Boże! Totalnie umieram z nerwów. Nie wiem czy dam radę… A może powiem, że się zatrułam i nie dam rady? Albo nie! Ty odbierzesz i powiesz, że mam zapalenie pęcherza! – wiem, że Flo panikuje jak nienormalna i w sumie jestem dosłownie o krok od przyznania jej racji, i zrobienia tego co mi każe, ale nie potrafię tego zrobić. Nie mogę tego zrobić! To, że dopada mnie jakaś głupia, szczeniacka zazdrość, nie daje mi prawa, by w jakikolwiek sposób ingerować w jej przyszłe szczęście z prezesikiem o słodkich, czekoladowych oczkach. Próbuję opanować tego cholernego jaskiniowca, który się we mnie budzi i podchodzę do niej bliżej.

- Masz… - podaję jej butelkę piwa, którą chwyta bez zastanowienia. – To powinno pomóc. Przynajmniej się rozluźnisz. A teraz słuchaj mnie uważnie… - chwytam ją za ramiona, kiedy patrzy na mnie bez mrugnięcia. – Nie odwołasz tej randki i nie zepsujesz moich wysiłków. Nie pozwolę ci na to. Pamiętaj, że jestem niczym Dumbledore. Idealny nauczyciel z magiczną różdżką.

- Tak masz rację… Chyba musiałam to w końcu usłyszeć.

- To, że posiadam magiczną różdżkę? – pytam, gdy po chwili słyszę jej dźwięczny chichot.

- Nie, głuptasie… Dlatego, że potrzebowałam przyjacielskiego wsparcia… - gładzi moje ramię, a mnie znów robi się ciepło na sercu, bo chyba jeszcze nigdy nie użyła w moim kierunku zwrotu ‘głuptasie’. To takie… Sam nie wiem… Miłe? Znowu rozlega się dźwięk domofonu, a ja jestem pewien, że facet na dole aż czerwieni się z niecierpliwości. I dobrze. Może nawet wybuchnąć. W dość zirytowanym stanie, robię dwa kroki i podchodzę do domofonu.

- Słyszymy! Bez paniki Malik! – odpowiadam naburmuszony, a po chwili wracam do niej.  – Nie potrzebujesz mojego wsparcia, Flo. Sama dasz sobie z tym wszystkim radę… Bo przecież tego właśnie chciałaś, prawda? – blondynka przygląda mi się uważnie, patrzy w oczy, rozchyla usta, a ja przez chwilę mam wrażenie, że ona wcale tego nie chce. Że chce krzyknąć z całej siły ‘Nie. To nie jego, lecz ciebie chcę!’. Czuję, że napięcie między nami wzrasta, aż daje się wyczuć jak wypełnia przestrzeń pokoju. Wyciągam rękę, odgarniam niesforny kosmyk, który opada jej na oczy i zakładam go za ucho. Widzę, że ona przesuwa wzrok na moje usta, a ja robię to samo. Obydwoje jednak zdajemy sobie sprawę, że nic się teraz nie stanie. Chcemy jedynie delektować się naszym widokiem tak, jakby za chwilę miałby nam ktoś go zabrać. Pragnę jej jak nikogo innego, i coraz bardziej zdaję sobie sprawę, że rola całkowicie grzecznego dżentelmena jest przereklamowana, a ona nie potrzebuje w swoim życiu kogoś takiego. Zanim jednak coś zrobię, jakikolwiek ruch, muszę mieć pewność co do jej uczuć.

- Flo? Chcesz z nim iść na tą randkę?

- Ja… - jąka się, a teraz już całkiem przerywa jej dźwięk telefonu. Tym razem mojego telefonu. Piosenka Paul’a Simona rozbrzmiewa w całym mieszkaniu i oboje chwilowo zamieramy. Spozieramy na ekran komórki, gdzie na wyświetlaczu widnieje numer Amber. Mam ochotę zapaść się pod ziemie, lub po prostu bez krępacji strzelić sobie kulkę w łeb. Sam nie wiem co byłoby lepsze. Automatycznie zaciskam mięśnie szczęki. Idealne wyczucie czasu, dzika lisico.

            Wtedy wszystko staje się dla mnie jasne jak słońce. Cała podświadomość zdobycia Flo uderza we mnie niczym prawy sierpowy. Nie mam kwalifikacji, a tym bardziej możliwości, aby wciągać ją w marzenia, które i tak się nigdy nie spełnią. Zachowuję się jak samolubny dupek, chcąc mieć ją tylko przy sobie. Ona marzy o standardowym życiu. Malik jej to da. Ja nie.

- Idź już… - mówię, i odsuwam się od niej na bezpieczną odległość. Chwytam za telefon i kieruję się do kuchni. – Baw się dobrze na randce Sum! – kieruję do niej słowa, choć nigdy wcześniej nie nazywałem jej Sum, i nie mam pojęcia dlaczego robię to teraz. -  I pamiętam, żebyś flirtowała z innymi w knajpie, jeśli nadarzy się taka okazja! – nie widzę jej twarzy, ale wiem na sto procent, że pozostaje skruszona, niewinna i zapewne bardzo zraniona. Gdy słyszę dźwięk mocno zamykanych drzwi, robi mi się nie dobrze. Czy zawsze muszę wszystko psuć?



ZAYN



            Wybieram się na randkę z Summer Evans. Boże. Naprawdę to robię. I nawet nie czuję się zawstydzony, czy zażenowany. Wręcz przeciwnie. Cholernie mi się to podoba. Gdyby ktoś powiedział mi nawet miesiąc wstecz, że do tego dojdzie, zapewne bym go wyśmiał lub zapytał, co bierze, bo to wręcz niemożliwe, aby ktokolwiek widział mnie z kimś takim jak ona. Bogaty, przystojny prezes i jego szara, ślamazarna pracownica? Cóż, firma zdecydowanie miałaby wiele tematów do rozmów. Teraz jest inaczej. Umówienie się z Flo, to jak wygrana na loterii. A najlepsze jest to, że to właśnie ja zdobyłem szczęśliwy los. Zapewne jestem cholernym egoistą, ale proszę… Kto nie załapałby się na haczyk nowej Flo? Chyba tylko totalny idiota. Cieszę się, że to ja jestem tym, który właśnie stoi pod jej blokiem, wyczekując na zjawienie się księżniczki. Irytuje mnie jedynie fakt, że Styles przesiaduje u niej widocznie każdą wolną chwilę, i nawet nie mam pojęcia po jaką cholerę. Czyżby był jej kochankiem? Jeśli ona sobie myśli, że może mieć nas dwóch, to jest zdecydowanie w ogromnym błędzie. Ale nie. Ona na pewno o tym nie myśli. Chce mieć tylko mnie, a ja wyraźnie to widzę. I to nie ot teraz, lecz bardzo długiego czasu. Po prostu wcześniej udawałem, że tego nie widzę. Co prawda zadany przeze mnie cios, iż chcę się umówić z jej przyjaciółką, był naprawdę ciosem poniżej pasa, i myślałem, że po tej sytuacji na pewno się podda, ale jak widać grubo się myliłem, a to chyba najlepsze zaskoczenie jakie mnie w życiu spotkało. Ta kobieta będzie moja. Nie ma innej opcji.

- Wyglądasz nieziemsko… - uśmiecham się szeroko, widząc ją tak piękną, lecz nieco smutną, ale nie pytam o powód jej nastroju. Ma na sobie obcisłą, czarną sukienkę, a na jej ustach widnieje czerwony kolor szminki, co zdecydowanie kusi mnie jeszcze bardziej, aby dotknąć tych soczystych warg. Ma buty na wysokim obcasie, które podkreślają jej długie nogi, i w tym momencie chyba nic więcej nie potrzeba mi do szczęścia.

- Dziękuje… Ty też wyglądasz bardzo dobrze.

- W takim razie zapraszam do wozu – mówię, i otwieram jej drzwi od strony pasażera. Wchodzi do samochodu z gracją, a ja zastanawiam się, kiedy zdążyła wyuczyć się wszystkich nowych nawyków.

- Gdzie jedziemy? – pyta, uśmiechając się do mnie zalotnie.

- Do restauracji.

- Jakiej? Może ją znam…

- Myślę, że jeszcze w niej nie byłaś.

- A skąd ta pewność?

- Bo nigdy cię tam nie widziałem…

- Spędzasz tam cały swój wolny czas i wypatrujesz gości? – pyta znów, jak widać bardzo ciekawska wszystkich szczegółach, co rozbawia mnie już kompletnie. Jest tak słodka, że bez wątpliwości mógłbym z nią przejść do bardziej intymnych czynności, ale z trudnością się jednak powstrzymuje.

- Można tak powiedzieć… - odpowiadam tajemniczo, ale jej chyba się to niepodobna, bo układa usta w dzióbek i patrzy na mnie spod przymrużonych oczu.

- Dlaczego?

- Bo to moja restauracja.



***

YOLO KOTKI!

Wybaczcie, że musieliście czekać, ale z racji tego, że to 20 rozdział, a ja dzisiaj mam 20! Urodziny, postanowiłam postawić na zrządzenie losu i dodać takie oto połączenie.

Czuję się taka stara. Na dodatek piszę opowiadania z One Direction, co chyba jest już kompletną abstrakcją, lecz nie dbam o to zbytnio, bo jest to czymś, co kocham najbardziej.

Nie dodałam gifów, bo nie mam czasu!

Dajcie mi znać jak wam się podoba!



KOCHAM!

20 komentarzy:

  1. aaa WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO ! powodzenia na studiach i duuuuużo weny ! :))) i nie martw się, ja mam 21 lat i czytam opowiadania o One Direction więc nie jesteś sama ! :D
    Rozdział genialny jak zawsze i nie mogę sie doczekać żeby Flo wkońcu przejrzała na oczy jakim dupkiem jest Malik :)
    @Zuza_honey

    OdpowiedzUsuń
  2. 1. Wszszszszystkiego naj!
    2. Harry, nie spierdol sprawy z Flo.
    3. Zayn... ty chuju noo.
    4. Sorry, że takimi słowami, ale Zayn na serio jest okropny.

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko 100 LAT!!! i spełnienia wszystkich marzeń, żebyś zawsze miała wenę i dalej pisała takie cudowne opowiadania :*
    Rozdział jak zwykle boski i perspektywa Malika coś nowego...

    OdpowiedzUsuń
  4. Sto lat ! <3 Rozdział nudnawy, Harry to debil a Zayn to pieprzony ruchacz :d ale jest dobrze ;d

    OdpowiedzUsuń
  5. Spełnienia marzeń!!! :)
    Ten Harry to zawsze musi coś zepsuć. Ale rozdział i tak jest jak zawsze cudny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystkiego dobrego, Kobieto! <3

    No nareszcie poszli na tą kolację! hhihi Ale biedny Harry :(
    Czekam na następny <3 <3

    HalfSleeve

    OdpowiedzUsuń
  7. jej Harry jaki zazdrosny
    Malik mnie wnerwił zachowuje się jak ......
    za to Harryyyyyyyyyyyyy
    a tak przy okazji wszystkiego najlepszego dużo weny spełnie nia marzeń i wszystkiego czego dusza zapragnie love,

    OdpowiedzUsuń
  8. jejku piszesz tak wspaniale, że nie jestem w stanie opisać tego słowami xd cały dzień czytałam tego bloga i jestem pod na prawdę wielkim wrażeniem :)) całkowicie jestem zaczarowana postacią Flo oraz jej przemianą xd szkoda mi Harrego i to bardzo, ale sam się na to pisał :d już nie mogę doczekać się następnych rozdziałów i tego co się wydarzy xd a, i przede wszystkim, WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO I SPEŁNIENIA NAJSKRYTSZYCH MARZEŃ <3

    http://between-love-and-hate-is-a-fine-line.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Booooskie *.*

    OdpowiedzUsuń
  10. Wszystkiego najlepszego :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wszystkiego najlepszego równieśniczko! ♥
    A teraz wracajmy do rozdziału :D Harry ty zazdrosniku! (co tam, że pisze to już któryś raz) Jest cholernie zazdrosy i głupi! Miejmy nadzieję, że w końcu zmądrzeje (ja to wiem!)
    Ach.. Zayn, Zaynie.. czy tylko ja odniosłam wrażenie, że leci na 'opakowanie'? Malik.. nie wysilaj za bardzo tej swojej ślicznej główki, bo doskonale wiem (mam nadzieję) że długo się nie nacieszysz! Możesz sobie co najwyżej popatrzeć (na więcej nie pozwalam! xD)
    Czekam na kolejny rozdział ze zniecierpliwieniem!♥
    Pozdrawiam i życzę weny♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Wszystkiego co najlepsze skarbie :* <3
    Rozdział jest super. Czy ja mówiłam już że kocham Hazze? <3 zazdrośnik hahah moment z sukienką :P <3 padłam! No i perspektywa Zayna... jakoś mnie do siebie zniechęcił, ale i tak czekam na ich dalszą relacje :P/Add

    OdpowiedzUsuń
  13. OMG ! haha Rozdział jak zwykle mega ;D Kurcze, nie wiem od czego zacząć. Hmmm... Flo jak zwykle ciut nieogarnięta, ale i zabawna. Jest mi jej tak żal z powodu Harrego, a jego z jej powodu. Kurcze, ale to pogmatwane, ze ludzie którym na sobie zależy nie mogą być razem. Masakra. Malik cóż, dochodzę do wniosku, że jest szują. Czuję, że nie bd za dobrym charakterkiem w tym opowiadaniu.
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, ciekawi mnie jak wyjdzie randka Flo i Zayna ...
    Powodzenia przy pisaniu i dodaj szybko proszę <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Zayn jest trochę pusty! Patrzy tylko na wygląd.. Idiota, ale i tak go kocham mimo wszystko. Zal mi jest bardzo Harrego, ale no nie wiem kogo mam wybrać jak na razie.. :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Wszystkiego co najlepsze, spełnienia marzeń i dużo weny ;*
    Zayn chce tylko zaliczyć.... mam nadzieje, że Flo przejrzy na oczy i zobaczy co Harry do niej czuje, i że to z nim powinna być ;D
    już się nie mogę doczekać ich wyjazdu. Harry musi działać!
    ~M.

    OdpowiedzUsuń
  16. o kurcze nie zdążyłam... ale i tak WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO, miliona komentarzy, wyświetleń i wszystkiego tam wspaniałego :**
    ależ sie nie mogłam doczekać nowego rozdziału no już myślałam że oszaleje :D
    nie wiem czy mam napisać że biedna Flo czy może biedny Harry... :c
    do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  17. O kurde, Zayn ty idioto. Nie lubię go i najchętniej coś bym mu zrobiła.
    Flo musi być z Harry'm i koniec kropka.
    Więc Styles, pilnuj się i nie spieprz tego, bo cię znajdę.
    Rozdział jak zwykle świetny.
    Jak zwykle się śmiałam czytając jaki zazdrosny jest Harry, haha.
    Nie zdążyłam z życzeniami, ale wszystkiego najlepszego, kochana :*
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam, Weronika :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Wszystkiego najlepszego !!!! :D swietny rozdzial !!!!!!!!!!! /Atka ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Super blog <3 Genialny rozdział <3 + Spóźnione życzenia "NAJLEPSZEGO" <333
    Nati :**

    OdpowiedzUsuń